Tusk szykuje nowe podatki
Nie ma końca sięgania rządu coraz głębiej do kieszeni obywateli. Gabinet Donalda Tuska pracuje już nad nowymi daninami, które mają zwiększyć wpływy z podatków o 24 mld zł. To 600 zł od każdego Polaka - pisze "Rzeczpospolita".
30.01.2014 | aktual.: 13.01.2016 13:03
Najnowszym pomysłem Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji jest rozszerzenie dwuprocentowego podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) na nowe kategorie. Ma on objąć m.in. pożyczki odnawialne udzielane przedsiębiorcom.
Rozszerzeniu ma ulec również zakres stosowania podatku od nieruchomości - obejmie sieci kablowe i obiekty energetyczne. Uderzy więc w operatorów telekomunikacyjnych, elektrownie czy kopalnie.
Jak przypomina "Rzeczpospolita", drenowanie kieszeni i przykręcanie fiskalnej śruby wciąż trwa. Państwo, wbrew obietnicom, utrzymało podwyższone stawki VAT, piąty rok z rzędu zamrożone są progi podatku od dochodów osobistych, zniknęły też ulgi w PIT (m.in. internetowa czy zwrot VAT za materiały budowlane)
. Dodatkowo na spółki komandytowo-akcyjne nałożono CIT. Dodając do tego planowane oskładkowanie umów-zleceń i o dzieło oraz sięgnięcie po aktywa OFE otrzymamy - jak szacuje gazeta - co najmniej 24 mld zł więcej zabieranych obywatelom.
Eksperci są zgodni - w Polsce system podatkowy jest zabałaganiony i skomplikowany. - Dla uzdrowienia finansów państwa wystarczyłoby kompleksowo uporządkować system podatkowy - uważa Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
*Czytaj także: Rząd szykuje podatek od szerokopasmowego internetu *
Tymczasem minister finansów przekonuje, że polskie podatki nie są wysokie, a w tym roku Polacy zapłacą ich relatywnie najmniej od 20 lat. Mateusz Szczurek podkreślił w radiowej Jedynce, że mimo to system podatkowy wymaga zmian. - Tegoroczne obciążenia podatkowe w Polsce są jednymi z niższych w Europie. Natomiast jeśli chodzi o ich skomplikowanie i proces ich poboru, na pewno jest ciągle dużo do zrobienia - dodaje minister.
Pytany o nowe podatki, na przykład dla rolników, zapewnił, że w liczeniu dochodów tej grupy zawodowej "nigdy nie chodziło o zwiększenie ich obciążeń".