Pomorze. Masowa nagonka na piratów - warszawska kancelaria rozsyła wezwania do zapłaty
Blady strach padł na internautów. Tysiące osób w kraju, także na Pomorzu, otrzymało w ostatnim czasie wezwanie do zapłaty kwoty od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wszystko, zdaniem nadawcy wiadomości, za nielegalne ściąganie i rozpowszechnianie w internecie muzyki, filmów oraz gier komputerowych.
01.08.2008 | aktual.: 01.08.2008 11:01
Blady strach padł na internautów. Tysiące osób w kraju, także na Pomorzu, otrzymało w ostatnim czasie wezwanie do zapłaty kwoty od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wszystko, zdaniem nadawcy wiadomości, za nielegalne ściąganie i rozpowszechnianie w internecie muzyki, filmów oraz gier komputerowych.
Listy do użytkowników sieci w całej Polsce wysyła Kancelaria Prawnicza Obig z Warszawy. Działa ona na zlecenie firmy z branży gier komputerowych TopWare Poland i Techland oraz dwóch wydawców muzyki - Universal i Magic Records.
|
Polecamy: » Kredyt w walucie? Porównaj oferty i wybierz najlepszą » Najnowsze wiadomości z kraju i świata » Codzienny przegląd prasy ekonomicznej |
| --- |
|
Polecamy: » Kredyt w walucie? Porównaj oferty i wybierz najlepszą » Najnowsze wiadomości z kraju i świata » Codzienny przegląd prasy ekonomicznej |
_ Pismo brzmi dosyć groźnie _ - mówi jeden z trójmiejskich internautów. _ Zawiera wezwanie do podpisania ugody i odszkodowania oraz przyznania się do zarzucanego czynu. Najśmieszniejsze jest, że oskarżono mnie o "ściągnięcie" z sieci gry, o której nigdy w życiu nie słyszałem. To zabrzmiało jak szantaż. _
W przypadku odmowy kancelaria grozi "postępowaniem karnym w związku z popełnionym przestępstwem z art.116 ustawy Prawo autorskie i prawa pokrewne". Dodatkowo kancelaria zapowiada umieszczenie w Krajowym Rejestrze Karnym jako skazanego prawomocnym wyrokiem sądu. Jak czytamy w piśmie z Obig "przekreśla to większość zamiarów dotyczących uzyskania dobrej pracy".
_ Wysyłane przez nas pisma nie są szantażem, tylko wezwaniem do zapłaty za naprawienie szkody wynikającej z naruszenia praw autorskich _- zaprzecza Jacek Wycech, prezes kancelarii Obig. _ W tym względzie działamy zgodnie z przepisami kodeksu postępowania cywilnego. Wysokość kwot we wnioskach została obliczona na podstawie obowiązującej ustawy. Dzięki podjętym przez nas działaniom ustawa Prawo autorskie przestanie być jedynie "papierem". Podniósł się jednak rumor i krzyk, iż chcemy ukrócić szerzące się piractwo. Krzyku autorów i wykonawców nikt tymczasem nie zauważa. _
Potencjalni "piraci" namierzani są w sieci dzięki oprogramowaniu File Sharing Monitor szwajcarskiej firmy Logistep, która współpracuje z Kancelarią Obig. Szwajcarzy od dłuższego czasu współpracowali też z Komendą Główną Policji. Bezpłatnie udostępnili policjantom program, który miał służyć do tropienia pedofilów w internecie. Nieoficjalnie mówi się jednak, że program służył przede wszystkim do namierzania piratów. Wcześniej Logistep i Obig podpisały już umowy z wydawcami gier i muzyki. Kiedy program namierzył już w sieci internautę, na którego komputer ściągnięto nielegalnie grę lub muzykę, ustalano adres IP komputera. To numer, dzięki któremu można zidentyfikować komputer w sieci. Następnie kancelaria Obig występowała do policji o wszczęcie postępowania.
Mając adresy IP policja występowała do dostawców internetu o dane osobowe i adres osoby ukrywającej się pod danym IP. kancelaria Obig jako przedstawiciel poszkodowanego miała pełny wgląd w akta sprawy.
_ Wszystkie nasze działania są w stu procentach zgodne z prawem _- powiedział Jacek Wycech. _ Prokuratura na nasz wniosek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa naruszenia praw autorskich - złożony w imieniu klientów, których reprezentujemy - od długiego czasu prowadzi postępowanie w tej sprawie. Toczą się także sprawy karne. Wszystkie nasze działania były konsultowane z policją i prokuraturą. Dopiero kiedy prokurator zdecydował, że udostępnienie nam danych nie będzie szkodzić, uzyskaliśmy do nich dostęp. _
Tak właśnie kancelaria wchodziła w posiadanie adresów i nazwisk osób, do których następnie wysyłała listy z żądaniem natychmiastowej zapłaty odszkodowania i podpisania ugody.
