Porozumienie marcowe

Porozumienie pracodawcy - związkowcy (z 13 marca br.) choć kruche, może, ale nie musi okazać się przełomem. Już przyniosło sukces: nikt skłócony nie odszedł od stołu, jest gotowy dokument do rozmów ze stroną rządową.

_ Osiągnęliśmy coś, co w Polsce wydaje się prawie niemożliwe, porozumienie _ - powiedział na konferencji prasowej tuż po zakończeniu negocjacji Janusz Śniadek, lider "S".
_ My tylko okresliliśmy 13 obszarów, z którymi wychodzimy do rządu, czeka nas kolejny etap rozmów _- tonował entuzjazm kolegi Jan Guz, lider OPZZ.

Rozmowy nie były łatwe, na wstępie, jak to ujął nieco złośliwie Bogdan Grzybowski z OPZZ, trzeba było zresetować pracodawców.
_ Zacięli się jak komputer i wszystko na "nie". Zacinały się obie strony, i pracodawcy i związkowcy bali się, że jak w tym i w tym ustąpią, ich zaplecze, elektorat, koledzy tego im nie darują _.

Zdaniem Zygmunta Mierzejewskiego, wiceprzewodniczącego FZZ wynika to z braku zaufania. _ Powinno się negocjatorom dawać swoisty glejt negocjacyjny, że masz prawo na różne ustępstwa, na różne kompromisy, do których w końcu dochodziło. _

Efektem blisko dwumiesięcznych negocjacji czterech organizacji pracodawców: PKPP Lewiatan, KPP, BCC i ZRzP oraz trzech central związkowych: "S", OPZZ i FZZ reprezentowanych w Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych, jest pakiet działań antykryzysowych określanych jako "porozumienie marcowe". Składa się nań wspomniane przez związkowca 13 obszarów czyli tematów do negocjacji z rządem z trzech dziedzin:
- wynagrodzeń i świadczeń socjalnych,
- rynku pracy i stosunków pracy oraz
- polityki gospodarczej.

_ Wiele kwestii, które znalazły się w pakiecie jest wynikiem kompromisu _- podkreśla PKPP Lewiatan.

Pozostały jednak kontrowersje co do szczegółowych rozwiązań. Mimo istniejących różnic ustalono, aby porozumienie w sprawie przyjęcia rozwiązań na czas kryzysu, bo tak się oficjalnie nazywa pakiet, przekazać stronie rządowej. Teraz ruch jest w rękach rządu, to rząd powinien zaproponować zapisy i konkretne rozwiązania oraz przedstawić możliwości sfinansowania świadczeń. Pakiet przekazano wraz z listem do premiera. A rząd, sądząc z deklaracji ministra Michała Boniego w ekspresowym tempie przygotowuje projekty niezbędnych ustaw i już na początku kwietnia prześle je do Sejmu.

_ Strona rządowa zapewniała, że jeżeli my – pracownicy i związkowcy dogadamy się, a nie będzie to niekorzystnie oddziaływać na budżet, to nasze propozycje zostaną zrealizowane _ – przypomina Mierzejewski. _ Trzymamy premiera za słowo. _

Już wcześniej przesłano do rządu porozumienie partnerów społecznych dotyczących koniecznych – ich zdaniem – zmian w gospodarowaniu funduszami strukturalnymi. Tu porozumienie było całkowite i bez żadnych kontrowersji. Związkowcy postulują szybsze wykorzystanie funduszy i ukierunkowanie programów operacyjnych na walkę z kryzysem.

Komu – ile?

