Mamy ambitny plan zbudowania armii zawodowej. Należy nań dmuchać i chuchać, aby się powiódł. Usuwać zawczasu wszelkie ryzyka na jego drodze. W felietonie z 4.11 br. pisałem o ryzykach związanych z nadmiernym, zbytecznym przyspieszeniem terminu profesjonalizacji oraz brakiem koniecznych zmian organizacyjnych w armii zawodowej w stosunku do armii z poboru (zamierza się utrzymać taką samą wielkość i strukturę armii zawodowej, jakie miała armia poborowa – to ewenement na skalę światową). Dzisiaj chciałbym zasygnalizować ryzyka związane z kadrami i modernizacją techniczną. Są to dwa najważniejsze czynniki jakości każdego wojska.
Około setki młodych ludzi z Podkarpacia - zainteresowanych pracą w wojsku - zgłasza się co miesiąc do Wojskowej Komendy Uzupełnień lub Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego. Najczęściej starają się o zatrudnienie w jednostkach na Podkarpaciu. Są też oferty dla zawodowych szeregowych w innych województwach.
Generał Stanisław Koziej powiedział, że nie żal mu zniesienia poboru do wojska. Były wiceminister obrony powiedział w "Sygnałach Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że od dawna namawiał kolejnych szefów MON i dowódców Sztabu Generalnego do takiej decyzji. Jak dodał, trzeba ją było podjąć wcześniej.
Tylko w tym roku na inwestycje i sprzęt wojskowy MON wyda 3,5 mld zł. Armia, która rozpoczyna wielkie zakupy, stara
się, by na zamówieniach zarobiły polskie firmy - informuje
"Rzeczpospolita".
Stu specjalnie wybranych żołnierzy od października będzie zachęcać na ulicach miast do wstąpienia do wojska. Wręczą ulotki, płyty CD i formularze - zapowiada "Rzeczpospolita".
Resort obrony sfinansuje produkcję dwóch 30-
minutowych filmów: o molestowaniu seksualnym i stereotypach
dotyczących kobiet na stanowiskach dowódczych. Będą pokazywane w
jednostkach - informuje "Dziennik".
Żołnierze w moro z karabinami, na wzór amerykański, widoczni na bilboardach, zachęcają do wstępowania w szeregi armii. Przyciągać ma stabilna pensja, "trzynastka" i możliwość nauki -pisze "Gazeta Lubuska".