Zachęcają do studiowania historii
"Walczymy ze stereotypem, że 'historia jest nauką nudną, a historyk to przygarbiony człowiek, który
wynurza się spośród kurzu pokrywającego książki'"
08.07.2010 | aktual.: 08.07.2010 10:08
Prezydent elekt Bronisław Komorowski, polityk Tomasz Nałęcz oraz redaktor naczelny polskiej edycji "Playboya" Marcin Meller to absolwenci Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Uczeni z tego Instytutu opowiadali w środę, dlaczego warto studiować historię.
Wspierali ich znani absolwenci IH UW - prof. Tomasz Nałęcz - historyk, uniwersytecki wykładowca, a zarazem polityk, oraz Marcin Meller.
Na konferencji prasowej przypomniano, że w tym roku przypada jubileusz 80-lecia Instytutu Historycznego UW.
W jubileuszowym roku IH UW uruchomił po raz pierwszy studia magisterskie II stopnia; w środę zakończono rekrutację - powiedział dr Łukasz Niesiołowski-Spano.
Są to studia dwuletnie, przeznaczone dla osób, które - po trzyletnim studiowaniu historii lub innego kierunku - uzyskały licencjat i chcą kształcić się dalej, by w efekcie zdobyć dyplom magistra historii.
"Walczymy ze stereotypem, że 'historia jest nauką nudną, a historyk to przygarbiony człowiek, który wynurza się spośród kurzu pokrywającego książki'" - podkreślił dr Niesiołowski-Spano. "Tak naprawdę historia to nauka atrakcyjna, nowoczesna, dająca bardzo dobre podstawy do wielu zajęć w życiu" - powiedział.
Politycy, dziennikarze, dyplomaci - wśród nich m.in. jest wielu absolwentów historii - wymieniał dr Niesiołowski-Spano. Historię studiowali m.in. Ryszard Kapuściński i Adam Michnik - przypomniał.
Także wicedyrektor Instytutu, prof. Jolanta Choińska-Mika, przekonywała, że "historia przygotowuje do pełnienia bardzo wielu ról społecznych", dlatego "warto wybrać studia historyczne".
"Historia to przede wszystkim sztuka krytycznego myślenia, która pozwala lepiej zrozumieć świat" - mówiła profesor. Zapowiedziała, że w ramach obchodów 80-lecia Instytut planuje zorganizowanie wystawy poświęconej "obecności historyków w życiu społecznym".
Prof. Tomasz Nałęcz zwrócił uwagę, że absolwent historii "nie tylko świetnie porusza się w przeszłości, ale także znakomicie radzi sobie we współczesnym świecie". "Historia uczy krytycyzmu, oglądania rzeczy z różnych stron, umiejętności czynienia wyborów" - mówił.
"Historyk w polityce ma pewne ograniczenia. Ma świadomość ceny, którą się zawsze płaci za podjętą decyzję. Historyk nigdy by nie powiedział, że 'ciemny lud wszystko kupi', bo historyk wie, że 'ciemny lud' być może kupi wiele, ale przychodzi taki moment, gdy następuje rozliczenie" - mówił Nałęcz. "Historyk zawsze ma dystans. Świadomość, że to, co ktoś robił w przeszłości, zostanie kiedyś odsłonięte. Historycy w polityce często przegrywają z ludźmi, którzy takich ograniczeń nie mają" - dodał.
Marcin Meller przyznał na konferencji, że często słyszy uwagę: "Studiował pan historię, a pracuje jako naczelny Playboya".
Meller zaznaczył, że po ukończeniu studiów historycznych, nim został naczelnym "Playboya", przeszedł długą drogę dziennikarską, pracując m.in. jako reporter. "Studia historyczne są znacznie lepszą bazą dla przyszłych dziennikarzy niż Wydział Dziennikarstwa" - uważa Meller.
Jak poinformowano na konferencji, niedawno przeprowadzona została ankieta wśród absolwentów UW, w której zadano pytania, dlaczego warto studiować historię i w jaki sposób zdobytą wiedzę historyczną wykorzystuje się w życiu zawodowym.
Obecny prezydent elekt Bronisław Komorowski napisał wówczas w ankiecie, jak podał Instytut: "W polityce, zwłaszcza w polityce zagranicznej, wiedza zdobyta na studiach historycznych jest niesłychanie ważna. Pozwala ona zrozumieć otaczający nas świat, naturę konfliktów i przyjaźni między narodami, a także między ludźmi (...) Obok tej wiedzy, najważniejszą umiejętnością, którą wpojono mi w czasie studiów była zdolność wyszukiwania informacji oraz ich krytycznej analizy, a także sprawność w łączeniu wniosków w syntetyczny i spójny obraz".