Prywatne przedszkola nie chcą dzieci biednych rodziców
Rządowy program przedszkoli za złotówkę może się okazać niewypałem, jeśli nie przystąpią do niego właściciele komercyjnych obiektów. Wszystko przez zbyt małą dostępność miejsc - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
28.05.2013 07:01
Od września 2017 roku mają zniknąć problemy z zapisaniem dziecka do przedszkola. Co więcej, już po wakacjach opłaty dla rodziców mają spaść z nawet 4 zł za godzinę do złotówki. Tak mówią rządowe plany. Jednak by to, co zostało w nich zapisane, zadziałało, potrzebne są dodatkowe miejsca w przedszkolach. Ponieważ gmin nie stać na budowanie nowych obiektów, będą musiały się posiłkować prywatnymi placówkami. Muszą one jednak przystać na warunki określone przez ustawę, czyli ograniczyć czesne do złotówki za dodatkowe godziny. W zamian otrzymałyby dotację w wysokości 100 procent wydatków, jakie trafiają na gminnego przedszkolaka. Teraz dostają 75 procent tej kwoty.
Nie wszystkie prywatne przedszkola, które zgłoszą swój akces do programu, znajdą się w systemie powszechnej rekrutacji. W ostatniej chwili posłowie w podkomisji wprowadzili zmianę, zgodnie z którą samorządy będą organizowały konkursy dla chętnych.
Maciej Godlewski, prezes Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych uważa, że gminy będą wybierały tylko znajomych wójta lub burmistrza. Mogą też tworzyć takie przedszkola w spółkach komunalnych, które im przynależą. Jego zdaniem konkursy ograniczą swobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Właściciele prywatnych przedszkoli boją się, że w ciągu dwóch najbliższych lat będą musieli zlikwidować biznes, bo skazani będą na subiektywne decyzje gmin w tej sprawie.