"Zrobili" Skarb Państwa na rurki. Stracił 210 mln zł

Jak poinformowała rzeczniczka Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach Joanna Kruz, fikcyjny obrót towarów odbywał się poprzez zorganizowaną sieć kilkudziesięciu firm-słupów zakładanych w Polsce i zagranicą.

Jedna z uczestniczących w tym obrocie firm wystawiała pierwszą fakturę i faktycznie sprzedawała towar, potem jednak następowały kolejne fikcyjne transakcje tzw. wewnątrzwspólnotowe, w których uczestniczyły m.in. polskie podmioty "słupy" faktycznie nie prowadzące działalności gospodarczej. Niektóre z takich firm generowały obroty rzędu 500 mln zł.

Transakcje między poszczególnymi "słupami" miały charakter fikcyjny, a tworzone przy tym dokumenty służyły jedynie wyłudzeniu podatku.

Miejsca załadunku katod znajdowały się na terenie Belgi, Holandii, Włoch, Niemiec i Austrii. Towar ten przekraczał granicę Polski tylko po to, by został w Polsce odprawiony. Faktycznie nie docierał do żadnej z firm, które rzekomo nim obracały. Krótko po odprawie w Polsce znów wyjeżdżał za granicę.

Nie wszystkie firmy "słupy" mieściły się w Polsce. Niektóre zakładali obywatele Hiszpanii czy krajów Ameryki Południowej, część mieściła się m.in. w Czechach i Słowacji. Stąd w rozpracowywaniu sprawy potrzebna była współpraca ze służbami z tych krajów, by sprawdzić czy tamtejsze firmy działały faktycznie, czy jedynie były tworzone dla fikcyjnych transakcji.

Tą wielowątkową sprawę Urząd Kontroli Skarbowej w Katowicach prowadził przy współpracy Wywiadu Skarbowego z rzeszowską delegaturą ABW i Prokuraturą Okręgową w Rzeszowie. W śledztwie zatrzymano i przesłuchano kilkanaście osób. Dzięki współpracy z Generalnym Inspektorem Informacji Finansowej zabezpieczono majątek na ponad 60 mln zł.

Łącznie we wszystkich prowadzonych sprawach w pierwszych trzech kwartałach Urząd Kontroli Skarbowej w Katowicach wydał decyzje na blisko 490 mln zł. 210 mln zł z tej kwoty to nieprawidłowości w ujawnionym obrocie katodami miedzi. Pozostałe wiązały się z branżą paliwową, złomową, stalową czy e-handlem.