Trwa ładowanie...

Recesja w Polsce grozi producentom aut i mebli

Ministerstwo Finansów nie zmieniło prognozy przyszłorocznego wzrostu gospodarczego. Ma on wynieść 4,8 proc. - Nie ma przesłanek, aby w tej chwili taką decyzję podejmować - poinformował w komunikacie resort finansów. Eksperci są jednak przekonani, że weryfikacja założeń budżetowych będzie konieczna.

Recesja w Polsce grozi producentom aut i mebliŹródło: WP.PL
dnhaddm
dnhaddm

W budownictwie trzeba się liczyć z falą bankructw

Ministerstwo Finansów nie zmieniło prognozy przyszłorocznego wzrostu gospodarczego. Ma on wynieść 4,8 proc. - Nie ma przesłanek, aby w tej chwili taką decyzję podejmować - poinformował w komunikacie resort finansów. Eksperci są jednak przekonani, że weryfikacja założeń budżetowych będzie konieczna.

_ I na pewno nastąpi. Założone tempo wzrostu jest nie do utrzymania - _ mówi ekonomista Witold Orłowski. _ Być może rząd nie wie jeszcze, jak głęboka powinna być korekta i dlatego czeka z decyzją. Kryzys dotrze także do Polski. Nie wiadomo jednak, jak duże poniesiemy straty _ - podkreśla.

dnhaddm

Jedno jest pewne: największe problemy czekają eksporterów, którzy boleśnie odczują skurczenie się rynków zbytu w Europie Zachodniej. Sprzedaż za granicę była jedną z głównych lokomotyw napędzających nasz wzrost gospodarczy.

W 2007 r. wartość polskiego eksportu wyniosła 101 mld euro. Ten wynik prędko się nie powtórzy. W ciągu najbliższych dwóch lat wartość naszego eksportu może się obniżyć o kilka procent. To oznaczałoby konieczność ograniczania produkcji i zwolnienia - zwłaszcza w branżach uzależnionych od eksportu, np. motoryzacyjnej i meblarskiej. Kilka dni temu produkcję w Gliwicach wstrzymał Opel. Fiat od przyszłego roku prawdopodobnie przestanie płacić za nadgodziny. Natomiast prezesi firm meblarskich szacują, że z branży zatrudniającej dziś 15-20 tys. osób do końca 2009 r. będzie musiało odejść 15-20 proc. pracowników.

Kryzys na rynku bankowym przenosi się także na firmy deweloperskie. Wiele z nich ma olbrzymie kłopoty ze sprzedażą mieszkań. A będzie jeszcze gorzej. Banki coraz bardziej zaostrzają warunki przyznawania kredytów. Żądają wkładu własnego, podnoszą marże i dokładnie sprawdzają kondycję finansową klientów. Już dziś wiadomo, że założenia przewidujące w tym roku 12-procentowy wzrost wartości produkcji budowlano-mieszkaniowej do wysokości 17 mld zł nie zostaną zrealizowane.

_ Widmo katastrofy jest wyraźniejsze, niż mogłoby się wydawać jeszcze niedawno. Możemy spodziewać się nawet fali bankructw. Dotyczy to zwłaszcza małych firm, które mają większe kłopoty z pozyskaniem kredytów na dokończenie inwestycji niż duzi deweloperzy _ - mówi Zbigniew Bachman, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa. _ Gdyby nie inwestycje finansowane z pieniędzy Unii Europejskiej, budownictwo w 2009 r. znalazłaby się w kompletnej zapaści. _

dnhaddm

Z powodu kryzysu ucierpi też branża turystyczna. Według Instytutu Turystyki, liczba zagranicznych gości już w tym roku będzie niższa o ok. 10 proc. W roku przyszłym może spaść o kolejne 10 proc. Straty hoteli i restauracji pójdą w setki milionów euro. Dużo wolniej niż dotychczas będzie się także rozwijał rynek dóbr luksusowych.

Skutki kryzysu

  1. 600 mld zł wyparowało z giełdy od zeszłorocznej hossy
  2. 93 mld zł zniknęło z GPW tylko w zeszłym tygodniu
  3. 50 mld zł odpłynęło z funduszy inwestycyjnych
  4. 7 mld zł straciły na giełdzie OFE w pierwszym kwartale
  5. 0,58 zł o tyle zdrożał dolar od 21 lipca, gdy był najtańszy
  6. 0,34 zł straciła polska waluta wobec euro od 4 sierpnia

Wojciech Harpula
NaszeMiasto.pl

dnhaddm

Tym razem odrabianie strat może trwać bardzo długo

Krzysztof Rybiński ekonomista, były wiceprezes NBP
Prawdopodobieństwo, że w przyszłym roku wzrost gospodarczy wyniesie 4,8 proc., jest bliskie zera. Budżet oparty o takie założenie jest budżetem życzeniowym, a nie realistycznym. O trzymaniu się realiów moglibyśmy mówić, gdyby Ministerstwo Finansów założyło wzrost na poziomie 3,5 proc. W przyszłym roku czeka nas więc albo cięcie wydatków budżetowych, albo większy deficyt. Nasza gospodarka z pewnością odczuje ograniczenie popytu na polski eksport. Kraje Unii Europejskiej czeka stagnacja lub recesja gospodarcza. Zamówienia dla polskich eksporterów będą mniejsze, więc zostaną oni zmuszeni do ograniczania produkcji. Firmy nie będą już potrzebowały tylu pracowników. Z pewnością stracimy także na ograniczeniu bezpośrednich inwestycji zagranicznych. W ubiegłym roku ich wartość wyniosła 15 mld euro, w tym roku ma wynieść ok. 13 mld euro.

W najbliższych latach nasza gospodarka nie będzie mogła liczyć na napływ tak dużych pieniędzy. Zagraniczne koncerny zmagające się z kryzysem nie będą inwestowały w Polsce tak chętnie jak do tej pory. Po pęknięciu bańki internetowej w 2000 r. wartość globalnych inwestycji bezpośrednich spadła z 1,4 bln dol. w 2000 r. do 600 mld dol. w 2003 r. Osiągnięcie poziomu z 2000 r. zajęło siedem lat. Nikt nie może też zagwarantować rzeszom Polaków, którzy stracili pieniądze w wyniku krachu giełdowego, że ich papiery już niedługo osiągną wartości sprzed kryzysu lub będą jeszcze droższe.

Po bessie przychodzi zwykle hossa, ale tym razem odrabianie strat może trwać bardzo długo. Nie podejmę się prognozowania jak długo. Warto pamiętać, że indeks japońskiej giełdy do tej pory nie osiągnął szczytowych poziomów notowanych w 1990 r. Po blisko 20 latach jest mniej więcej w połowie drogi.

dnhaddm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dnhaddm