Rząd demoluje państwo?
Bierność i nieskuteczność w walce z kryzysem
gospodarczym zarzucił w niedzielę rządowi lider Prawa i
Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński. Taką sytuację nazwał,
powołując się na słowa jednego z publicystów, "demolką państwa".
24.05.2009 | aktual.: 24.05.2009 18:25
_ Tak, demolka państwa. To co się dzieje w finansach publicznych, to jest demolka państwa. Ale możemy dokonać tutaj przeglądu resortów i wszędzie jest źle. Ale najistotniejsze jest to, że ten rząd albo nie umie, albo nie chce walczyć z kryzysem. Nie wiem, nie umie czy nie chce _ - mówił prezes PiS podczas niedzielnej śląskiej konwencji wyborczej tej partii w Chorzowie.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego właśnie kryzys gospodarczy jest obecnie w centrum tego, co jest podstawą oceny rządzenia. To, że Polska przechodzi kryzys łagodniej niż inne kraje, przypisał wicepremier i szefowej resortu finansów w swoim rządzie, Zycie Gilowskiej, która - jak mówił - pozostawiła gospodarkę w dobrym stanie; jego zdaniem "żerują" na tym obecnie rządzący.
_ Dzisiaj poprzeć PiS to jest powiedzieć rządowi: tak dalej nie można; (rząd) musi podjąć rzeczywiste, realne zabiegi aby przeciwstawić się kryzysowi, przede wszystkim kryzysowi społecznemu (...). Trzeba uczynić wszystko, aby ten kryzys był możliwie najmniejszy, najmniej bolesny _ - przekonywał prezes PiS.
Odwołując się do wystąpienia premiera Donalda Tuska w Kielcach, J. Kaczyński ocenił, że szef rządu "popada w śmieszność", zapewniając, że - jak mówił prezes PiS - "biedni będą chronieni, że będą chronione najbardziej zagrożone działy przemysłu". B. premier podkreślił, że to obecny rząd dokonał cięć, które dotknęły przemysł zbrojeniowy, a teraz mówi o programie pomocy dla tej branży.
_ Jeżeli ten rząd dostanie po wyborach sygnał, że wszystko jest w porządku, że wystarczy propaganda, że wystarczy to wmawianie ludziom, że jest inaczej niż jest (...) - to będzie bardzo niedobrze, to będzie podtrzymanie tej polityki - polityki liberalnej, która zawsze na trudności ma jeden sposób - zabrać tym, którzy pracują, tym, którzy mają średnio albo tym, którzy mają mniej _ - uważa J. Kaczyński.
Prezes PiS nawoływał do odrzucenia w wyborach takiej polityki, którą uznał za coś w najwyższym stopniu niedobrego, niszczącego. Jak mówił, PiS jest jedyną formacją, której polityka jest nastawiona na interesy zwykłych ludzi; na to, żeby dziś zdecydowanie zapobiegać kryzysowi, ale w ten sposób, żeby on był stosunkowo mało bolesny przede wszystkim dla milionów Polaków.
Według J. Kaczyńskiego, Polsce i Polakom wciąż brakuje odpowiedzi na zasadnicze pytania dotyczące ich roli i tożsamości w UE. Jak mówił, pozytywna odpowiedź będzie wówczas, gdy Polacy będą w UE traktowani równo i będą mieli prawa nie gorsze niż inni, którzy żyją w Unii. Wymienił m.in. sposób traktowania polskiego rolnictwa, przemysłu, pracowników itp.
_ Dopiero wtedy, gdy wszystkie te sprawy zostaną załatwione i nikt nie będzie miał żadnych wątpliwości, że Polska jest dużym, wielkim europejskim państwem i ma wielki wpływ na to co dzieje się w UE, będziemy mogli powiedzieć, że pytanie zostało ostatecznie oddalone odpowiedzią pozytywną _ - ocenił polityk.
Mówiąc o usytuowaniu polskich polityków w Parlamencie Europejskim, J. Kaczyński ocenił, że powinni oni mieć swobodę w zabieganiu o polskie interesy. Jego zdaniem, obecnie w PE istnieje kartel dwóch wielkich formacji - prawicowej i socjalistycznej, gdzie dominuje jedna nacja, a sytuacja taka - jak mówił - prowadzi do hegemonii. W tym kontekście skrytykował Europejską Partię Ludową, do której należy PO.
_ My zakładamy formację konserwatywną, która zmieni geografię polityczną PE, to jest wielka rzecz, wielkie przedsięwzięcie (...). Byłoby w polskim interesie, gdyby posłowie PO również znaleźli się w tej grupie. Dzisiaj to pewnie nierealne, dywagacje bez praktycznego znaczenia, ale zawsze trzeba mieć nadzieję, może któregoś dnia się to zmieni; może któregoś dnia i oni dojdą do wniosku, że trzeba służyć Polsce _ - mówił b. premier.
_ Wchodzenie do grup, w których ma się niewiele do powiedzenia, to polityka niesuwerenna, nieskuteczna, a często prowadząca po prostu do upokorzeń _ - podsumował J. Kaczyński, zapewniając, że śląscy kandydaci PiS do europarlamentu to ludzi odważni i zdecydowani, a jednocześnie doświadczeni i pełni realizmu. Listę otwiera politolog, dr Marek Migalski.
J. Kaczyński nawiązał też w swoim wystąpieniu do roli i znaczenia Śląska w Polsce i w Europie. Jego zdaniem, Śląsk musi być miejscem wielkiej rekonstrukcji o europejskim wymiarze, robionej z planem, z udziałem środków europejskich. Pytany o to, czy Stadion Śląski w Chorzowie - formalnie już odrzucony - wciąż ma szansę być areną piłkarskich mistrzostw Euro 2012, prezes PiS odpowiedział, że jeżeli partia wygra wybory parlamentarne w 2011 roku, na uszach stanie, aby tak się stało.
Podczas śląskiej konwencji PiS wystąpili też kandydaci do PE z tego regionu. Posłanka Izabela Kloc zarzuciła liderowi listy PO, Jerzemu Buzkowi, że forsując unijny pakiet klimatyczny działa na szkodę polskiego górnictwa. Migalski mówił, że rządy PO to rządy wielkiego rozczarowania i wzywał, by dać rządowi żółtą kartkę, przechodzącą w czerwoną.
Podczas konwencji wystąpiła również przedstawiona jako Pani Ania aktorka, która w 2007 r. zagrała w reklamówce wyborczej PO, a teraz występuje w krytycznym dla Platformy spocie PiS. Jak mówiła, dwa lata temu głosowała na PO z przekonania. _ Czuję się głupio, bo po prostu dałam się nabrać (...). Nic się przez 1,5 roku nie zmieniło _ - mówiła pani Ania, tłumacząc swoje rozczarowanie PO. Natomiast prowadzący konwencję Michał Kamiński pytał retorycznie polityków PO, czy chcą być w partii, którą popiera Jerzy Urban.