Prezes Amber Gold nie chce, by złoto i gotówka trafiły do syndyka

Podejrzany m.in. o oszustwo prezes Amber Gold sprzeciwia się przekazaniu przez prokuraturę syndykowi spółki 57 kg złota i miliona złotych w gotówce, zabezpieczonych w śledztwie. Marcin P. złożył zażalenie na decyzję prokuratury; wkrótce ma się nim zająć gdański sąd.

Obraz
Sebastian Ogórek

Prowadząca śledztwo ws. Amber Gold łódzka prokuratura okręgowa zdecydowała o przekazaniu syndykowi spółki 1 mln zł w gotówce i 57 kg złota wycenionego na ponad 9,3 mln zł, które zabezpieczono w ramach śledztwa.

- Uważamy, że jest to majątek spółki i powinien służyć zaspokojeniu wierzycieli. Od tych decyzji odwołał się podejrzany Marcin P., który stoi na stanowisku, że powinno zostać to zabezpieczone w śledztwie - powiedział we wtorek PAP rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Dodał, że zażalenie wraz z aktami sprawy zostanie w najbliższych dniach przekazane do sądu w Gdańsku.

Łódzcy śledczy ustalili, że od początku działalności spółka Amber Gold praktycznie nie prowadziła księgowości. Choć pierwsze umowy z klientami zawierała latem 2009 roku, pierwszą osobę do prowadzenia księgowości zatrudniła dopiero w grudniu 2011 r. A i tak - zdaniem śledczych - prowadziła ona faktycznie księgowość spółek grupy OLT. Natomiast samodzielna księgowa została zatrudniona przez Amber Gold dopiero w lipcu 2012 r.

Śledczy nadal ustalają źródła finansowania spółki - skąd pochodziły środki na rozpoczęcie jej działalności i jak wydawano pieniądze. Analizowane jest ponad 230 rachunków bankowych i badane są przepływy finansowe.

Zdaniem prokuratury klienci Amber Gold byli wprowadzani w błąd co do zabezpieczenia lokat. Wydawane im certyfikaty były w zasadzie bez pokrycia, a tylko niewielką część środków z lokat przeznaczano na zakup kruszców. Jako przykład wprowadzania w błąd klientów prokuratura podała także fundusz gwarancyjny, którego prezesem była żona szefa Amber Gold - Katarzyna P. Na konto tej spółki od kwietnia ub.r. trafiać miał jeden procent lokowanych przez klientów pieniędzy; gromadzone w ten sposób środki miały zabezpieczać lokaty.

W rzeczywistości - jak ustaliła prokuratura - na rachunek spółki wpłynęło tylko pięć przelewów na łączną kwotę 229 tys. zł. Natomiast odnotowano z niego ponad 90 wypłat na sumę 160 tys. zł; praktycznie wszystkie były dokonywane za pośrednictwem karty kredytowej.

Do śledczych zgłosiło się już ponad 10 tys. osób poszkodowanych, którym spółka Amber Gold jest winna mniej więcej 500 mln zł; wciąż wpływają jednak kolejne doniesienia o popełnieniu przestępstwa. Dotąd przesłuchano już ponad 7 tys. świadków, w tym głównie pokrzywdzonych, ale także m.in. pracowników centrali i oddziałów firmy.

Ustalono, że 700 mln zł z lokat klientów spółki trafiło na rachunki w dwóch bankach, z których mniej więcej 500 mln zł szybko zostało przelane na inne cele - głównie do spółek grupy OLT oraz na wydatki związane z działalnością Amber Gold, tj. wynagrodzenia, ZUS, wynajem i kupno nieruchomości, samochodów i usługi reklamowe.

W sierpniu gdańska prokuratura przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. siedem zarzutów, m.in. prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej i oszustwa znacznej wartości; przyjęto, że działał on w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, czyniąc ze swej działalności stałe źródło dochodu. Może mu grozić do 15 lat więzienia. Marcin P. ma przebywać w piotrkowskim areszcie co najmniej do 28 lutego (sąd apelacyjny nie uwzględnił jego zażalenia na przedłużenie aresztu).

Osiem zarzutów usłyszała także jego żona - Katarzyna P. Jest ona podejrzana m.in. o naruszenia ustawy o rachunkowości. Kobieta nie przyznała się do winy, grozi jej kara do trzech lat więzienia. Zastosowano wobec niej dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju.

Śledztwo w sprawie Amber Gold jest przedłużone do 28 czerwca 2013 roku. Łódzka prokuratura bada także, czy mogło dojść do wyrządzenia szkody w mieniu portu lotniczego w Gdańsku w związku z rozliczeniami pomiędzy portem a spółką OLT Express (Amber Gold była w niej głównym inwestorem).

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia ub. roku firma ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom swoich klientów.

Źródło artykułu:
Wybrane dla Ciebie
O tych pracowników biją się firmy. Płacą 30 tys. zł miesięcznie
O tych pracowników biją się firmy. Płacą 30 tys. zł miesięcznie
Ikea uruchamia cyfrowy second hand. Oto co można kupić za 10 zł
Ikea uruchamia cyfrowy second hand. Oto co można kupić za 10 zł
Ten sklep znał każdy Polak. Sieć z elektroniką znika z Europy
Ten sklep znał każdy Polak. Sieć z elektroniką znika z Europy
"Powstała moda na te znicze". Ludzie wydają po kilkaset złotych
"Powstała moda na te znicze". Ludzie wydają po kilkaset złotych
Uwaga przy jesiennych porządkach. Kary mogą sięgać 5 tys. zł
Uwaga przy jesiennych porządkach. Kary mogą sięgać 5 tys. zł
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok