Tusk obniża VAT, ale branża beauty ani myśli ciąć stawki. "Muszę podnosić ceny"
Rząd kontynuuje realizację przedwyborczych obietnic przedstawionych w "100 konkretach". Jedną z nich była obniżka stawki VAT dla branży beauty. Klienci nie będą jednak zachwyceni. - Mimo wszystko muszę podnosić ceny - mówi nam właścicielka salonu kosmetycznego.
31.01.2024 | aktual.: 01.02.2024 09:11
Klamka zapadła. We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział, że stawka VAT dla usług wykonywanych w salonach piękności spadnie z 23 proc. do 8 proc.
Co się zmieni? W tej chwili stawki VAT dla branży beauty są dwie. Fryzjerzy odprowadzają 8 proc. VAT, ale osoby oferujące takie usługi jak manicure, peeling czy wykonujące makijaż permanentny muszą zapłacić już 23 proc.
Według zapowiedzi nowe przepisy zaczną obowiązywać od 1 kwietnia. Wtedy wszystkie zabiegi kosmetyczne będzie obowiązywać niższa stawka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Milioner radzi w co dziś opłaca się inwestować - Marian Owerko - Biznes Klasa #15
W teorii mogłoby to znaleźć odzwierciedlenie w niższych cenach. Czy tak się stanie? Postanowiliśmy sprawdzić.
"Koszty działalności cały czas rosną"
Drobni przedsiębiorcy posiadający własne salony kosmetyczne do obniżania cen odnoszą się z dużą rezerwą.
- Trudno mi się w tej kwestii wypowiadać, mądrzejsza będę dopiero po 1 kwietnia. Na pewno o obniżki będzie jednak trudno, bo koszty działalności cały czas rosną. W górę poszła pensja minimalna, składki ZUS i ceny produktów, które wykorzystuję w swojej pracy - mówi pani Gosia, przedsiębiorczyni z Rawicza.
Jej obawy potwierdza pani Iza, właścicielka salonu kosmetycznego w Grudziądzu.
Powody? Kobieta szacuje, że koszty prowadzenia działalności w ostatnim roku wzrosły o 30-40 proc. Drożeje niemal wszystko. Więcej trzeba wyłożyć nie tylko za wynajęcie lokalu, ale także na pozorne drobnostki.
- Za aplikację Booksy (służącą do rezerwacji terminów w internecie - przyp. red.) płacę 40-50 zł więcej. Księgowość kosztuje mnie 100 zł więcej, wywóz odpadów poszedł w górę o 40 zł - wylicza przedsiębiorczyni.
Efekt? Cena za manicure hybrydowy w ciągu dwóch lat podskoczyła z 80 zł do 120 zł.
- No i te materiały - wzdycha nasza rozmówczyni. - Jeden z kremów podrożał z 300 zł na 350 zł. Gdy policzę, że na takie produkty wydaję kilka tysięcy złotych miesięcznie, podwyżka robi się znacząca - zauważa.
Pani Daria, właścicielka salonu w Białymstoku zastrzega natomiast, że jeżeli podniesie ceny, to w bardzo umiarkowanym stopniu. - W tej chwili klienci reagują na wyższe ceny ze zrozumieniem. Inflacja dotyka przecież każdego aspektu naszych finansów. Jeżeli koszty pójdą w górę, mnie nie będzie stać na utrzymanie, a klientki na planowane zabiegi - twierdzi.
Co czeka branżę beauty?
Wśród przedstawicieli branży, co zrozumiałe, decyzja premiera wzbudziła euforię. Chwalił ją także Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz.
"8 proc. VAT dla branży beauty to wyrównanie konkurencji i mniej szarej strefy, a co za tym idzie większe wpływy do budżetu, niwelujące ubytek związany z obniżeniem stawki" - napisał Abramowicz na platformie X.
To prawdziwy win-win-win. Klienci nie odczują takich podwyżek, salonom przestanie się opłacać szara strefa, a budżet zyska dodatkowe inne podatki. Nareszcie marchewka, a nie tylko kij na ciężko pracujące przedsiębiorcze kobiety - mówi WP Finanse Michał Łenczyński, lider 100-tys. organizacji branżowej Beauty Razem i autor postulatu o obniżeniu VAT, o co zabiegał przez ostatnie cztery lata.
