Prokuratura żąda 6 lat więzienia za "układ warszawski"
Kary 6 lat więzienia, grzywny, zakazu zasiadania w samorządzie i zwrotu łapówek żąda prokurator dla oskarżonego o korupcję wiceszefa byłej stołecznej gminy Centrum Pawła Bujalskiego; obrona chce uniewinnienia, a sprawę "układu warszawskiego" nazywa polityczną.
23.05.2014 | aktual.: 23.05.2014 15:32
W piątek Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście zamknął trwający od kilku lat proces Bujalskiego (zgadza się na podawanie w mediach swych pełnych danych) i urzędników stołecznego samorządu z czasów, gdy rządziła nim koalicja Unii Wolności i SLD.
W 2006 r., za czasów rządów PiS, ogłoszono, że CBŚ z prokuraturą rozbili "układ warszawski" opierający się na korupcji. Bujalski został aresztowany na 14 miesięcy, zarzuty postawiono także innym osobom (m.in. b. znanej radnej i sekretarz gminy Centrum Ludwice Wujec). Część z tych osób - w tym przedstawiciele firmy komputerowej, którzy mieli korumpować urzędników stołecznej gminy Centrum, na początku rozprawy dobrowolnie poddała się karze. Proces objął ostatecznie pięć osób: Bujalskiego, Wujec oraz Bolesława B., Romana G. i Elżbietę S.
W mowie końcowej prokurator Michał Machniak wniósł o uniewinnienie Ludwiki Wujec od zarzutu przyjęcia łapówki. Oskarżyciel uznał, że proces wykazał brak dowodów przekazania przez Iwonę Z. Ludwice Wujec i Bujalskiemu 20 tys. zł łapówki. Prokurator uznał też za korzystną dla oskarżonych opinię biegłego psychologa sądowego. "Wniosek o uniewinnienie jest podyktowany koniecznością zachowania obiektywizmu przez urząd prokuratorski" - podkreślił prok. Machniak.
Wniósł on o skazanie Bujalskiego za 5 zarzutów sprzedajności (czyli przyjęcia łapówki za załatwienie określonych spraw). Oskarżyciel chce dla niego kary 6 lat więzienia, 200 tys. zł grzywny, orzeczenia zakazu sprawowania stanowisk w samorządzie na 10 lat oraz nakazania zwrotu 100 tys. dolarów i 370 tys. zł, które według oskarżyciela pochodzą z łapówek za: umożliwienie firmie Warimpex postawienia budynku przy ul. Siennej w Warszawie, preferowanie jednej firmy informatycznej w przetargach komputerowych gminy Centrum, za zgodę na wynajęcie na restaurację powierzchni w Pałacu Kultury i Nauki (gdy Bujalski był prezesem spółki PKiN) oraz za przyjęcie mieszkania w zamian za zgodę na inwestycję w nieruchomości przy ul. Gwiaździstej.
"Działania prokuratury wobec mnie są szokujące" - powiedział PAP Bujalski po wysłuchaniu mowy prokuratora.
Dla miejskich urzędników oskarżonych o przyjmowanie łapówek prokurator zażądał kar: 4 lat więzienia i grzywny dla Elżbiety S., 2,5 roku więzienia dla Bolesława B. i 1,5 roku więzienia w zawieszeniu dla Romana G.
Oskarżyciel podkreślił, że aby rozumieć całą tę sprawę i ocenić rolę poszczególnych osób, trzeba cofnąć się do osoby Bogdana Tyszkiewicza - wpływowego radnego, szefa Rady Warszawy, b. zawodnika hokeja i działacza sportowego oraz biznesmena. W 2004 r. prokuratura prowadziła śledztwo ws. interesów gangu pruszkowskiego i tam m.in. świadek koronny "Masa" mówi o Tyszkiewiczu, w kontekście licznych przestępstw korupcyjnych w samorządzie stołecznym. "Ale w 2005 r. Tyszkiewicz zostaje zamordowany" - podkreślił prokurator, zdaniem którego Tyszkiewicz wspólnie z Bujalskim przyjęli wiele łapówek.
"Obrona na pewno powie, że Tyszkiewicz jest niewiarygodny, uzależniony od alkoholu i narkotyków, ale są inne dowody potwierdzające niektóre jego słowa - od ludzi, którzy wiedzieli, kiedy Tyszkiewicz fantazjował, a kiedy nie. Można potwierdzić m.in. sprawę łapówki od Warimpeksu, zrealizowanej przez inwestycję przy Siennej - a jednym z beneficjentów łapówki był Paweł Bujalski - pieniądze przepływały przez związek hokejowy i drużynę hokejową SMS Warszawa" - wskazywał oskarżyciel. Uważa on jednak, że są też inne dowody - zeznania świadków, którzy potwierdzili fakt przyjęcia pieniędzy przez Bujalskiego, i to wystarczy, by go skazać.
Obrona Bujalskiego wnosi o uniewinnienie go od wszystkich zarzutów. "Ta sprawa ma kontekst polityczny, bo zaczęła się od hasła: rozbić układ warszawski, rządzący w stolicy układ polityczny z czasów UW-SLD. Ta kwestia zdeterminowała postępowanie prokuratury w tej sprawie" - powiedział mec. Grzegorz Kucharski, przypominając, że w lipcu 2006 r. sąd aresztował Bujalskiego na 14 miesięcy na podstawie zarzutu, uniewinnienia od którego żąda teraz prokurator.
"CBŚ chciało wymusić zeznania na Pawle Bujalskim. Wiele razy słyszałem, że nie chodzi tu o niego, lecz o Pawła Piskorskiego (b. prezydenta Warszawy wywodzącego się z UW - PAP). Presję na niego miał wywierać osobiście szef CBŚ Jarosław Marzec, który przypisywał sobie +rozbicie układu warszawskiego+, wespół z ministrami Ziobrą i Kaczmarkiem - za co wypłacono mu najwyższą premię" - dodał adwokat.
"Do dziś myślałem, że działania prokuratury to był strajk włoski, sabotaż wobec politycznych nacisków na nią. Ale teraz, wniosek o skazanie?" - dodał drugi obrońca Bujalskiego, mec. Radosław Baszuk. Wykpiwał on koncepcję prokuratury, by kilkanaście lat temu trzeba było dawać łapówkę za najem pomieszczeń w PKiN. "Przecież wtedy nikt nie chciał tam nic wynajmować" - mówił.
"Gdyby ktoś mnie zapytał, czy pieniądze wziął Tyszkiewicz, to bym powiedział: nie wiem, ale pewnie tak było. Ale gdzie tu miejsce dla Pawła Bujalskiego?" - pytał.
Ciąg dalszy mów końcowych i ostatnie słowo oskarżonych sąd zaplanował na 30 maja. Potem ogłosi wyrok.