Politycy będą musieli płacić mandaty. Zobacz słynnych piratów drogowych z Wiejskiej
Na 425 parlamentarzystów biorących dziś udział w głosowaniu, tylko jeden nie zagłosował za zmianą w prawie.
Idą zmiany
Politycy nie unikną już płacenia mandatów za wykroczenia drogowe - zadecydowali w piątek posłowie. Na 425 parlamentarzystów biorących udział w głosowaniu, tylko jeden nie poparł zmian w prawie.
Statystyki pokazują, że zmotoryzowani politycy lubią łamać przepisy - w tej kadencji do Sejmu wpłynęło już ponad 100 wniosków o uchylenie immunitetu posłom w związku z wykroczeniami drogowymi.
To koniec bezkarności polskich polityków. A trzeba przyznać, że lubią oni wciskać gaz do dechy. Na kolejnych stronach przypominamy osobistości z sejmowych korytarzy, które dały się złapać na łamaniu przepisów. Wśród nich są przedstawiciele wszystkich opcji politycznych.
Wojciech Penkalski
To absolutny rekordzista tej kadencji. Kiedy w listopadzie zeszłego roku media podsumowały jego "dokonania" za kółkiem, wytknęły mu aż 12 popełnionych wykroczeń. Były poseł Twojego Ruchu lubi jeździć szybko (przekraczał dozwoloną prędkość nawet o 72 km/h), ale z drugiej strony trzeba mu oddać, że przynajmniej chce ponosić konsekwencje.
Penkalski wielokrotnie deklarował, że chce płacić mandaty, a immunitet mu ciąży. Przy kilku sprawach chciał się go nawet zrzec - niestety jego wnioski miały błędy formalne. Przypadek?
Przemysław Wipler
Przemysław Wipler, obecnie w partii KORWiN, nie należy do aniołów ani na chodniku, ani na drodze. Najpierw w pewien jesienny wieczór 2013 roku wypił nieco za dużo i wdał się w bójkę z policjantami (tak przynajmniej twierdzą funkcjonariusze, bo sam zainteresowany się do tego nie przyznaje, a sprawę rozstrzygnie sąd).
Minął rok, a o pozasejmowych dokonaniach polityka znowu zrobiło się głośno. Oto Przemysław Wipler, tym razem zupełnie trzeźwy, wymusił pierwszeństwo i zderzył się w z innym samochodem. Nie kwestionował jednak swojej winy, zrzekł się immunitetu i przyjął 500 złotych mandatu, a także 6 punktów karnych.
Andrzej Biernat
Poseł PO i były już minister sportu w porównaniu z Wiplerem dostał śmiesznie niską karę, ale i tak naraził się funkcjonariuszom i opinii publicznej. Wykazał się bowiem przeświadczeniem, że duży (dosłownie i w przenośni) może więcej i zakazy go nie dotyczą.
W 2012 roku, jeszcze zanim został ministrem sportu, wjechał swoim range roverem na ulicę Piotrkowską w Łodzi, mimo że w tym miejscu jest ona deptakiem. Do tego Biernat zatrzymał się jak gdyby nigdy nic pod łódzkim magistratem, choć dookoła nie było ani jednego innego samochodu i łatwo można się było domyślić, że tu się jednak nie parkuje.
Poseł przyjął jednak swoją winę i zapłacił 100 złotych mandatu. Do tego dostał jeden punkt karny.
Janusz Piechociński
Wicepremier i minister gospodarki w rządzie PO-PSL też nie uchronił się przed złamaniem przepisów. Na początku ubiegłego roku pędził ulicami Warszawy z prędkością 120 km/h i wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. W nieodpowiedzialnym zachowaniu nie przeszkadzało mu nawet to, że udzielał się w sejmowej komisji infrastruktury, zajmującej się między innymi bezpieczeństwem na drogach.
Antoni Macierewicz
Choć łamanie przepisów drogowych przez polityków rządzącej koalicji PO-PSL to woda na młyn opozycjonistów w PiS, ci ostatni też nie są bez winy. Wśród lubiących szybką i niebezpieczną jazdę jest Antoni Macierewicz. W 2012 roku policja trzy razy nakryła posła na łamaniu ograniczenia prędkości, a w tym roku Macierewicz zdążył już jeździć pod prąd i ignorować czerwone światło. Przed utratą prawa jazdy ochronił go tylko immunitet.
Prace nad przyjętym w piątek projektem trwały ponad 2 lata. Zakłada on, że przyjęcie mandatu karnego albo uiszczenie grzywny za wykroczenia drogowe popełnione przez prokuratora, posła, senatora, Rzecznika Praw Dziecka, Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych lub szefa IPN automatycznie oznaczałoby, że ukarany zrzekł się immunitetu.
Dotychczas było tak, że zgodę na ukaranie za wykroczenie drogowe musiał wyrazić: w przypadku posła, RPD, GIODO i szefa IPN - Sejm, w przypadku senatora - Senat, a jeśli chodzi o prokuratora (również prokuratora generalnego) - sąd dyscyplinarny.