Najistotniejsze w istniejącej sytuacji jest to, że obie strony porozumiały się w kwestii rozwiązań chroniących gospodarkę i rynek przed nadciągającą falą zwolnień grupowych. W ostatniej chwili dopisano do pakietu wywołujący wiele sporów i emocji punkt 13: „subsydiowanie zatrudnienia jako alternatywy wobec zwolnień grupowych”. Koncepcja jest taka, aby firmy mocno dotknięte przez kryzys, w których zamówienia spadły o co najmniej 30 proc. i które musiałyby grupowo zwalniać pracowników, miały inne wyjście: mogłyby przenieść ich na pół etatu, płacić połowę wynagrodzenia, a z „pośredniaka” otrzymywałyby na każdego z nich po 400 zł, czyli 70 proc. zasiłku dla bezrobotnych. Pracodawcy najpierw chcieli, aby było to 50 proc. czyli 275 zł. W przypadku niżej zarabiających pracownik nie osiągałby nawet najniższego wynagrodzenia, więc związki zaprotestowały.

_ I muszę z wielką satysfakcją powiedzieć, że po wymianie wszystkich argumentów, w tym przywołaniu przepisów unijnych oraz wynikających z konwencji 102 MOP dotyczących minimalnych norm zabezpieczenia społecznego, doszliśmy do kompromisu _ – mówi Grzybowski.

Jeśli pracownik zarabiał na poziomie przeciętnej (ok. 3000 zł) uzyskałby ok. 62 proc. swojego dotychczasowego wynagrodzenia. W zależności od sytuacji firmy dopłaty byłyby wypłacane przez sześć do ośmiu miesięcy.

_ Kompromis w tej sprawie uważam za wielki sukces, który położymy na stół w rozmowie ze stroną rządową _ – podkreśla związkowiec.

Aby nie było nadużyć, partnerzy wymyślili gęste sito – kilkanaście szczegółowych kryteriów dla potencjalnych beneficjentów pomocy publicznej. Firmy musiałyby udowodnić, że to kryzys postawił je w obliczu bankructwa, np. że na pół roku przed kryzysem (przed 30 czerwca 2008) osiągały dodatni zysk operacyjny, miały zamówienia itp.

_ Trzeba będzie określić, w których firmach ta groźba masowych zwolnień wynika rzeczywiście z kryzysu. Nie chcemy, aby do garnka z pomocą dorwali się ci, którzy zawsze stoją po nią w kolejce _ – wyjaśnia Henryka Bochniarz, szefowa Lewiatana.

Wpływ na utrzymanie miejsc pracy będzie miało także – zdaniem pracodawców – uelastycznienie czasu pracy. Jeśli firma nie ma zamówień, pracownik za tę samą pensję pracuje krócej – cztery czy sześć godzin, jeśli pojawia się pilny kontrakt, pracuje dłużej np. 10 godzin, ale wówczas nie dostaje za nadgodziny. Są również inne propozycje, m.in. wydłużenia z czterech do dwunastu miesięcy okresu rozliczeniowego czasu pracy. Dlaczego związkowcy zgodzili się na te niekorzystne dla pracownika rozwiązania? Uelastycznienie czasu pracy stało się swoistą kartą przetargową w trudnej dyskusji na temat ograniczenia umów terminowych, czyli zawieranych na czas określony. Na takich umowach, które łatwo zawrzeć i łatwo zerwać (wystarczy dwutygodniowe wypowiedzenie bez podania przyczyn i bez odprawy) pracuje w Polsce 3,5 mln osób, w większości młodych.

Towarzyszą im liczne patologie godzące w pracownika. Choć np. po dwóch terminowych umowach pracownik powinien zostać zatrudniony na stałe, zwalnia się go i po miesiącu przyjmuje ponownie na taką samą umowę terminową. Niektóre umowy zawierano nawet na kilkanaście lat. W pakiecie zapisano więc „stabilizacja zatrudnienia poprzez ograniczenie stosowania umów na czas określony.

_ Doszliśmy tu do kompromisu, umowy będą zawierane najdłużej na dwa lata. Unijna dyrektywa nakazuje, by umowy terminowe zwalczać _ - podkreśla Grzybowski.
Związki walczyły z nimi od dawna, bez efektu.

