Uber w ogniu krytyki po zamachach w Londynie. Klienci są wściekli za ceny przejazdów
Uber znów w ogniu krytyki. Mieszkańcy Londynu skarżą się na zbyt wysokie ceny przejazdów na chwilę po zamachu terrorystycznym. - Chcecie zarabiać na tragedii? - pytają w mediach społecznościowych. Firma odpowiada, że wyłączyła dynamiczne ceny w Londynie, gdy tylko zorientowała się, co się dzieje.
Użytkownicy Ubera z Londynu są wściekli. W mediach społecznościowych skarżą się, że firma liczyła sobie nawet kilka razy więcej za przejazd niż zwykle. I to tuż po ataku terrorystycznym.
- Jestem waszym fanem, ale zarabianie na tragedii jest słabe - napisał jeden z użytkowników. - Cena 2 razy wyższa niż zwykle i to chwilę po ataku? - pyta inna użytkowniczka. I dodaje, że to "słabe zachowanie". Szokujące, skandaliczne, oburzające. Tymi słowami opisują działanie firmy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Niektórzy za dojazd do miejsca zamieszkania mieli nawet zapłacić 170 funtów.
- Dodatkowa opłata w środku ataku terrorystycznego? - nie może uwierzyć Tom, którego wpis podbija sieć. Taką właśnie cenę zobaczył ze znajomymi, gdy chciał jak najszybciej odjechać spod baru. Był 4,5 km od miejsca zamachu. Ostatecznie zapłacił 90 funtów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Firma ruszyła z wyjaśnieniami. Wszystkiemu winny jest algorytm ustalający ceny. To proste. Gdy zapotrzebowanie na samochody w konkretnym rejonie miasta gwałtownie rośnie, rośnie też cena. Na ulicach jest zbyt mało kierowców, więc podróż jest droższa. Wyższą ceną Uber chce też zachęcić kolejnych kierowców do wyjazdu po podróżujących.
Najłatwiej zaobserwować to podczas imprez masowych. Po koncertach i meczach ceny przejazdów są kilkukrotnie wyższe. I tak właśnie było w sobotę wieczorem, gdy część mieszkańców chciała szybko uciec ze strefy zagrożenia.
Uber argumentuje, że mechanizm został wyłączony natychmiast po tym, jak firma zorientowała się, co się dzieje na ulicach Londynu. System jest krytykowany już kolejny raz. I to kolejny raz właśnie w kontekście zamachów terrorystycznych.
Tom Elvidge, dyrektor generalny Uber w Londynie, już powiedział, że firma nie pobierze opłat za przejazdy z terenów niedaleko ataku. Bronił też swojej firmy.
- Jak tylko usłyszeliśmy o incydencie, natychmiast zawiesiliśmy dynamiczną wycenę wokół obszaru ataków, a wkrótce potem w całym Londynie. Robiliśmy tak po ataku w Manchesterze – tłumaczył w rozmowie z brytyjskimi mediami.
Niektórym użytkownikom to nie wystarcza. Krytykują, że firma potrzebowała prawie godziny na podjęcie takiej decyzji. O sprawie informują brytyjskie media.
- Nasze serca są ze wszystkimi, których dotknął ten kolejny okropny atak na nasze miasto. Chcielibyśmy też podziękować wszystkim kierowcom, którzy pomogli dziesiątkom tysięcy osób, by wrócić bezpiecznie do domu - dodał Elvidge. Dyrektor generalny Ubera zapewnił, że firma współpracuje cały czas z policją. Niektórzy kierowcy mogą mieć nagrania z miejsca ataku.