Coraz więcej skarg napływających ze strony internautów spowodowało, że sprawą zainteresowało się MSWiA. Resort zapowiedział zerwanie współpracy policji ze szwajcarską firmą i wszczęcie wewnętrznego śledztwa. Ma ono wykazać, czy dane osobowe tysięcy internautów legalnie trafiły w ręce prywatnej firmy. Chodzi głównie o użytkowników sieci P2P (peer-to-peer), którzy dzięki specjalnym programom wymieniają się między sobą muzyką, filmami lub grami komputerowymi. Według kancelarii Obig w ten sposób łamią prawa autorskie producentów.
Według badania NetTrack SMG/KRC, 37,8 proc. Polaków powyżej 15 roku życia korzysta z internetu. To 11 mln 391 tys. osób. Najwięcej plików w sieci wymienianych jest właśnie za pośrednictwem P2P (szacuje się, że to 50 proc., a nawet 90 proc. wszystkich plików, np. filmów lub MP3, wymienianych w internecie).
Nawet jeśli współpraca pomiędzy policją a kancelarią Obig i szwajcarską firmą Logistep zostanie przerwana, to i tak w ich ręce wpadły już dane nawet kilkuset tysięcy internautów. Jacek Wycech nie chciał ujawnić, ile wniosków do zapłaty kancelaria wysłała lub zamierza wysłać. Powiedział jedynie, że będą one liczone w dziesiątkach tysięcy.
Nie wiadomo, jak zamieszanie ze śledzeniem IP internautów skończy się w Polsce. Takich praktyk zakazano już w niektórych krajach Francji, Włoszech i Szwajcarii.
IP to za mało
Ostatnio sąd we Francji oddalił oskarżenie o piractwo, które opierało się na adresach IP podejrzanych osób. Sąd uznał bowiem, że nie są one wystarczającym dowodem, na podstawie którego można kogokolwiek uznać za winnego i wymierzyć stosowną karę. W Stanach Zjednoczonych z kolei jeden z internautów został najpierw oskarżony, a następnie skazany za nielegalne pobieranie plików. Ostatecznie jednak, po dwóch latach procesu, internauta został oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Sąd uznał bowiem, że adres IP komputera nie jest wystarczającym dowodem.
Nasz komentarz
_ Sprytni i chciwi _
Tomasz Rozwadowski, dziennikarz działu kultura
_ Żyjemy w czasach permanentnej rewolucji technologicznej i naturalną sprawą jest, że sprzedający produkty wychodzące z użycia bronią swojego miejsca na rynku i swoich dochodów. Tak jest z producentami nagrań muzycznych, filmów i gier komputerowych chcących jeszcze trochę zarobić na sprzedaży płyt kompaktowych z ich produktami. Cyfrowy zapis, np. MP3, zwalnia konsumentów z konieczności korzystania z zajmujących dużo miejsca, niszczących się i drogich nośników zapisu. Firmy handlujące tego typu produktami podejmują różnorakie kroki mające na celu zmuszenie konsumenta do kupowania u nich, ale przemian nie zatrzymają. Próby ścigania osób ściągających dobra kultury z internetu podejmowane już w bogatych krajach świata wzięły w łeb i nie są już praktykowane. Jak to przeważnie bywa, ta moda również przyszła do nas z opóźnieniem i internauci ściągający pliki z sieci są nękani przez kancelarię prawną, która na podstawie sprytnego układu z policją wchodzi w posiadanie ich personaliów i żąda pod groźbą sankcji karnych
haraczu za pobrane nagrania, filmy, gry. Od strony prawnej wszystko jest w porządku, ale program do monitorowania sieci został pozyskany przez policję (nieodpłatnie!) w celu ścigania pedofilów. Miłośnicy wdzięków dziecięcych mogą spać spokojnie, podobnie jak inni sprawcy poważnych przestępstw, których nie opłaca się ścigać organom do tego powołanym, ponieważ może to być związane z wysiłkiem, może nawet niebezpieczeństwem. Dlatego do handlarzy bez zezwolenia i śmiecących na ulicach dołączyli internauci. Witamy w klubie! _
POLSKA Dziennik Bałtycki
Robert Kiewlicz, Jacek Klein