Produkty do szkoły w dyskontach się wyprzedały. To efekt 500+?
Szykując tegoroczną wyprawkę szkolną rodzice nie oszczędzają. Zakupy napędza program 500+. W części sklepów już nawet brakuje części asortymentu. Mimo wszystko sieci handlowe walczą niskimi cenami o przyciągnięcie klientów.
20.08.2016 | aktual.: 20.08.2016 10:26
Szykując tegoroczną wyprawkę szkolną, rodzice nie oszczędzają. Zakupy napędza program 500+. W części sklepów już nawet brakuje asortymentu. A sieci handlowe walczą niskimi, być może nawet dumpingowymi cenami o przyciągnięcie klientów.
Z analiz firmy ABR Sesta wynika, że najtańszy plecak można kupić już za 9,99 zł. Co ciekawe rok temu było to nawet niecałe 5 zł. Za tę cenę nie należy jednak spodziewać się wysokiej jakości. Sieci handlowe za 1,28 zł mogą sprzedać nawet farby plakatowe. Najtańsze ołówki można dostać już za 19 groszy. To cena aż pięciokrotnie niższa niż w zeszłym roku.
ABR Sesta podkreśla, że w swoim rankingu nie brała pod uwagę dyskontów. Powód? W Biedronce, Lidlu czy Netto nie było już asortymentu.
- Szybki wykup produktów przeznaczonych dla uczniów, potwierdzony przez pracowników sklepów, mógł wynikać ze wsparcia finansowego programu Rodzina 500 plus - przyznają autorzy raportu.
Jak dodają, na dziś to jednak tylko spekulacje, a rzeczywisty wpływ rządowego programu na sprzedaż artykułów szkolnych będzie można oszacować dopiero za kilka miesięcy.
- W zeszłym roku przeprowadziliśmy badanie na podobnej liście produktów. Jednak tym razem widać, że artykuły, które pozostały na półkach w dyskontach, są raczej w wyższych przedziałach cenowych. To może pokazywać, że tańsze akcesoria zostały już wykupione - przyznaje Sebastian Starzyński, prezes instytutu badawczego ABR SESTA.
Zdaniem Starzyńskiego, dyskonty mogą działać według dwóch strategii. Jedna jest taka, że liczą na więcej zakupów droższych produktów o lepszej jakości, a druga oznacza, że nie doceniły popytu na tańsze artykuły, przez co obecnie wykazują braki w towarze.
Biedronka z okazji rozpoczęcia roku szkolnego wprowadziła dwie promocje pod hasłem „Witaj Szkoło”. Akcje zostały wsparte m.in. telewizyjną reklamą. W sumie w ofercie znalazło się ok. 100 produktów. Dyskont zdecydował się nawet na sprzedaż... młodzieżowych mebli: regału, półek i biurka.
Chcąc uprzedzić konkurencję już w lipcu Lidl wprowadził swoją ofertę szkolną. Tak wczesną promocję tłumaczył jednak chęcią rozłożenia dużych wydatków rodziców na dwie pensje - lipcową i sierpniową. Od poniedziałku 22 sierpnia produkty na wyprawkę wracają. Dyskont nazywa to wyprzedażą. Warto odnotować, że Lidl bardzo często rusza z czasowymi ofertami dużo wcześniej niż konkurencja. Zdarza się, że bożonarodzeniowe produkty kupić można w tej sieci już w październiku.
Warto zwrócić uwagę, że w gazetkach reklamowych oferta szkolna pojawia się też w sklepach osiedlowych. Tak zrobił m.in. Odido.
Najmocniej swoją akcję promocyjną reklamował Carrefour. Sieć od kilku miesięcy w spotach wykorzystuje motyw Napoleona, którego gra Jacek Braciak. Reklamy z nim i dziećmi przebranymi w napoleońskie stroje już od kilkunastu dni zachęcają do zakupów w hipermarkecie.
To właśnie ta sieć według analiz ABR Sesta ma też najtańsze produkty szkolne. Według wyliczeń firmy za 16 niezbędnych w wyprawce rzeczy w Carrefourze zapłacić trzeba 32,59 zł. Nieznacznie droższy jest Auchan, a na kolejnym miejscu znalazł się Kaufland.
- Carrefour mocno stawia na promocję artykułów szkolnych. W poprzednich latach był on liderem pod względem liczby promowanych produktów. Dla tej sieci, jak i generalnie hipermarketów, artykuły szkolne stanowią jedną z ważniejszych kategorii w sierpniu –- podkreśla ABR Sesta.
Tak jak co roku, przed zakończeniem wakacji, hipermarkety czeka boom sprzedażowy, ale tym razem ich utarg może być wyższy ze względu na środki finansowe z programu Rodzina 500 plus, którymi dysponują rodzice.
- Te sklepy są największymi beneficjentami zakupów szkolnych, a zatem wyższy budżet powinien zostać przez nie skonsumowany. Sklepy oczekują, że konsument przeznaczy wyższą sumę pieniędzy na artykuły szklone, a także zakupi więcej produktów z innych kategorii. Hipermarkety mogą przyciągnąć klientów, którzy zwykle robią zakupy w dyskontach - ocenia Sebastian Starzyński.