Są pasieki, w których nie zebrano ani grama miodu. To najgorszy rok tej dekady
Kwiaty w tym roku kwitły pięknie, ale piękno nie przełożyło się na ilość nektaru. Już dziś wiadomo, że miodu będzie w Polsce tyle co kot napłakał. Są pasieki, gdzie nie zebrano prawie nic. Wielu pszczelarzy donosi o zbiorach sięgających zaledwie 20 – 30 proc. zeszłorocznego poziomu.
- Pszczelarze już podnieśli ceny. Wszystko zależy jednak od regionu, bo każdy ma nieco inne warunki. Ale w naszym rejonie miód wielokwiatowy czy rzepakowy kosztuje ok. 35 złotych za słoik o pojemności 0,9 litra, mieszczący 1,3 kilograma miodu. Spadź liściasta 40 złotych, lipowy 45 zł – mówi w rozmowie z WP Finanse Piotr Skubida z Pracowni Technologii Pasiecznych w Puławach.
Z jego kalkulacji wynika, że słoik miodu w tym roku jest droższy średnio o 5 złotych. Pszczelarze podnoszą ceny, ale nie mogą też przesadzić. Polski miód wysokiej jakości i tak nie jest produktem tanim. Najtańszy jest rzepakowy, najwięcej – ok. 65 zł za słoik - trzeba było w zeszłym roku zapłacić za wrzosowy.
W 2019 r. produkcja miodu w Polsce wyniosła 18,1 tys. ton, czyli o ponad 4 tys. ton (ok. 18 proc.) mniej niż w 2018 r. Jak będzie w tym? Na razie nie wiadomo, ale wieści z pszczelarskiego frontu nie napawają optymizmem.
- Są pasieki, gdzie pszczoły są po prostu głodne. W przyrodzie dzieje się coś złego, one nie mają co jeść. Wielu pszczelarzy dało sobie spokój z nadziejami na miód nawłociowy, który mógłby jeszcze być dla nich ratunkiem. Karmią pszczoły na zimę. Ten rok jest bardzo nietypowy – mówi nam dr Skubida.
Co więcej, na razie nie jest znana bezpośrednia przyczyna takiego stanu rzeczy. Być może jest to splot wielu czynników – zbyt dużych opadów na przemian z suszą w newralgicznych dla pszczelarstwa momentach czy niewłaściwej temperatury.
Problem dotyczy w zasadzie wszystkich rodzajów miodu.
- Wiemy, że w tym roku deszcze padały za wcześnie, akurat wtedy, kiedy rozwój pszczół powinien być jak największy. Na rzepaku niektórzy zebrali całkiem przyzwoite zbiory, ale potem… Lipa nektarowała może ze 2 dni, pogoda wydawała się ładna, ale nektar prawdopodobnie za wcześnie wysychał, bo tej sytuacji towarzyszyły wysokie temperatury – tłumaczy naukowiec.
Dodaje, że jego kolegom udało się zebrać trochę miodu lipowego, ale było to wręcz zaskakujące. W okolicy są bowiem pasieki, które nie mają ani grama.
- Problem jest też z gryką. Nie wiem, czy wiązać to z suszą, zbiory miodu gryczanego są bardzo nieudane. Od wielu lat nie było takiego słabego roku – dodaje Skubida.
Wielu pszczelarzy nie zebrało również najpopularniejszego miodu rzepakowego. Tu przeszkodą z kolei mogły być temperatury. Pszczelarze tłumaczą, że ten rodzaj miodu szybko zastyga, gdy jest zimno. A spadki temperatury w okresie, gdy pszczoły zbierały nektar z rzepaku, spowodowały, że owady musiały ogrzewać się wzajemnie, a nie troszczyć się o miód. Wiele pasiek nie zdołało więc "wyprodukować" tego miodu.
Produkcja jednego kilograma miodu wymaga zebrania nektaru z 3-5 milionów kwiatów i przemierzenia łącznie przez zbieraczki aż 150 000 km. Jedna pszczoła przez całe swoje życie jest w stanie zebrać około jednej łyżeczki miodu.