Tani dolar nakręca sprzedaż aut z USA
Sprowadzamy coraz więcej nowych aut ze Stanów Zjednoczonych. Boom na amerykańskie auta trwa w najlepsze, bo dolar systematycznie traci na wartości. W tym tygodniu spadł do poziomu 2 zł i 20 groszy, czyli jest najtańszy od połowy lat 90.
11.04.2008 07:42
Słabość amerykańskiej waluty napędza zakupy w salonach samochodowych za oceanem. W tym roku Polacy sprowadzą z USA nawet 20 tys. aut, dwa razy tyle, ile w rekordowym roku ubiegłym. To poważna konkurencja dla krajowych dilerów, zwłaszcza marek amerykańskich, bo część modeli jest u nas droższa niż w USA. Na przykład jeep grand cherokee 3.7 V6 Laredo w USA kosztuje 29 tys. dol., czyli ok. 64 tys. zł.
_ Nie jesteśmy w stanie zaoferować tak korzystnej ceny _ - przyznaje Dorota Wicik z Chryslera, właściciela marki jeep. W salonach w Polsce najtańszy grand cherokee kosztuje aż 185 tys. zł. Wprawdzie w przypadku kupna w USA i importu do Polski trzeba doliczyć cło (10 proc.), akcyzę (13,6 proc.) oraz VAT (22 proc.), koszty transportu morskiego, tłumaczenia dokumentów i rejestracji, ale nawet wtedy jeep kosztuje ok. 120 tys. zł, czyli o 60 tys. zł mniej niż u importera. Nic dziwnego, że to właśnie grand cherokee jest najchętniej ściąganym przez nas autem z USA. Miesięcznie sprowadzamy ponad 100 sztuk.
Wiele osób noszących się z zamiarem kupna auta, zastanawia się, jak długo jeszcze potrwa cenowe eldorado. Eksperci uspokajają, że nie ma powodów do pośpiechu.
_ Dolar pozostanie słaby, a pod koniec roku może spaść nawet do poziomu 2 zł _- uważa Marek Rogalski, analityk z domu maklerskiego First International Traders. Jeśli ta prognoza się sprawdzi, to różnice cenowe mogą być jeszcze większe. Po obniżeniu notowań amerykańskiej waluty o dalsze 10 proc., o taką samą wartość spadną zapewne ceny importowanych zza oceanu samochodów.
Już teraz opłaca się kupować nawet niewielkie auta, np. volkswagena golfa, sprzedawanego w USA pod nazwą rabbit. Amerykańska wersja z silnikiem o pojemności 2,5 l. jest o ok. 5 tys. zł tańsza niż europejski golf napędzany silnikiem 2-litrowym. W Stanach można też kupić niedostępne u nas modele, np. toyotę camry czy pikapy dodge RAM. Boomu na amerykańskie samochody nie zatrzymają nawet plany resortu Infrastruktury, który chce, aby każdy pojazd spoza Unii Europejskiej musiał przechodzić badania homologacyjne. Wystarczy bowiem sprowadzić auto np. przez Niemcy i tam oclić, by obejść te restrykcje i zakusy urzędników.
Tomasz Dominiak
POLSKA Gazeta Krakowska