Stoi przed bankiem z kulą u nogi. "Polski kapitał musi zostać w Polsce!"
Pod jednym z banków przy placu Orląt Lwowskich we Wrocławiu rozbił namiot i rozstawił transparenty. Z przypiętym do nogi łańcuchem z kulą zatrzymuje przechodniów i wręcza im ulotki.
29.07.2016 | aktual.: 29.07.2016 14:54
Przekonuje, że kredyt to samo zło, a pieniądze ulokowane na kontach w zagranicznych bankach można stracić w każdej chwili. Andrzej Stępkowski, bo o nim mowa, działa na rzecz Ruchu Obywatelskiego "Niewolnicy Banków".
Według niego problemem jest unijna dyrektywa, którą przyjmuje polski parlament. - Pieniądze na kontach w zagranicznych bankach są zagrożone bezkarnym przejęciem w przypadku ogłoszenia przez nie upadłości. Mam moralny obowiązek przestrzegać przed tym innych - mówi Wirtualnej Polsce Stępkowski. - Tłumaczę ludziom, że ich pieniądze powinny zostać w Polsce, tak jak w ich ręce powinny wpadać tylko polskie produkty - dodaje.rel="nofollow">
Andrzej Stępkowski mówi o sobie, że nie miał łatwo. Stracił dwa mieszkania, został bez dachu nad głową, aktualnie nocuje w garażu. Wszystko, jak uważa, przez bank. Zaciągnął w nim dwa kredyty, które jego zdaniem są lichwą w świetle prawa. Pierwszy przeznaczył na zakup nieruchomości - zabezpieczeniem była kredytowana nieruchomość, drugi zaś na remont lokalu - zabezpieczeniem była remontowana nieruchomość.
Bank nie zgadza się ze Stępkowskim i nie ma sobie nic do zarzucenia - Od roku 2012 klient ma permanentne opóźnienia w spłacie rat kredytów. Bank wykazał wiele dobrej woli w kontaktach z panem Stępkowskim. Rozpatrzyliśmy w sposób rzetelny wszystkie złożone przez niego wnioski - powiedzieli Wirtualnej Polsce przedstawiciele banku Credit Agricole.
- Mimo utrzymujących się od 2012 roku regularnych opóźnień w spłacie kredytów bank nie przeprowadził względem pana Stępkowskiego żadnych czynności egzekucyjnych. Wszystkie decyzje dotyczące obrotu nieruchomościami pan Stępkowski podejmował samodzielne - dodają przedstawiciele banku.
Andrzej Stępkowski rozkłada swój namiot pod bankiem we Wrocławiu dwa razy w tygodniu – we wtorki i czwartki. I tak do końca wakacji.