Rząd szykuje bombę emerytalną
Rząd chce dać emerytom możliwość przeniesienia środków z OFE do ZUS. To zmniejszyłoby deficyt państwa i pozwoliło prędzej wprowadzić walutę euro. Jednak w przyszłości zaskutkuje to brakiem środków na emerytury! Niemiecki profesor radzi więc robić... dzieci.
20.01.2010 | aktual.: 21.01.2010 09:24
Rząd chce zmniejszyć składkę przekazywaną z OFE do ZUS. Miałoby to doraźnie zmniejszyć deficyt budżetowy, pozwolić wcześniej wprowadzić euro. Sęk w tym, że w przyszłości może nam zabraknąć na emerytury!
W Polsce w przeciwieństwie do innych państw UE szykują się dwa wyże demograficzne.
- Nierozsądne działania finansowe przy emeryturach dla wyżu powojennego, który wkrótce wchodzi w wiek emerytalny, spowodują duży brak środków dla tego z lat 80 - mówi prof. Bernd Raffelhueschen z Uniwersytetu we Fryburgu.
System albo padnie, albo następne rządy będą zmuszone dołożyć dużo więcej do emerytur niż obecnie.
Bomba emerytalna zaczyna tykać, ale ekipa Tuska nie będzie musiała się z nią zmagać. Dlatego beztrosko proponuje przesunięcie środków z OFE do ZUS, by zarobić przed nadchodzącymi wyborami w sondażach hasłami rychłego wprowadzenia euro.
Już teraz rządowi brakuje na emerytury. Dzięki zmniejszeniu składki do OFE i przekazaniu jej do ZUS na jakiś czas zmniejszy problemy budżetowe.
Tylko że jeśli teraz pieniądze z OFE zostaną zabrane, to zabraknie środków na emerytury dla wyżu z lat 80.! Dla nich rząd będzie musiał za 40 lat dołożyć zarówno te brakujące środki OFE, jak i brakujące środki w ZUS-ie. Teraz dokłada raz, a za 40 lat będzie musiał dokładać dwa razy!
- Nie byłoby problemu, gdyby po wyżu powojennym nie zaistniał ten drugi. Paradoksalnie ułatwia finansowanie emerytur dla obecnie na nie odchodzących. Jednak wyż drenuje środki. Finansowanie emerytur dla dwóch wyżów z rzędu to problem do kwadratu - tłumaczy profesor Raffelhueschen.
Dlatego właśnie teraz należy zachować więcej rozsądku.
- Jeśli dzisiejsi 25-latkowie chcą uniknąć problemów, powinni robić jedną z dwóch rzeczy, oszczędzać na emeryturę samodzielnie (w IKE lub funduszach inwestycyjnych)
lub zająć się robieniem dzieci. A najlepiej jedno i drugie - radzi niemiecki profesor.
Jednocześnie zaznacza, że kobiety są w gorszej sytuacji.
- Luka emerytalna u kobiet jest większa, bo wcześniej odchodzą na emeryturę, więc krócej zbierają środki - mówi profesor.
- W Polsce wiek emerytalny jest jednym z najniższych w Europie - podkreśla.
W Skandynawii na emeryturę można przejść między rokiem życia 60. a 70.!
- Długość życia się wydłuża, a czasu pracy - nie. To musi skutkować dodatkowym brakiem finansowania emerytur, które trzeba wypłacać coraz dłużej - tak potrzebę wydłużenia wieku emerytalnego tłumaczy profesor.
Jak możemy poradzić sobie z emerytalną bombą? To proste; powinniśmy zwiększyć przyrost naturalny i zachować go na określonym dodatnim poziomie. Wtedy unikniemy kosztownego finansowania emerytur dla rzesz seniorów przez państwo i młodsze pokolenia.
Tomasz Kamiński
Wirtualna Polska