Polska walczy o Europę jednej prędkości
W Brukseli po południu (ok.15.00) odbędzie się dziś unijny szczyt, na którym ma być wynegocjowana umowa fiskalna, narzucająca ściślejsze rygory budżetowe. Porozumienie międzyrządowe, obowiązkowe dla strefy euro, ma ułatwić nakładanie kar finansowych na kraje przekraczające dozwolone wskaźniki gospodarcze.
30.01.2012 07:17
Państwa spoza strefy euro mogą do umowy przystąpić dobrowolnie, już wiadomo, że nie zrobi tego Wielka Brytania. Polska uzależnia swój podpis od gwarancji, że państwa, które nie mają wspólnej waluty, będą uczestniczyć jako obserwatorzy w szczytach eurolandu.
Polska obawia się ściślejszej integracji strefy euro, pozostawiającej w tyle kraje bez wspólnej waluty i tym samym podziału Unii na dwie prędkości. Chce być uczestnikiem debaty i mieć wpływ na reformy, nie chce się więc zgodzić na osobne szczyty eurolandu. Polskę popiera Komisja Europejska.
- Podział Europy byłby szkodliwy - powiedział niedawno szef Komisji Jose Barroso. Zastrzegł, że Komisja poprze tylko takie porozumienie, które nie będzie osłabiało Unii i nie będzie zagrożeniem dla europejskiej jedności. Polskę popiera także Parlament Europejski. - Wszystkie kraje, czy obecni, czy przyszli członkowie strefy euro, powinny mieć te same prawa uczestniczenia w szczytach euro - powiedział Polskiemu Radiu europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
Z jego inicjatywy deputowani ośmiu krajów, które w przyszłości przyjmą wspólną walutę, zaapelowały do przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya o niewykluczanie tych państw ze spotkań strefy euro. - To jest forma nacisku - dodał europoseł. Jeśli postulat Polski nie zostanie spełniony, to premier Donald Tusk nie podpisze się pod nową umową.
Brukselski ekspert Centrum Polityki Europejskiej Janis Emmanuilidis podkreślił, że zebranie jak największej liczby podpisów, będzie korzystne dla strefy euro jako sygnał zaufania. - A cokolwiek, co pomoże zwiększyć zaufanie w strefie euro jest wartością dodaną w tej sytuacji. Jeśli kraje spoza strefy euro potwierdzają swoje zainteresowanie, to wzmacnia to euroland i jest pozytywnym sygnałem - dodał ekspert. Przeciwko wspólnym szczytom jest Francja, ale wiele będzie zależało od decyzji Niemiec, bo tylko Berlin mógłby przekonać Paryż do zmiany stanowiska.