To, co nie wychodziło w czasie koniunktury, udaje się w kryzysie. Związki nie godziły się, a godzą na elastyczny czas pracy, pracodawcy nie chcieli ustąpić, a ustępują w sprawie umów.

_ Sporo problemów dotychczas nierozwiązywalnych stało się możliwych do rozwiązania _ – uważa J. Guz.

Wymownym przykładem jest punkt 5 pakietu i nieco enigmatyczny zapis: „wypracowanie w minimalnym wynagrodzeniu mechanizmów osiągnie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia” (obecnie jest to 50 proc. – 1256 zł). Niejako „przy okazji” pracodawcy chcą, by zlikwidować tzw. ustawę kominową, a związkowcy ustawę o negocjacyjnym systemie kształcenia wynagrodzeń. Mają być wskaźniki tzw. rekomendowane, a nie ustalające przyrost płac w sposób sztywny.

W porozumieniu marcowym tematem nr 1 do rozmów z rządem jest „program kryzysowej pomocy dla społeczeństwa, w szczególności wsparcie dla rodzin najuboższych, poszkodowanych w wyniku kryzysu oraz zwiększenie środków na świadczenia socjalne w związku ze wzrostem liczby osób zwalnianych z pracy". Związkowcom chodzi o zwiększenie w gminach środków na pomoc dla bezrobotnych, a także np. o zniesienie opodatkowania zapomóg udzielanych przez związki, czy bonów towarowych.

Skąd na pakiet?

_ Partnerzy społeczni starali się znaleźć rozwiązania, których ewentualne skutki finansowe są możliwe do udźwignięcia przez budżet państwa _ – uważa Lewiatan.

_ Mówimy do rządu: to są nasze propozycje, a teraz usiądźmy i policzmy, jaki potencjalnie budżet jest potrzebny na to, aby te nasze pomysły sfinalizować _ – tłumaczy H. Bochniarz.

Jej zdaniem podczas negocjacji bardzo trudno było powiedzieć, jak przy tych różnych planach rządu zostały, czy też zostaną rozdysponowane pieniądze ze składek pracodawców i pracowników wpłacanych na Fundusz Pracy czy Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, ile można by dorzucić do proponowanego w pakiecie utworzenia w firmach funduszu szkoleniowego itp. itd.

Nie wchodzi w grę jakiś poważny wzrost deficytu, jeśli jednak racjonalne pomysły z pakietu powodowałyby niewielki jego wzrost, to – według niej – nie należałoby ich odrzucać, bo ważniejsze jest, aby ludzie zostali na rynku pracy.

_ Jeżeli traci się pół miliona miejsc pracy, to mniejsze wpływy do budżetu i większe wydatki na pomoc socjalną kosztowałyby państwo ok. 10 mld zł. To już wyliczyliśmy _ – argumentuje Mierzejewski.

A Grzybowski stawia kropkę nad „i”.
_ Tak naprawdę, gdyby Fundusz Pracy nie był ograbiany i traktowany jako środek do łatania dziury budżetowej, to na wypracowane w dwustronnym dialogu instrumenty, byłyby środki, nawet w nadmiarze. Składka 2,45 proc. od podstawy na FP przynosi rocznie ok. 8 mld zł, a na aktywne formy walki z bezrobociem przeznacza się z tego tylko połowę. _

W zeszłym roku – wylicza związkowiec – minister finansów zabrał z funduszu na świadczenia przedemerytalne, na jakieś staże i praktyki dla służby zdrowia, na szkolenia dla pracowników OHP i inne niezwiązane z rynkiem pracy cele blisko 2,5 mld zł.

Ile będzie kosztował pakiet, ile będzie mogło pójść z FP, FGŚP, czy rządowej rezerwy solidarności społecznej – dowiemy się zapewne wkrótce. Prace nad uszczegółowieniem kosztów trwają. Zagrożeniem dla porozumienia marcowego może być więc ewentualny brak środków.

