Zmiany w zasiłkach rodzinnych to wstępna koncepcja
Rzecznika prasowa resortu pracy Bożena Diaby powiedziała w środę PAP, że propozycja szefowej resortu Jolanty Fedak dotycząca podwyższenia progu dochodowego dla zasiłku rodzinnego, a nawet uniezależnienie prawa do zasiłku od dochodów rodziny to na razie wstępna koncepcja. - Nie ma jeszcze konkretnych cyfr co do jej kosztów czy liczby osób, które miałaby objąć - zastrzega.
09.12.2009 | aktual.: 09.12.2009 20:36
Ministerstwo Finansów na razie nie chce komentować tego pomysłu. A eksperci wskazują, że w budżecie nie ma pieniędzy na realizację takiej koncepcji.
Środowy "Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że resort pracy przygotowuje zmiany w sposobie przyznawania świadczeń rodzinnych, zmierzające do podniesienia kryterium dochodowego uprawniającego do ich otrzymania. Fedak chciałaby powiązać system świadczeń rodzinnych z obecnie obowiązującą ulgą rodzinną. A to oznacza, że podstawowe kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń wzrośnie z 504 zł na osobę w rodzinie do 1,1 tys. zł. Z nieoficjalnych informacji gazety wynika, że resort rozważa całkowite zniesienie tego kryterium. Gdyby tak się stało, zasiłki rodzinne trafiłyby do wszystkich rodzin, bez względu na osiągany dochód. Wtedy otrzymywałoby je prawie 7,5 mln dzieci, a nie jak obecnie - ok. 3 mln.
- W Departamencie Świadczeń Rodzinnych resortu trwają prace, celem których jest wzmocnienie polityki prorodzinnej. Są to prace wstępne, koncepcyjne - powiedziała PAP Diaby.
Dodała, że cyfry podane w "Dzienniku Gazecie Prawnej" są wyliczeniami gazety. - Trzeba dać departamentowi czas, żeby przygotował dobrą propozycję, popartą wyliczeniami dotyczącymi także kosztów budżetowych. Podawanie dziś jakichkolwiek cyfr jest zbędne - powiedziała. Zaznaczyła, że przy opracowywaniu nowej koncepcji wypłacania zasiłków rodzinnych będzie brana pod uwagę sytuacja finansowa rodzin, "bo przecież zasiłki to także element pomocy społecznej".
W rozmowie z PAP w połowie listopada Fedak mówiła, że "by zapobiec kłopotom demograficznym w przyszłości, w każdej rodzinie - tak biednej, i jak bogatej - powinno rodzić się wiele dzieci i państwo powinno wspierać je tak samo". Zapowiadała, że będzie dążyła do oddzielenia polityki rodzinnej od pomocy społecznej, co pozwoli wspierać rodzinę niezależnie od tego, jakie ma ona dochody.
Zdaniem Fedak nie ma powodu, dla którego należałoby promować rodzenie większej liczby dzieci tylko w rodzinach mniej zamożnych. Mówiąc o planach swojego resortu na najbliższe dwa lata, podkreślała, że jednym z podstawowych zadań jest rozdzielenie polityki rodzinnej od pomocy społecznej, a uniezależnienie prawa do zasiłku rodzinnego od wysokości dochodów w rodzinie to jeden z kroków w kierunku tego rozdzielenia.
Rzeczniczka prasowa Ministerstwa Finansów Magdalena Kobos powiedziała w środę PAP, że resort nie komentuje propozycji innych ministerstw, zanim nie przybiorą one formy projektów ustaw. Pytana, czy w przyszłym roku w kasie państwa znajdzie się kilka miliardów złotych na wyższe zasiłki rodzinne, odpowiedziała, że nad projektem przyszłorocznej ustawy budżetowej pracuje obecnie Sejm.
Główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak, odnosząc się do propozycji minister Fedak powiedział w radiu PiN, że spodziewa się "jakiegoś szybkiego dementi". - Jestem znużony komentowaniem niektórych pomysłów, które wychodzą z resortu pracy. Przy zasiłkach rodzinnych przez dłuższy czas rozmawialiśmy o tym, że powinno obowiązywać kryterium majątkowe, a nie podwyższone kryterium dochodowe. To jest kompletny absurd - dodał.
- Nie chce mi się wierzyć, że propozycja minister Fedak, dotycząca przyznawania zasiłków rodzinnych niezależnie od wysokości dochodów, jest realna - powiedziała PAP Magdalena Janczewska z Konfederacji Pracodawców Polskich. Jej zdaniem "budżetu na to nie stać, choć z punktu widzenia polityki prorodzinnej państwa jest to propozycja słuszna".
Janczewska zauważyła, że rząd z jednej strony rozważa podniesienie składki rentowej dla najbogatszych, bierze na bieżące świadczenia emerytalne pieniądze z Funduszu Rezerwy Demograficznej, próbuje zredefiniować dług publiczny, by w przyszłym roku nie musieć jeszcze powiększać deficytu budżetowego, a z drugiej minister pracy chce przeznaczać kolejne miliony złotych na zasiłki dla rodzin, które i tak nie zauważą tych kilkudziesięciu czy nawet kilkuset złotych w swoich budżetach rodzinnych.
Wiktor Wojciechowski z Forum Obywatelskiego Rozwoju uważa, że w obecnej sytuacji budżetowej propozycja ta nie ma szans powodzenia. "Może to kosztować państwo ok. 3 mld zł rocznie, a to jest kwota istotna dla budżetu" - dodał.
- Zupełnie nie rozumiem, czemu taka propozycja miałaby służyć. Na pewno nie poprawi ona efektywności pomocy społecznej, a trzeba pamiętać, że tylko ok. 20 proc. zasiłków i świadczeń trafia do rzeczywiście potrzebujących. Znacznie lepszym pomysłem byłoby przeznaczenie dodatkowych pieniędzy na aktywizację zawodową rodziców, bo najczęściej to brak pracy powoduje ubóstwo ich dzieci - powiedział Wojciechowski.
Obecnie prawo do zasiłku rodzinnego przysługuje osobom, w których rodzinach dochód na osobę wynosi 504 zł, a w rodzinach z osobą niepełnosprawną - 583 zł. Zasiłek na dziecko do 5. roku życia wynosi 68 zł, od 5 do 18 lat - 91 zł, a od 18 do 24 lat - 98 zł.