Złoty rośnie w siłę. Będą nowe minima?
Polska waluta nieustannie zyskuje na wartości od początku 2012 roku. Jednak rozchwiana sytuacja na rynkach finansowych może spowodować odwrócenie tego pozytywnego dla złotego trendu. Czy w poniedziałek przyniesie nam finansowe trzęsienie ziemi?
19.02.2012 | aktual.: 03.03.2012 07:57
Jeszcze na początku roku za euro płaciliśmy 4,47 zł. Dziś zaledwie 4,17 zł. Złoty sporo zyskał do dolara, który z poziomu 3,45 spadł do 3,16 zł, i do franka, który w ciągu miesiąca potaniał o ponad 20 groszy do 3,45 zł.
Zdaniem Marka Rogalskiego, analityka walutowego DM BOŚ, umocnienie złotego od początku roku wspierały nastroje na światowych rynkach. Również dane płynące z gospodarek europejskich okazały się korzystniejsze od oczekiwanych. Jeszcze na jesieni ubiegłego roku większość analityków złowieszczo przewidywała gwałtowne wyhamowanie gospodarek krajów strefy euro. Okazało się, że pesymistyczne wizje były mocno przesadzone.
- Otworzyła się tym samym przestrzeń do umocnienia złotówki, bo okazało się, że waluty większości rynków wschodzących były wyceniane zbyt nisko. Teraz odreagowały i nasza złotówka również – komentuje Marek Rogalski.
Warto dodać, że to właśnie perspektywy gospodarcze dla naszego kraju są najlepsze w całym regionie. Podczas gdy w Polsce prognozy PKB mówią o poziomie 2,5-3-procentowym wzroście, to Czesi odnotują minimalny wzrost, a Węgrzy mogą popaść w recesję.
Jak wskazuje Marcin Kiepas z XTB, umocnienie złotego wspierały również słowa członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy sugerowali możliwe podniesienie stóp procentowych w Polsce, podczas gdy rynek oczekiwał w tym roku nawet trzech obniżek.
- Komunikaty RPP teraz pewnie będą wspierały złotego nieco słabiej, bo styczniowa inflacja okazała się niższa od oczekiwań, złoty jest silny, więc takie zapowiedzi nie będą już miały dużego znaczenia, ale to wspierało rynek od początku roku - uważa Marek Rogalski.
- Członkowie Rady dystansowali się od oczekiwań rynkowych (inwestorzy oczekiwali, że w perspektywie pół roku dojdzie do obniżki stóp procentowych - przyp. WP). Sugerowali wręcz, że bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest kontynuacja rozpoczętego w zeszłym roku zacieśniania polityki monetarnej – dodaje Bartosz Sawicki, analityk TMS Brokers.
Zdaniem Marka Rogalskiego niska wycena złotego z końca ubiegłego roku to również efekt działań inwestorów, którzy ze skrajnym pesymizmem podchodzili do przyszłości europejskich rynków. To była dla nich doskonała okazja, by zarobić na rynkach wschodzących. Teraz gdy mamy korzystny kurs złotego wygląda na to, że inwestorzy powrócili do na ten rynki.
- W tej sytuacji pojawia się kluczowe pytanie, kiedy wysiadać z tego pociągu. Czy już teraz, czy może warto poczekać jeszcze kilka tygodni, bo korekta jest raczej nieunikniona. Jeśli przyjmiemy, że sprawa pomocy dla Grecji zakończy się pozytywnie, czyli państwo otrzyma międzynarodową pomoc w jednej transzy, to jeszcze przez dwa, trzy tygodnie możemy spodziewać się dalszego umocnienia złotego – mówi Marek Rogalski.
Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK, właśnie w tym dostrzega największe ryzyko. Jego zdaniem to, czy pomoc dla Grecji zostanie wypłacona w kilku transzach, czy w całości, będzie miało kluczowy wpływ na notowania złotego w najbliższych tygodniach. To właśnie podczas poniedziałkowego spotkania ministrów finansów strefy euro zostanie podjęta ta ważna dla Grecji i Europy decyzja. - Okaże się, czy Grecja w ogóle dostanie tę pomoc, bo w Niemczech w tej chwili bardzo głośno mówi się o tym, że być może nie warto dawać jej tych pieniędzy lub opóźnić wypłatę środków - ocenia Piotr Bielski.
