Prezydent: kryzys siły europejskiej wynika z kryzysu ekonomicznego
Kryzys siły europejskiej wynika z kryzysu ekonomicznego; to ogranicza bardziej odważne myślenie o jakiejkolwiek wizji misyjności Europy w stosunku do reszty świata - powiedział prezydent Bronisław Komorowski podczas wtorkowej debaty europejskiej w Pałacu Prezydenckim.
26.06.2012 16:40
"UE wobec swego otoczenia. Czy zmierzch unijnego prometeizmu?" - na ten temat debatowali uczestnicy spotkania u prezydenta. Komorowski przekonywał w swoim wystąpieniu, że aby móc korzystać z siły Europy, potrzebna jest również odwaga.
- Uważam, że mamy do czynienia z pewnym europejskim kryzysem odwagi geostrategicznej - powiedział. W jego ocenie politycy europejscy bardzo łatwo budują tysiące uzasadnień, że słabość taka czy inna jest uzasadnieniem dla braku strategicznej odwagi.
Prezydent podkreślał, że sąsiedztwo odważnego kraju z dobrze określonymi własnymi interesami, jest bezcenne dla krajów chcących poszerzania sfery demokracji, wolnego rynku czy bezpieczeństwa.
Komorowski przypomniał, że Polska dwadzieścia lat temu miała to szczęście, że sąsiadowała z krajem potężnym i demokratycznym, czyli - Niemcami. Podkreślił rolę Niemiec w procesie wchodzenia Polski do NATO i UE.
Zaznaczył, że Polska chce odgrywać taką pozytywną rolę wobec Ukrainy i Białorusi, ale - dodał prezydent - problem nasz polega na tym, że my nie jesteśmy Niemcami, jeśli chodzi o ich potęgę ekonomiczną, rolę polityczną.
- My nie jesteśmy potęgą niemiecką, a Ukraina jest potężnym krajem europejskim. To jest kłopot braku proporcji między zadaniami, jakie sobie stawiamy, a realnymi możliwościami - mówił Komorowski. Podkreślił jednak, że nie powinien to być powód do rezygnowania z naszych celów.
- Jeżeli chcemy być skuteczni w otwieraniu perspektywy europejskiej dla krajów sąsiadujących z Polską na wschodzie, potrzebujemy potężnego sojusznika, z którym razem potrafimy przekonać resztę Europy - powiedział.
Prezydent ocenił też, że niesłuszne jest przekonanie, iż wspieranie europejskich dążeń naszych wschodnich sąsiadów musi się nieuchronnie łączyć z poświęceniem naszych dobrych relacji z Rosją. Jak podkreślił, Rosja jest zdolna do prowadzenia pragmatycznej polityki.
- Nie powinniśmy sobie w głowach budować żadnej czerwonej kreski - tzn. jak my gdzieś się upomnimy o jakiś obszar wolności - o demokrację, o wolny rynek, nie powinniśmy mieć w głowie wpisanego, że za to mamy zapłacić w relacjach z Rosją. Konkurencja jest rzeczą normalną, Rosja też się do konkurencji przyzwyczaja - powiedział Komorowski.
Prezydent zastrzegł jednak, że naszych wschodnich sąsiadów "nie zaniesiemy na plecach do świata wolności, bezpieczeństwa i demokracji". Jak mówił, należy przyjąć w tej kwestii politykę długiego marszu, ponieważ ważne jest dzisiaj umacnianie państwowości tych krajów, które na gruzach dawnego Związku Radzieckiego zbudowały swoje państwa.
Komorowski przekonywał, że nie widzi żadnego powodu, by "wypierać się europejskiej misyjności i poczucia, że wiele spraw, które tu się zaczęły, wartych jest tego, by były kontynuowane i niesione w różne kierunki świata, na wschód od Polski i Europy, na południe Europy również".