To koniec Red Bulla? Zastąpi go polska marka?
Black w ciągu pięciu lat będzie marką globalną - zapowiada Wiesław Włodarski. Choć jego napój nie jest numerem jeden w Polsce, to coraz więcej sprzedaje się go na świecie.
13.05.2013 | aktual.: 13.05.2013 23:23
Do Polski właśnie przyleciał Mike Tyson. Słynny bokser od roku jest twarzą napoju Black. Na konferencji prasowej w kółko powtarzał "Black is beautiful". Dla właściciela marki Wiesława Włodarskiego Black to jednak tylko pieniądze. Ostatnio coraz większe.
- W sumie sprzedaliśmy już ponad 120 mln puszek napoju w Polsce - zdradza prezes i właściciel firmy FoodCare.
To niezły wynik jak na markę, która istnieje ledwo dwa lata. Włodarski stworzył ją w momencie gdy zaczął się jego konflikt z Dariuszem Michalczewskim, czyli słynnym Tigerem. O napój o tej samej nazwie najpierw dwaj panowie kłócili się w sądach. Teraz walczą na sklepowych półkach, bo produkcją Tigera zajął się inny spożywczy polski gigant - Maspex.
Według danych firmy Nielsen w lutym liderem pod względem sprzedaży ilościowej był jednak Tiger - 8,9 proc. Drugie miejsce przypadło Blackowi, którego udział rynkowy był o jedną dziesiątą mniejszy. Pod względem wartości sprzedaży liderem jest Red Bull.
Zarówno właściciele marki Tiger, jak i Black stwierdzili jednak, że Polska to dla nich za mało.
- Obecnie napoje energetyczne Tiger są oferowane poza Polską, między innymi w takich krajach jak: Rumunia, Łotwa, Litwa, Estonia, Wielka Brytania, Irlandia, czy USA - mówi Dorota Liszka z Maspeksu. Jednak nie podaje, jakie są wyniki sprzedażowe.
Dużo mocniej swój produkt promuje Wiesław Włodarski. Black dostępny jest już dziś na półkach sklepowych w kilkudziesięciu krajach. I to z sukcesami.
- Nie mamy jeszcze oficjalnych danych, ale z naszych szacunków wynika, że w Wielkiej Brytanii jesteśmy marką numer trzy. Tesco już nawet nie może sobie pozwolić, żeby naszego Blacka nie posiadać na półce, bo badania marketingowe wskazują, że wiele osób idzie do tego sklepu specjalnie po nasz napój - mówi Wirtualnej Polsce właściciel FoodCare'a.
Jak dodaje, to nie Polonusi, ale rdzenni Brytyjczycy kupują dziś Blacka. Wszystko dzięki zaangażowaniu w kampanię Mike Tysona, który jest na Wyspach dużo bardziej rozpoznawalny niż w naszym kraju. Eksbokser, a dziś celebryta i aktor, ma zagwarantować sukces polskiemu napojowi energetycznemu na całym świecie. Dzięki temu Black ma się stać realną konkurencją dla Red Bulla.
- Gdyby Black nie został pierwszą polską marką globalną, to bym sobie tego nie wybaczył. Myślę, że może to mieć miejsce w ciągu pięciu najbliższych lat. Już dziś wiele osób na świecie słyszało o naszym napoju. Chodzi teraz tylko o właściwe akcje promocyjne i umieszczenie Blacka na odpowiedniej półce. Na przykład w Rosji jesteśmy marką premium. Puszka kosztuje około dwóch dolarów - tłumaczy Wiesław Włodarski.
FoodCare zawarł też sojusz z PLL LOT. Na europejskim niebie już niedługo pojawić ma się samolot wymalowany w kolorach napoju, z dużym wizerunkiem Mike Tysona.
- Na razie Blacka nie będzie podawany na pokładach naszych samolotów. W przyszłości być może się to jednak zmieni - mówi Dariusz Pietrzak z PLL LOT.
Black trafia jednak nie tylko na rynki europejskie. Właściciel FoodCare'a chwali się, że gigantyczne transporty idą m.in. do Nigerii. Rośnie sprzedaż także w Japonii i w Chinach. Dlatego w Państwie Środka być może powstanie fabryka Blacka.
- W dalszej perspektywie chcemy mieć rozlewnię w Chinach. Tam nasza sprzedaż szybko rośnie, a koszty transportu i cła zabijają naszą marżę - zdradza swoje plany biznesmen.
Przez ostatni rok udało się wyeksportować ponad 30 mln puszek. Teraz produkcja według Włodarskiego to nawet 1,5 mln puszek dziennie w jednej fabryce w Niepołomicach.