Jego zdaniem jeśli wśród inwestorów przeważać będą opinie, że kryzys udało się zażegnać, to nasza waluta, jako środek płatniczy państwa rozwijającego się, będzie zyskiwała na wartości. Gdyby jednak przewidywano, że wzrośnie ryzyko bankructwa Grecji, to złoty będzie się osłabiał.
Bartosz Sawicki z TMS Brokers zwraca uwagę, że przez wiele tygodni rynki finansowe były zakładnikami przeciągających się negocjacji dotyczących Grecji. W tej chwili rynki są już tak rozchwiane, że nawet niepotwierdzone informacje mogą mocno ruszyć kursem walut. Przede wszystkim jednak kursem euro dolara.
Jak ocenia Marcin Kiepas z XTB, pomoc Grecji zostanie przyznana, więc i złotego czeka umocnienie. Nie ma bowiem przesłanek, które sugerowałyby odłożenie tej decyzji. Wkrótce okaże się, czy ten czynnik już wliczono w dzisiejsze wyceny walut. Z zachowania rynków giełdowych wynika, że to już zostało zdyskontowane przez inwestorów. Dużo większe znaczenie dla poziomów naszej waluty mogą mieć przyszłotygodniowe odczyty danych PMI dla przemysłu w Niemczech i Francji.
- To są dla nas ważne wskaźniki, bo to właśnie one w grudniu wywołały wśród inwestorów obawy o przyszły rozwój gospodarczy strefy euro – wyjaśnia Kiepas.
Zdaniem Marka Rogalskiego z DM BOŚ złoty wciąż pozostanie mocny. Scenariusz, w którym za euro płacilibyśmy 4,30 zł będzie można odstawić na półkę. Oczywiście o ile Grecji zostanie przyznana pomoc.
- Utworzy się wtedy przestrzeń do dalszego umocnienia złotego. Oceniam, że złotemu uda się nawet pokonać ubiegłotygodniowe minima 4,15 zł. W perspektywie dwóch, trzech tygodni ten poziom przebijemy i euro będzie wyceniane na 4,10 zł – twierdzi Marek Rogalski.
Również Marcin Kiepas przewiduje dalsze umocnienie złotego. Jego zdaniem za euro będziemy w najbliższym czasie płacić 4,14-4,15 zł. Jeszcze wyraźniejsze może być umocnienie złotówki wobec dolara, tutaj z dzisiejszego poziomu 3,20 zł możemy zejść do 3,10 zł.
- Rynki mogą wykorzystać te kursy do zakupu walut licząc na późniejszą dłuższą korektę niż miało to miejsce w ubiegłym tygodniu – mówi Kiepas.
Wtóruje mu analityk DM BOŚ, którego zdaniem spadek wartości dolara będzie jeszcze większy. Przewiduje, że będziemy za niego płacić zaledwie 3,06 zł. Będzie to spadek o 0,13 zł wobec piątkowych kursów. Jeśli chodzi o franka szwajcarskiego, tak ważnego dla wielu kredytobiorców, to jego oczekiwania są na poziomie 3,37 zł, a może nawet niżej.
Nieco odmiennego zdania jest analityk TMS Brokers. Bartosz Sawicki uważa, że kurs euro wobec złotówki wzrośnie.
- Wydaje mi się, że możemy obserwować wzrost kursu EUR/PLN powiedzmy do poziomu 4,26 zł. Dolar też zyska, ale nie powinien przekroczyć granicy 3,28 zł. To oczywiście negatywny scenariusz, który może wynikać z ewentualnych spadków EUR/USD. Jednak widzimy, że złoty jest silny, więc aż prosił o jakąś korektę – ocenia Sawicki.
Zdaniem Marka Rogalskiego takie poziomy byłyby możliwe, ale tylko jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie wypłaty pomocy dla Grecji. Jeśli wzrosną obawy o upadek Grecji, to przeniesie się to na całą strefę euro. Na razie jednak wygląda na to, że groźby takiej nie ma.
Kamil Jakubczak, Wirtualna Polska