Rząd chce sam zbudować A1 i potem dużo na niej zarabiać
Rząd zbuduje A1. Ale za przejazd zapłacimy dużo, jak firmie prywatnej - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
29.10.2013 | aktual.: 30.10.2013 12:42
Przed końcem roku powstanie spółka specjalnego przeznaczenia. Będzie odpowiadała za budowę i zarządzanie 140 kilometrów autostrady A1 z Tuszyna do Pyrzowic. Najpierw zrealizuje - zamiast Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - ten odcinek, uzyskując środki między innymi z emisji obligacji. Potem będzie nią zarządzała i pobierała opłaty od kierowców.
Zła wiadomość dla kierowców jest taka, że specspółka będzie musiała na siebie zarobić. Co gorsza nie będzie przy tym ograniczona przepisami unijnymi. GDDKiA została wykluczona z projektu, bo budując A1, musiałaby posiłkować się dotacjami UE. W takim wypadku przez 5 lat od zakończenia budowy na trasie nie można by zarabiać.
Przy wariancie, który przyjmie rząd, spółka celowa będzie mogła pobierać opłaty za przejazd zbliżone do tych, jakie pobierają koncesjonariusze prywatni. W projekcie nowelizacji ustawy o drogowych spółkach specjalnego przeznaczenia, autostradach płatnych i o Krajowym Funduszu Drogowym znajduje się tylko górny limit opłat - 2 zł za 1 kilometr!
Z planu KFD na 2014 rok wynika, że na utworzenie specspółki przeznaczone zostanie z tego źródła 344 mln zł. Budowa ma kosztować ponad 7 mld zł. Otwarcie tego fragmentu A1 planowane jest na 2017 rok.
Resort transportu nie wyklucza, że budową A2 - z Warszawy od Węzła Lubelska do Mińska Mazowieckiego. Szacowany koszt budowy tego odcinka to niespełna 700 mln zł.
Część ekspertów uważa, że tworzenie spółki celowej jest niepotrzebne, bo ta autostrada powinna powstać w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. Zdaniem Adriana Furgalskiego z Zespołu Doradców Gospodarczych TPR najlepiej byłoby wybrać koncesjonariusza, który by tę autostradę zbudował, a potem przez 40 lat pobierał opłaty, z których spłacałby kredyt oraz zarabiał.