Żyją z emerytur swoich rodziców. Komornicy ścigają staruszków
Pracują na etatach, mają własne rodziny i ciągle brakuje im pieniędzy. Po brakującą kwotę zwracają się do swych emerytowanych już rodziców.
27.07.2010 | aktual.: 28.07.2010 15:02
fot.sxc.hu (zdjęcie nie przedstawia bohaterki tekstu) * Pracują na etatach, mają własne rodziny i ciągle brakuje im pieniędzy. Po brakującą kwotę zwracają się do swych emerytowanych rodziców. Problem pojawia się wtedy, gdy suma o którą proszą przewyższa możliwości starszych ludzi. Ale i z tego kłopotu jest wyjście. Kredyty! Starsi ludzie coraz częściej się o nie ubiegają. I niestety coraz częściej nie są w stanie spłacać zadłużenia. Efekt jest taki, że swoją i tak mizerną emeryturę muszą oddawać komornikowi. Co na to dorosłe dzieci? *
Maria, emerytka z Gdyni, otrzymuje od kilku miesięcy 347 zł netto. Bez pomocy nie miałaby z czego żyć.
Przez kilkadziesiąt lat pracowała w sklepie mięsnym. Kilka lat temu zmarł jej mąż i Maria została sama. Z emeryturą wynoszącą niewiele ponad tysiąc złotych brutto. Ma syna, który ukończył studia ekonomiczne i od kilku lat pracuje jako przedstawiciel firmy sprzedającej sprzęt medyczny. Syn ma rodzinę i dość dobrze zarabia (jego żona prowadzi sklep odzieżowy, mają dwoje dzieci w wieku szkolnym). Mimo to zwrócił się do matki o pomoc finansową. Chciał wyjechać z rodziną na wymarzony urlop do Tajlandii. Nie mógł jednak wziąć pożyczki, bo ma już jeden kredyt mieszkaniowy i dwa inne, mniejsze kredyty na swoim koncie. Matka wzięła pożyczkę w imieniu syna i to w jednej z nieznanych firm finansowych. Nie zauważyła, że pożyczka jest wysoko oprocentowana. Kwotę otrzymała jednak w ciągu jednego dnia i w całości przekazała ją synowi. Ten zaś obiecał, że spłaci zadłużenie. Po powrocie wakacji zmienił zdanie. Powiedział matce, że nie ma pieniędzy i nie może spłacić zobowiązania. A poza tym nie wiedział, że kobieta wzięła
pożyczkę z niewiarygodnego źródła, na tak duży procent.
Kobieta zachorowała, trafiła do szpitala i przez kilka miesięcy nie spłacała rat. Poza tym, po uiszczeniu wszystkich opłat nie pozostawało jej dużo z emerytury. Po kilku miesiącach sprawa trafiła do komornika, który co miesiąc zajmuje jej część emerytury. Kobieta kompletnie załamała się, nie ma z czego żyć. Pomagają jej sąsiedzi – przynoszą jej jedzenie, kupują lekarstwa. Maria dostaje też niewielką kwotę z urzędu w ramach pomocy społecznej.
Takich przykładów jest w Polsce mnóstwo. Starsi ludzie bardzo często zadłużają się, bo chcą pomóc swoim dorosłym dzieciom. Często dzieci zwyczajnie wykorzystują swych rodziców, żerują na nich. Ale zdarza się też tak, że osoby będące na emeryturze, chcą spełnić swoje marzenia – kupują drogi sprzęt, samochód. Często padają też ofiarami oszustów – podejrzanych firm udzielających pożyczek.
Emeryci dla banków są atrakcyjnymi klientami. Bo systematycznie otrzymują stały dochód. Są przewidywalni. O ile jednak banki udzielając kredytów i pożyczek, analizują dokładnie czy klient może je spłacić, o tyle niektóre firmy pożyczkowe czyhają wyłącznie na naiwność starszego klienta i jego podpis. Działają w porozumieniu z firmami windykacyjnymi, czasem są ich częścią.
Okazuje się, że jeszcze nigdy tak wielu starszych Polaków nie oddawało swych emerytur na poczet spłaty zadłużenia. Komornicy w całym kraju ścigają prawdopodobnie kilkadziesiąt tysięcy emerytów. Dokładnych danych nie ma ani ZUS, ani Krajowa Rada Komornicza. Ale problem jest ogromny. I chcą się z nim zmierzyć posłowie. Jak pisała niedawno „Gazeta Wyborcza” w sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny trwają prace nad ustawą chroniącą emerytów. Dziś egzekucji nie podlega połowa najniższej emerytury (353 zł). Posłowie PiS chcą podwoić ten limit.
"Na pewno trzeba podnieść kwotę wolną od egzekucji. Musimy się tylko zastanowić, do jakiej wysokości" - mówiła PAP Magdalena Kochan, zastępca przewodniczącego komisji.
(toy) * zmieniliśmy imię emerytki, na jej prośbę