Polski inżynier rządzi. Ale tylko w Polsce
Polski inżynier nie ma kłopotów ze znalezieniem pracy i zarabia nawet 11 tysięcy złotych. Ale na Zachodzie nie ma czego szukać. Bo nie uczył się języków i jest informatycznym analfabetą.
30.06.2011 | aktual.: 30.06.2011 13:18
Tylko 15-20 proc. inżynierów z branży budowlanej i 30 proc. z energetyki mówi po angielsku, podobnie jest ze znajomością innych języków obcych. Dla porównania – odsetek menedżerów z angielskim w wymienionych sektorach wynosi odpowiednio 60 i 70 proc. Takie wnioski płyną z badania międzynarodowej firmy doradztwa personalnego Hays Poland. Drugą piętą achillesowych rodzimych inżynierów jest nieumiejętność korzystania z nowoczesnych technologii IT. Krajowych uczelni nie stać na wiele licencji dla drogiego oprogramowania. Stąd dla wielu specjalistów programy typu AutoCAD lub inne związane z daną branżą są czarną magią.
Mimo językowych i informatycznych deficytów inżynierowie należą do najbardziej pożądanych przez polskie firmy pracowników. W rankingu Antal International zajęli drugie miejsce, po wysoko wyspecjalizowani pracownikach w działach IT. Popyt przekłada się na rosnące zarobki w tej branży. Średnia pensja miesięczna brutto inżyniera to 11 tysięcy złotych brutto.
Problem w tym, że inżynierowie są królami jedynie na polskim rynku pracy. Wielka Brytania, z powodu kryzysu, dziś już ich nie potrzebuje. Za to polskich specjalistów próbują pozyskać pracodawcy niemieccy. Co z tego, kiedy większość naszych inżynierów nie spełnia podstawowego warunku – znajomości języka.
MS/JK