_ Jeżeli pakietowo opracowane porozumienie zostanie przez rząd potraktowane wybiórczo, przy użyciu argumentów, które zresztą mogą być racjonalne, że np. pewne propozycje pociągają zbyt wysokie koszty, więc należy z nich zrezygnować, to taka decyzja może okazać się nie do przyjęcia dla partnerów, zwłaszcza związkowców _ – uważa prof. Juliusz Gardawski, który uczestniczył w negocjacjach i bada cały proces autonomicznego dialogu.

Obok tego „miękkiego” miejsca, są jednak i mocne strony. W ocenie profesora, po raz pierwszy w kilkunastoletniej historii dialogu społecznego w Polsce okazało się, że żadna z organizacji związkowych nie znajduje się – jak to ujął – w dość krępującej lojalności do partii rządzącej.
_ Wszystkie związki są równie od niej odległe. A to, jak sądzę, sprawia, że podczas negocjacji mówią jednym głosem _.

_ Nie było między nami żadnych sporów ani kontrowersji, uzbrajamy się nawzajem w argumenty, uzgadniamy wspólne stanowisko, stąd trudniej było pracodawcom z nami rozmawiać _ – relacjonuje Grzybowski.

Ten wspólny, związkowy głos okazał się niezwykle potrzebny, gdyż zdaniem związkowców – pracodawcy stoją po jednej stronie, razem z rządem.

_ Rząd jest liberalny i tym razem to oni a nie jeden, czy drugi związek rozciągają nad rządem parasol. I tak naprawdę mamy podwójnie silnego partnera, po jednej stronie związki, po drugiej pracodawcy i strona rządowa. _

W atmosferze porozumienia ma to jednak także dobre strony.
_ Jeżeli już dogadaliśmy się w tylu ważnych sprawach z pracodawcami to myślę, że łatwiej będzie teraz dogadać się z rządem. _

Rzec można: byle szybko.

Irena Dryll
Nowe Życie Gospodarcze

Wybrane dla Ciebie

Nowy bon turystyczny. Startuje w Światowy Dzień Turystyki
Nowy bon turystyczny. Startuje w Światowy Dzień Turystyki
Idziesz po kredyt do banku? Oto jakie dokumenty musisz przygotować
Idziesz po kredyt do banku? Oto jakie dokumenty musisz przygotować
Niemcy muszą wybudować 71 takich elektrowni w 10 lat. Oto dlaczego
Niemcy muszą wybudować 71 takich elektrowni w 10 lat. Oto dlaczego
Postawiła całą policję w mieście na nogi. Oto ile będzie to kosztować
Postawiła całą policję w mieście na nogi. Oto ile będzie to kosztować
Oto koszt remontu w 2025 r. Ceny zbliżają się do kosztów zakupu
Oto koszt remontu w 2025 r. Ceny zbliżają się do kosztów zakupu
Śląskie huty dociśnięte do ściany. Tyle osób może pożegnać się z pracą
Śląskie huty dociśnięte do ściany. Tyle osób może pożegnać się z pracą
Gigantyczna kumulacja w Eurojackpot. Do wygrania setki milionów złotych
Gigantyczna kumulacja w Eurojackpot. Do wygrania setki milionów złotych
Przekręt "na kaucję". Tak oszukał dwie seniorki. Straciły fortunę
Przekręt "na kaucję". Tak oszukał dwie seniorki. Straciły fortunę
Zbiera śmieci przed domem. Sąsiedzi są bezradni
Zbiera śmieci przed domem. Sąsiedzi są bezradni
Za te choroby ZUS wypłaci 1878 zł miesięcznie. Lista jest długa
Za te choroby ZUS wypłaci 1878 zł miesięcznie. Lista jest długa
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
Zakonnice deweloperki chcą zabudować teren klasztoru. W Zakopanem wrze
Zakonnice deweloperki chcą zabudować teren klasztoru. W Zakopanem wrze