Ukraina negocjuje 15 mld pomocy od MFW
Pakiet pomocowy o wartości 15 miliardów chciałaby otrzymać Ukraina od Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), którego przedstawiciele przyjechali we wtorek do Kijowa, by negocjować warunki nowego porozumienia.
Władze ukraińskie liczą na wznowienie współpracy z MFW, którą wstrzymano w 2010 r., kiedy Kijów nie wywiązywał się z obietnic wobec funduszu. Kredyt, który obecnie chce uzyskać Ukraina, ma wspomóc jej budżet, poważnie nadszarpnięty przez wysokie ceny kupowanego od Rosji gazu.
Media twierdzą, że misja MFW może nie zakończyć się dla Ukrainy sukcesem. "MFW odmówił już Ukrainie?" - napisała w piątek internetowa "Ukrainska Prawda", ujawniając list przedstawiciela MFW na Ukrainie Jurija Jakuszy do władz tego kraju z początku stycznia.
Wynika z niego, że MFW będzie nalegał przede wszystkim na uwolnienie kursu hrywny oraz domagał się rezygnacji z planów pobierania podatku od operacji walutowych. Wśród ważnych wymogów MFW jest podwyżka dotowanych w znacznym stopniu przez rząd cen gazu dla gospodarstw domowych.
Poprzedni program MFW został przerwany, gdyż władze nie zgodziły się na podwyżkę stawek za gaz. Przygotowywały się wówczas do wyborów parlamentarnych jesienią 2012 roku.
"Ukrainska Prawda" przypuszcza, że teraz sytuacja może się powtórzyć, bo Ukrainę czekają w 2015 roku wybory prezydenckie, w których obecny szef państwa Wiktor Janukowycz będzie się ubiegał o reelekcję.
Zdaniem gazety wykonanie zadań, których oczekuje MFW, może być dla ekipy Janukowycza ponad siły. Podwyżka taryf i wolny kurs hrywny "będą wyglądały jak całkowita kapitulacja partii władzy, która obiecywała, że nigdy do tego nie dopuści" - czytamy.
Z drugiej strony - napisała "Ukrainska Prawda" - jeśli MFW nie udzieli Ukrainie kredytu, jej gospodarce będzie groziła całkowita katastrofa. "Przy takim zadłużeniu i takich pretensjach Gazpromu, przy takiej cenie gazu i bez źródeł finansowania budżet na 2013 rok nigdy nie zostanie wykonany, a dewaluacja hrywny nastąpi natychmiast" - podsumowała gazeta.
Z Kijowa Jarosław Junko