Władze Katowic rozpatrzą wniosek spółki Giesche jak chce NSA

Władze Katowic rozpatrzą wniosek spółki Giesche o wydanie wypisu z ewidencji miejskich gruntów i nieruchomości, co nakazał im Naczelny Sąd Administracyjny. Wierzą jednak, że ostateczne rozstrzygnięcia sądowe w sprawie roszczeń tej spółki będą korzystne dla miasta.

10.02.2011 | aktual.: 10.02.2011 15:37

Orzeczenie NSA, o którym napisała w czwartek "Rzeczpospolita", nie dotyczy sedna sporu między władzami miasta a osobami podającymi się za sukcesorów spółki Giesche, ale spraw formalnych. Chodziło jedynie o to, czy miejscy urzędnicy muszą wydać wnioskodawcy dokumenty, których zażądał.

- Wyrok dotyczył tylko i wyłącznie sprawy dokumentów, nie miało to żadnego związku z roszczeniami spółki - podkreślił w czwartek rzecznik katowickiego magistratu Jakub Jarząbek. Dodał, że jeżeli tak stanowi orzeczenie sądu, to dokumenty zostaną wydane. Wcześniej urząd chce zapoznać się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.

Do spółki Giesche przed wojną należały zakłady przemysłowe i duża część nieruchomości w Katowicach. Ponad pięć lat temu osoby, które weszły w posiadanie kolekcjonerskich akcji tej spółki uznały się za sukcesorów jej praw majątkowych, rozpoczęły starania o zwrot majątku lub odszkodowania. Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo, a sześciu podejrzanym postawiono zarzuty usiłowania wyłudzenia 341 mln zł.

Toczące się postępowanie prokuratorskie nie ma jednak wpływu na wszczęte procedury administracyjne. Podejrzani podejmowali różne działania w tej sprawie, m.in. złożyli w katowickim Urzędzie Miasta wniosek o wypis i wyrysy z ewidencji gruntów. Miasto od kilku lat prowadziło ze spółką spór przed sądami administracyjnymi różnych instancji, nie chcąc wydać dokumentów w obawie, że staną się one podstawą prawną do dalszych roszczeń. W wywodach przed sądem przedstawiciele Katowic podnosili m.in. sprawę toczącego się śledztwa.

8 lutego Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę kasacyjną prezydenta Katowic, w efekcie, czego - jak wstępnie interpretują to władze Katowic - miasto ma przekazać spółce dokumenty. Jednak dopóki nie będzie pisemnego uzasadnienia wyroku NSA, także ta interpretacja może budzić wątpliwości. Chodzi o to, że rozpoznając skargę na bezczynność, sąd administracyjny nie jest władny do przesądzenia sposobu załatwienia sprawy, w której organ administracji publicznej pozostawał w bezczynności.

Tym samym - według wcześniejszego orzeczenia sądu wojewódzkiego - zawartego w poprzednim wyroku nakazu "wydania aktu rozstrzygającego wnioski skarżącej spółki o wydanie wypisów i wyrysów z ewidencji gruntów i budynków" nie należy rozumieć jako nakazu wydania tych wypisów. To, czy władze Katowic mogą jednak rozstrzygnąć sprawę odmownie, powinno być jasne, gdy znane będzie uzasadnienie lutowego wyroku NSA.

Jak poinformował w czwartek PAP Wojciech Sawczuk z wydziału informacji sądowej NSA, rozpatrywana przez ten sąd sprawa dotyczyła bezczynności organu w sprawie niewydania wypisu i wyrysu z ewidencji gruntów.

- W pierwszej instancji orzekał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach, który zobowiązał miasto do wydania aktu rozstrzygającego wnioski skarżącej spółki. Od tego orzeczenia została wywiedziona skarga kasacyjna przez prezydenta Katowic, jednakże ten środek odwoławczy został 8 lutego br. przez NSA oddalony. To wszystko, co mogę powiedzieć. Szczegóły znajdą się w pisemnym uzasadnieniu, na którego sporządzenie sąd ma 30 dni - powiedział Sawczuk.

Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP w sądzie, w tym przypadku sąd nie badał, czy dana osoba prawna (spółka Giesche) faktycznie istnieje czy nie, opierając się na legalnym wpisie w Krajowym Rejestrze Sądowym. Zgodnie bowiem z zasadą legalizmu, jeżeli podmiot wpisany jest do KRS, to dopóki ten wpis nie zostanie podważony w przewidzianym trybie, sąd musi to respektować.

Władze Katowic zamierzają wykonać wyrok sądu, podkreślają jednak, że orzeczenie dotyczy wyłącznie sprawy wniosku o wydanie dokumentów. - Oczywiście dostosujemy się do tego wyroku. Według orzecznictwa mamy na to miesiąc, po zapoznaniu się z uzasadnieniem - zapewnił rzecznik Urzędu, Jakub Jarząbek.

Według niego, wcześniejsze decyzje polskiego wymiaru sprawiedliwości w tej sprawie "jasno pokazują, że nie ma żadnego zagrożenia dla nieruchomości w Katowicach". - Trzymamy jednak rękę na pulsie; nasz przedstawiciel bierze udział w tych wszystkich rozprawach, które się toczą. Wierzymy, że ostateczne rozstrzygnięcie będzie korzystne dla miasta Katowice - podkreślił rzecznik.

W zajmującej się sprawą Prokuraturze Okręgowej w Tarnobrzegu (Podkarpackie) trwa sporządzanie decyzji w związku z zamknięciem śledztwa przeciw sześciu podejrzanym o usiłowanie wyłudzenia, co najmniej 341 mln zł na szkodę Skarbu Państwa, reprezentowanego m.in. przez prezydenta Katowic. Śledztwo zostało zamknięte 5 stycznia i - zgodnie z procedurą - prokuratura miała 14 dni na przygotowanie decyzji merytorycznej w tej sprawie - sporządzenie aktu oskarżenia, podjęcie śledztwa na nowo lub umorzenie.

Zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu Anna Romaniuk zapowiedziała w czwartek PAP, że decyzja zostanie podjęta pod koniec lutego. Wyjaśniła, że termin 14 dni nie jest obligatoryjny, a tylko instrukcyjny. Zawiłość sprawy pod względem prawnym oraz ilość materiałów dowodowych spowodowały jego wydłużenie.

Sprawą roszczeń spółki Giesche zajmowało się także Ministerstwo Gospodarki. Resort ostatecznie odrzucił jej żądania, będące próbą podważenia legalność nacjonalizacji jednej z kopalń. Przedstawiciele spółki podnosili, że firma Giesche była firmą z udziałem amerykańskim, nie powinna więc być nacjonalizowana na mocy przepisów mienia poniemieckiego.

"W ocenie Ministerstwa Gospodarki spółka Giesche S.A. z siedzibą w Gdyni nie ma prawa żądać oceny legalności decyzji nacjonalizacyjnej, gdyż przed jej wydaniem właściciel spółki otrzymał za przejęte mienie odszkodowanie w ramach polsko-amerykańskiego Układu Indemnizacyjnego z 16 lipca 1960 r." - głosi ubiegłoroczny komunikat ministerstwa.

Resort przypomniał w swojej decyzji, że na mocy układu strona polska przekazała amerykańskiej 40 mln dol. "na całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli USA", a amerykańskiemu właścicielowi spółki Giesche, Silesian American Corporation, przyznano następnie ponad 16,4 mln dol. odszkodowania wraz z ponad 14,1 mln dol. odsetek. W tej sytuacji minister gospodarki umorzył postępowanie z wniosku spółki Giesche.

Anna Gumułka

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)