Zmiany w traktacie lizbońskim będą gotowe do grudnia

Przywódcy państw UE, dążąc do skonsolidowania strefy euro po kryzysie greckim, ulegli pierwszego dnia szczytu Niemcom i udzielili mandatu Hermanowi Van Rompuyowi, by do grudnia opracował zmiany traktatu lizbońskiego. Londyn budował koalicję na rzecz obniżenia budżetu UE, a Polska koalicję w sprawie OFE.

Zmiany w traktacie lizbońskim będą gotowe do grudnia
Źródło zdjęć: © AP | Geert Vanden Wijngaert

29.10.2010 | aktual.: 29.10.2010 06:32

Choć jeszcze przed szczytem większość krajów była temu niechętna, w piątek po północy przywódcy UE byli już zgodni, by przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy do kolejnego szczytu w grudniu opracował propozycje zmian traktatowych - tak, by stworzyć podstawy prawne stałego antykryzysowego mechanizmu ratowania krajów strefy euro. Kwestię czy zmiany traktatowe obejmą także odbieranie głosu niesubordynowanym krajom pozostawiono otwartą. Zgodnie z projektem wniosków końcowych szczytu, Van Romuy ma "przeegzaminować" taką możliwość.

Dyplomaci spekulują, że postulat zawieszania prawa głosu to tylko taktyka kanclerz Angeli Merkel i w ostateczności niemiecka kanclerz od niego odstąpi w grudniu, kiedy uzyska zgodę na wpisanie do traktatu mechanizmu dla strefy euro, który de facto byłby zgodą na "kontrolowane bankructwo" danego kraju i restrukturyzację długu.

Zmiany traktatu mają być ratyfikowane w krajach UE do połowy 2013 r.

Na szczycie, na wniosek premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, niespodziewanie pojawił się temat budżetu UE na rok 2011. Brytyjski premier przekonał aż 10 innych państw (w tym Niemcy, Francję i Holandię) do deklaracji, że przyszłoroczny budżet UE nie powinien wynieść więcej niż 126 mld euro, czyli o 4 mld mniej niż chce Parlament Europejski. Od tego uzależnił poparcie Londynu dla zmiany traktatu.

Dla dyplomatów, w tym polskich, to tylko przygrywka do mających rozpocząć się w przyszłym roku negocjacji nad nową wieloletnią perspektywą finansową UE. Londyn nie tylko domaga się redukcji unijnych wydatków, w tym na rolnictwo, ale chce też utrzymać przywilej w postaci rabatu brytyjskiego, czyli wywalczonej w 1984 roku redukcji w składce.

Ostatecznie już pierwszego dnia szczytu przyjęto założenia bezprecedensowej w historii Unii reformy gospodarczo-walutowej, zawarte w raporcie z zakończonych po 10 miesiącach prac grupy Van Rompuya.

By usprawnić proces zmiany traktatu, rozważana jest "uproszczona metoda rewizji", bez organizowania w tym celu Konwentu i udziału Parlamentu Europejskiego.

Domagając się zmian traktatu Niemcy miały silny argument. Rząd w Berlinie poparł w maju utworzenie specjalnego funduszu dla ratowania krajów strefy euro o wartości 750 mld euro, którego główny ciężar poniosłyby właśnie Niemcy. Ale mechanizm ten wygasa za trzy lata. W dodatku niemiecki Trybunał Konstytucyjny może go zakwestionować (wyrok spodziewany jest w przyszłym roku) gdyż Traktat z Lizbony nie zezwala wprost na ratowanie bankrutującego kraju przez partnerów.

Raport Van Rompuya zakłada przede wszystkim wzmocnienie unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu. Niesubordynowanym członkom strefy euro będą groziły sankcje finansowe w ramach procedury nadmiernego deficytu. Jednak będą nakładane dopiero po wykorzystaniu przez kraj półrocznego okresu na rozpoczęcie naprawy finansów.

O pierwszej w nocy wciąż trwały rozmowy w sprawie odliczania od długu i deficytu finansów publicznych kosztów przeprowadzonej reformy emerytalnej, co postulowała Polska w imieniu 9 państw członkowskich. Van Rompuy pozostawił ten temat na sam koniec dyskusji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)