Polski len - przełomowy wynalazek czy zmarnowana szansa?
Lekarstwo na raka, miażdżycę i niegojące się rany, a dodatkowo biodegradowalne kompozyty i rozpuszczające się w ciele implanty - to wszystko można by uzyskać z polskiego lnu. Niestety wynalazek napotyka biurokratyczne przeszkody. Zamierzają to wykorzystać Chińczycy.
27.06.2013 | aktual.: 28.06.2013 08:47
O ulepszonym genetycznie lnie z Zakładu Biochemii Genetycznej Uniwersytetu Wrocławskiego co i rusz pojawiają się nowe informacje. Z badań wynika, że zmodyfikowana roślina posiada szereg innowacyjnych zastosowań. Niestety produkty z lnu wciąż są wytwarzane na niewielką eksperymentalną skalę i nie znajdują się w wolnym obrocie.
- Mamy dwie generacje opatrunków lnianych (ten produkt jest już gotowy) oraz alternatywne antybiotyki - kilka preparatów, które chronią przed infekcją bakteryjną. Stworzyliśmy też środki, które mogą być stosowane w profilaktyce przeciwmiażdżycowej i przeciwnowotworowej - wylicza prof. Jan Szopa-Skórkowski.
Niestety te innowacyjne produkty, niektóre nawet po testach klinicznych, wciąż są praktycznie niedostępne dla pacjentów. Rozprowadzaniem opatrunków może zajmować się tylko założona przez naukowców Fundacja Linum, ale jak czytamy na jej stronach internetowych, wysyłka opatrunków została ostatnio wstrzymana. Dlaczego?
Profesor wyjaśnia, że problem leży w zawieszonym przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości projekcie badawczym. Po zapowiedziach Ministerstwa Rolnictwa o zakazie uprawy roślin GMO w Polsce Len Pharma - firma odpowiedzialna za wdrożeniową część projektu, wystosowała zapytanie do PARP, czy prawo to może zagrozić uprawie modyfikowanego lnu. Pod znakiem zapytania stanął cały pilotażowy proces produkcji opatrunków. Choć w międzyczasie w tej sprawie wypowiedział się sekretarz stanu z Ministerstwa Rolnictwa, który stwierdził, że przepisy te nie stosują się do lnu, PARP wciąż zwleka z odpowiedzią.
- Projekt zostaje zatrzymany, bo urzędnik musi się przyjrzeć ustawie o GMO. Przez dwa i pół miesiąca nie ma odpowiedzi, musieliśmy przerwać badania - żali się prof. Jan Szopa-Skórkowski. - Mi jest szkoda pieniędzy, które państwo wydało, a które teraz najprawdopodobniej zostaną zmarnowane.
Winę na urzędników zrzuca również biznesowy partner naukowców. - Weszła ustawa o GMO i nie możemy uprawiać tego lnu. W projekcie jesteśmy zobowiązani do wdrożenia produktu, ale nie możemy brnąć dalej nie mając surowca - tłumaczy Tadeusz Skorupski prezes Len Pharmy. - Program został wstrzymany, od dwóch miesięcy nie mamy odpowiedzi z PARP.
Co innego usłyszeliśmy w PARP. - Sytuacja jest bardziej złożona - mówi Miłosz Marczuk, rzecznik prasowy PARP. - Według ekspertyzy z Ministerstwa Rolnictwa ustawa o GMO nie ma związku z lnem. Beneficjent może wprowadzić towar do produkcji, ale nie chce tego robić. W tej chwili Len Pharma sama odstąpiła od produkcji - dodaje.
Zmarnowana szansa
Niezależnie od przyczyn, opóźnienie wdrożenia do produkcji polskiego wynalazku może skutkować zmarnowaniem historycznej szansy.
- Chińczycy prowadzą badania nad lnem w miejscowości Czangsza - mówi prof. Szopa-Skórkowski. - Cały czas się dobijają o nasiona i molestują mnie o współpracę. Są bardzo daleko. Mają już zestaw wszystkich genów do modyfikacji. Jeszcze tego nie potrafią robić, ale szybko się nauczą.
Polską technologią interesuje się również Zachód, zaawansowane rozmowy są prowadzone z Kanadyjczykami. Jednak wrocławski naukowiec przyznaje wolałby, by wyhodowany przez niego len służył przede wszystkim polskiej gospodarce. Szczególnie, że nasz kraj poza technologią dysponuje też innymi zasobami.
- Na Dolnym Śląsku jest zachowana cała infrastruktura. Najważniejsze, że mamy tradycję uprawy i przetwórstwa lnu. Tego się nie da nauczyć w jednym pokoleniu. Dodatkowo mamy też dobry klimat i gleby - wylicza naukowiec.
Na rozwoju przetwórstwa lnu skorzystać mogliby nie tylko pacjenci, ale również rolnicy i branża przemysłowa. Wrocławscy genetycy prowadzą bowiem badania nad biokompozytami, czyli tworzywami sztucznymi na bazie lnu. Mogłyby być wykorzystane do produkcji biodegradowalnych opakowań, ale też implantów, które po pewnym czasie zostałyby rozłożone przez ludzki organizm.
Alternatywa dla GMO
Trudno jednak marzyć o kolejnych wynalazkach, skoro produkcja najprostszych z nich sprawdzonych i docenionych przez pacjentów opatrunków, napotyka na tak duże problemy. Dodatkowym kłopotem jest zły odbiór społeczny roślin modyfikowanych genetycznie. Z opracowania Komisji Europejskiej wynika, że w zależności od kraju od 61 do 90 proc. społeczeństwa nie akceptuje GMO.
- Rozsądek nakazał nam poszukać sposobu, by ominąć zakaz GMO - mówi prof. Szopa-Skórkowski. - Od dwóch lat pracujemy nad roślinami alterGMO, które powstają poza systemem transgenezy. Z nimi nie powinno być kłopotu, ale na razie jesteśmy na początku drogi.
Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planami naukowców, odmiany lnu o identycznych właściwościach, jak len GMO będzie można uzyskać bez stosowania wektorowej transgenezy. Na niewiele to się jednak zda, jeżeli polskie państwo nie będzie w stanie wykorzystać kolejnego wynalazku.