Polacy nie wiedzą, ile płacą za gaz. Zaskakujące wyniki badania
66 proc. detalicznych odbiorców gazu nie wie, ile go zużywa, a 22 proc. nie ma - nawet w przybliżeniu - pojęcia, ile za to płaci. 70 proc. nie wie też w jakiej grupie taryfowej jest ich gospodarstwo domowe - wynika z badania, przeprowadzonego przez Federację Konsumentów.
25.05.2017 | aktual.: 25.05.2017 15:30
Z badania Federacji zaprezentowanego w czwartek w Warszawie wynika też, że choć zdecydowana większość (68 proc.) badanych ma świadomość, że może zmienić sprzedawcę gazu, to większość (78 proc.) z nich nie wie, czy taka zmiana sprzedawcy mogłaby wpłynąć pozytywnie bądź negatywnie na sytuację ich gospodarstwa domowego.
Możliwość zmiany sprzedawcy gazu czy prądu mamy od stycznia 2007 r. W przypadku gazu, w skali kraju na zmianę taką w 2011 r. zdecydowało się 4 odbiorców. W 2016 było to już 78 437 przypadków. Mimo że proces następuje skokowo, to w skali całego kraju nadal jest to nieznaczny odsetek. Z badania Federacji wynika, że na krok ten zdecydowało się jedynie 6 proc. respondentów.
Na rynku jest sporo zjawisk patologicznych, "trików" znanych z innych rynków (np. telekomunikacyjnego). Federacja zdiagnozowała kilka najważniejszych problemów: nieświadome zmiany sprzedawcy - usługodawcy, niedozwolone postanowienia, wysokie kary umowne i nieuczciwe praktyki rynkowe.
Jak zauważyli autorzy raportu powstałego po badaniu, najwięcej patologii dotyczy zawierania umów poza lokalem przedsiębiorcy - w mieszkaniach konsumentów - bardzo często starszych, do których przychodzi "pan z gazowni" czy też osoba, która przedstawia się w taki sposób, że klient może odnieść wrażenie, iż rozmawia z przedstawicielem dotyczasowego dostawcy a podpisywane papiery stanowią jedynie aneksy do obowiązujących umów.
Niektórzy nieuczciwi handlowcy posuwali się do tego, że przekonywali klientów, że jeśli nie podpiszą umowy - zostaną pozbawieni gazu. Manipulowali danymi dotyczącymi wysokości rachunków i co najważniejsze - nie informowali o prawie do zerwania umowy w terminie 14 dni. W efekcie tych oszukańczych praktyk i licznych skarg - prezes UOKiK ukarał firmę Polski Gaz i Prąd karą ponad 10 mln zł. (decyzja nie jest ostateczna, spółka odwołała sie do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów)
Eksperci Federacji przeanalizowali postanowienia wzorów umów jakimi posługuje się 13 (z około 20 aktywnych) sprzedawców gazu o różnej pozycji rynkowej.
- Do wszystkich tych wzorów były jakieś zastrzeżenia - zaznaczył Pluskwa. W jego opinii, tam gdzie istnieją konkretne wymagania (np. w odniesieniu do przepisów prawa energetycznego) wzory są w porządku. Schody zaczynają się przy zapisach chroniących prawa konsumenta. Z analizy wynika, że normą jest zapisywanie ich czcionką dwukrotnie mniejszą (o rozmiarze 6) niż ta, której zwyczajowo używa się w oficjalnej korespondencji czy pismach (rozmiar 12).
Pluskwa wskazał też na zapisy dotyczące umów na czas określony np. na 5-7 lat , których wcześniejsze zerwanie - nawet w przypadku, gdy nie jesteśmy zadowoleni z jakości świadczonej usługi - jest obarczone ryzykiem bardzo wysokich, "nie korespondujących z żadnymi obiektywnymi czynnikami" - kar. Federacja ocenia, że takie zapisy mają skutecznie odstraszyć od rezygnacji z umowy.
Prezes Federacji podkreślił, że choć na rynku można zaobserwować wiele niekorzystnych zjawisk, są przedsiębiorcy, którzy działają uczciwie i starają się podnosić jakość swych usług. Działania oszustów godzą również w nich. Generalnie - przekonywał - liberalizacja rynku jest dobra dla odbiorców, bo na zmianie sprzedawcy konsumenci, szczególnie ci zużywający większych ilości gazu, mogą skorzystać.
Pluskwa podkreślił, że zgodnie z prawem każdy, kto ma wątpliwości co do umowy, jaką podpisał poza lokalem przedsiębiorcy, czyli np. we własnym domu, ma dwa tygodnie na odstąpienie od niej bez żadnych konsekwencji. Pomocą służą pracownicy oddziałów Federacji w całej Polsce, o pomoc można się też zwrócić do oddziałów Urzędu Regulacji Energetyki.