Złoty mozolnie odzyskuje siłę w stosunku do euro i dolara

Euro i dolar amerykański jest najtańszy od drugiej połowy czerwca, kiedy poznaliśmy wyniki referendum w Wielkiej Brytanii dotyczącego wyjścia tego kraju z Unii Europejskiej. Trzeba jednak pamiętać, że złoty nie powrócił jeszcze do poziomów sprzed Brexitu.

Za europejską walutę w poniedziałek przed południem trzeba było zapłacić 4,35 zł, a za dolara 3,89 zł. W obu przypadkach, zagraniczne waluty w stosunku do złotego nie były tak tanie od ogłoszenia wyników głosowania Brytyjczyków, które spowodowało odpływ kapitału do bardziej bezpiecznych aktywów. Nie są to jednak jeszcze poziomy, które obserwowaliśmy jeszcze w połowie czerwca. Wtedy dolar kosztował o prawie 10 groszy mniej, a euro było tańsze o kilka groszy.

Zobacz, jak zmieniała się cena dolara od początku czerwca

Mocniejsze zmiany w ciągu ostatnich kilku dni obserwowano na rynku dolara. W przypadku euro ruch ten był o wiele bardziej stonowany. - Najmocniejszy ruch obserwowaliśmy na parze USD/PLN, gdzie złoty zyskał blisko 1,9 procent w skali tygodnia. Warto jednak nadmienić, iż był on spowodowany słabością amerykańskiej waluty na szerokim rynku po posiedzeniu FED, a nie wynikał bezpośrednio z zachowania polskiej waluty - komentuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

W piątek Biuro Analiz Ekonomicznych USA podało, że amerykański wzrost gospodarczy w drugim kwartale tego roku urósł tylko o 1,2 procent. Tylko, gdyż rynek spodziewał się wzrostu o ponad 2 procent. Wynik jest annualizowany, czyli podawany za kwartał, ale w skali rocznej. W pierwszych trzech miesiącach roku PKB poszedł w górę o 0,8 procent.

Zobacz, jak zmieniała się cena euro od początku czerwca

- Złoty pozostaje stabilny na większości zestawień, reagując w sposób proporcjonalny na wydarzenia z szerokiego rynku. Niska zmienności i aktywność obrotu jest w dużej mierze zwyczajową cechą wakacyjnego rynku polskiej waluty - dodaje Ryczko. ##Nieco słabsze nastroje polskich przedsiębiorców Wpływ na notowania złotego ma również poniedziałkowy odczyt indeksu PMI dotyczący polskiego przemysłu. Według instytutu Markit Economics, wskaźnik ten osiągnął poziom 50,3 pkt., czyli nieco słabiej od prognoz (51,6 pkt.) oraz od danych za czerwiec (51,8 pkt.). Trzeba jednak pamiętać, że wskaźnik nadal ma wartość przekraczającą 50 pkt., co oznacza rozwój danego sektora gospodarki. Wynik poniżej tej wartości świadczy o kurczeniu się tej części rynku. Nieco lepiej wypadł odczyt dla Niemiec i strefy euro.

Wskaźnik PMI obrazuje aktywność sektora przemysłowego. Opiera się na ankiecie, w której menadżerowie odpowiadają anonimowo na pytania dotyczące zamówień, sprzedaży, zakupów, zapasów, zatrudnienia i cen.