Rostowski funduje sobie prywatną przychodnię
Kardiolog, dentysta, okulista, ortopeda, rehabilitacja i gabinet zabiegowy - to tylko część oferty, jaką dla pracowników resortu finansów szykuje minister. Tak, tak, to ten sam Jacek Rostowski (61 l.), który zgotował nam zaciskanie pasa, podwyższa VAT czy akcyzę, obcina ulgi i szantażuje kolejnymi podwyżkami, jeśli nie będziemy harować jeszcze dłużej niż teraz! Ale dla siebie i swoich podwładnych załatwił prywatną klinikę w budynku resortu.
20.03.2012 | aktual.: 27.03.2012 14:22
Żeby nie było do lekarza daleko. Za około 30 złotych miesięcznie od pracownika. I bez kolejek. Gdy zwykli Polacy w szpitalach muszą leżeć na korytarzach, bo sale są przepełnione.
Czyżby minister finansów nie wierzył w państwową służbę zdrowia? Najwidoczniej, bo w trosce o zdrowie swoich pracowników na ponad 100 metrach kwadratowych resortu organizuje właśnie prywatną przychodnię lekarską. Opiekę medyczną w godzinach pracy urzędnikom zapewni jedna z najbardziej znanych przychodni prywatnych w naszym kraju. Może z niej skorzystać 2 274 osoby, bo tyle pracuje obecnie w resorcie.
Z pewnością stać ich na prywatną opiekę na własną rękę, bo średnia pensja u Rostowskiego to 5 750 zł.
Ale nie ma takiej potrzeby. Urzędnicy będą mogli w każdej chwili iść do kardiologa, ginekologa czy okulisty. A gabinety będą o krok od ich biurka.
– Niezależnie od funkcji czy stanowiska pracownika, każdy ma możliwość przystąpienia do programu profilaktycznego – mówi Faktowi Małgorzata Brzoza z Ministerstwa Finansów. Na pytanie, czy z usług skorzysta minister Jacek Rostowski, odpowiada, że nie zdradzi tego, bo nie mieści się to w kategorii informacji publicznej.
Urzędnicy będą więc mieli swoją przychodnię. A zwykli Polacy? Pacjentów upadla się, każąc leżeć im na szpitalnych korytarzach. Tak jest m.in. w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu.
– W lutym sytuacja była dość napięta i na kilku oddziałach mieliśmy przepełnienie. Mamy 2 oddziały wewnętrzne po 42 łóżka każdy. W lutym na pierwszym mieliśmy 111 proc obłożenia. Na pulmonologicznym, gdzie leczonych było 311 osób było 104 proc obłożenia. Ortopedyczny 409 leczonych i 108 proc. – mówi Faktowi Krzysztof Zając, wicedyrektor szpitala. – Nie ma takiej sytuacji, żebyśmy kogoś nie przyjęli. Po to zostaliśmy stworzeni, mamy ratować naszych pacjentów, a nie liczyć koszty ich ratowania. Często zdarza się tak, że dostawiamy łóżka nawet w świetlicy i kładziemy tam chorych – podkreśla.
I dodaje, że szpital ciągle musi walczyć z NFZ o wypłatę pieniędzy za dodatkowe zabiegi czy środki na zakup sprzętu. A resort finansów już zapewnił wyposażenie dla prywatnej przychodni, m.in. fotel dentystyczny, lampę okulistyczną, parawany, leżanki i łóżka.
Odpowiedź Ministerstwa Finansów (Kliknij, żeby powiększyć)