Nastroje studzi Małgorzata Samborska, partner i doradczyni podatkowa w Grant Thornton.
Ekspertka wskazuje w rozmowie z WP Finanse, że na nowych przepisach z pewnością nie skorzystają drobni przedsiębiorcy, którzy na podstawie art. 113 ustawy o VAT są zwolnieni z podatku od towarów i usług, o ile ich obroty mieszczą się w kwocie 200 tys. zł rocznie.
- Taki warunek spełnia wiele osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą - wskazuje Samborska.
Pod wątpliwość można również poddać argument o zachęcie dla przedsiębiorców do wychodzenia z szarej strefy, bo ukrywanie dochodów przed fiskusem wynika często z chęci zmniejszenia podatku dochodowego. - W tym zakresie zmiana stawki VAT niczego nie zmienia - tłumaczy ekspertka.
- Po wejściu w życie naszego postulatu 8-proc. VAT, salonowi przestaje się opłacać szara strefa - oponuje Michał Łenczyński.
Od razu precyzuje: średni przychód zaledwie 16,6 tys. zł miesięcznie zmuszał salon do wejścia w 23-proc. VAT, co skutkowało obniżką pensji o połowę z dnia na dzień lub bankructwem.
- Tyle w kasetce ma mały salon z pracownikiem na pół etatu - podkreśla lider Beauty Razem.
Na obniżeniu stawki VAT najbardziej skorzystają duże salony kosmetyczne. W jakim stopniu? Na ten moment trudno to stwierdzić. "Branża beauty" to pojęcie nieostre. Może w sobie zawierać poza klasycznymi zabiegami kosmetycznymi, manicure i pedicure, również m.in. piercing, wykonywanie tatuaży, makijaż permanentny, jak i terapię estetyczną.
Szczególnie ta ostatnia przeżywa w Polsce duży rozkwit. Jeszcze w 2018 r. wartość rynku szacowało się na 200 mln zł, a półtora roku temu na sejmowej Komisji Zdrowia padały już szacunki mówiące nawet o 5 mld zł.
Obniżenie VAT "decyzją polityczną"?
Ekspertka uważa, że z czysto ekonomicznego punktu widzenia trudno znaleźć uzasadnienie dla obniżenia stawki VAT dla branży beauty.
- Postrzegam ją jako decyzję polityczną. Sam fakt, że w jednym salonie mogą być świadczone usługi, które są objęte stawką podstawową i stawką obniżoną, nie jest sytuacją nadzwyczajną - wskazuje.
Podobna sytuacja występuje dzisiaj także w innych branżach. Przykład? Krawiectwo, gdzie usługi naprawy odzieży mają stawkę obniżoną, a usługi krawieckie podstawową, czyli 23 proc.
- Jedyna racjonalna przesłanka, to chęć uproszczenia podatków. Oczekiwałoby go jednak wielu przedsiębiorców, a branża beauty nie oferuje usług pierwszej potrzeby - mówi Małgorzata Samborska.
Ekspertka nie wierzy również w masowe obniżki cen dla klientów salonów kosmetycznych.
W mojej ocenie obniżka VAT przełoży się na zwiększenia marży dla przedsiębiorców. Ten element przejawiał się zresztą w przemówieniach premiera, który podkreślał, że chodzi mu o pomoc branży, a nie zwiększenie dostępności usług poprzez obniżenie cen - wskazuje.
- VAT 8-proc. przerwie spiralę podwyżek w salonach - ocenia natomiast Michał Łenczyński.
- Według analiz Beauty Research (ośrodka badawczego przy Beauty Razem - przyp. red.) w latach 2025-2026 bylibyśmy skazani na 50-proc. podwyżki cen usług. Dzięki wdrożeniu naszego postulatu przez rząd przerwaliśmy hiperinflację w salonach. To wielki sukces branży - uważa nasz rozmówca.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse