Zaprzysiężenie Donalda Trumpa. Dolar pokazał siłę
Donald Trump objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. To już przyniosło poważne zmiany dla dolara. Co będzie dalej?
20.01.2017 | aktual.: 20.01.2017 21:53
Donald Trump objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Konsekwencje wyboru Amerykanów odczuwamy już od pewnego czasu. Złoty jest w odwrocie, a dolar wyraźnie podrożał i raczej nie będzie tańszy, bo prognozy mówią o dalszym umocnieniu amerykańskiej waluty. I raczej nie ma znaczenia, że po zaprzysiężeniu amerykańska waluta zaczęła tracić na wartości.
Aktualizacja 2017-01-20 21:53:04
- Istnieje możliwość, zobaczymy znacznie silniejszego dolara, nawet w stosunku do obecnych poziomów, które są wysokie - uważa Barry Eichengreen, ekonomista z Uniwersytetu kalifornijskiego w Berkley. Jego zdaniem nie ma ryzyka, że rynki i globalny system finansowy są nieprzygotowane na konsekwencje tak mocnego dolara.
A amerykańska waluta naprawdę jest bardzo mocna. Przed wyborami prezydenckimi w USA, gdy mało kto zakładał zwycięstwo Donalda Trumpa, dolar kosztował około 3,90 zł. Niespodziewany tryumf republikanina wbrew oczekiwaniom ekspertów nie przyniósł spadków na giełdach i przeceny dolara. Co więcej, przyczynił się do nowych rekordów na Wall Street i silnego umocnienia amerykańskiej waluty.
W połowie grudnia kurs wymiany dolara sięgał 4,28 zł, co oznaczało kilkunastoletnie rekordy. I choć ostatnie tygodnie przyniosły lekkie obsunięcie notowań, to dalej są one o blisko prawie 20 gr wyższe niż przed wyborami.
Notowania dolara na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1476950855&de=1484866800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=USDPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Wysoki kurs dolara to dla większości Polaków zła wiadomość. Oznacza bowiem wyższe ceny w sklepach. Szczególnie denerwujące są szybkie podwyżki paliw. To z jednej strony wina drożejącej ropy naftowej na światowych giełdach, a z drugiej umacniającej się amerykańskiej waluty, w której podawane są ceny surowca.
To sprawiło, że od listopada ubiegłego roku średnia cena benzyny Pb95 wzrosła na litrze o blisko 30 gr do 4,74 zł. A na tym może się nie skończyć, bo wielokrotnie w ostatnim czasie pojawiały się prognozy mówiące o dobiciu nawet do 5 zł.
Eksport, import, dolar
Problem z drogim dolarem mają też importerzy, czyli przedsiębiorcy sprowadzający towary z zagranicy. Jeśli rozliczają się w amerykańskiej walucie, to za ten sam towar płacą teraz o 20 proc. więcej niż rok temu. W dużej części wyższe koszty przerzucane są na konsumentów, co skutkuje wzrostem cen na sklepowych półkach.
Trudno wyliczyć, w jakim stopniu za podwyżki odpowiada umocnienie dolara, ale statystyki dotyczące inflacji nie dają wątpliwości, że ceny z miesiąca na miesiąc są coraz wyższe. Dane GUS wskazują na wzrost inflacji w ciągu miesiąca nawet o 0,7 proc. w grudniu, co jest największą podwyżką od marca 2011 r. Tym samym roczny wskaźnik inflacji wzrósł z zera do 0,8 proc. W ciągu 12 miesięcy zdrożały między innymi żywność (2,7 proc.), napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe (1 proc.).
Również łowcy adrenaliny podróżujący po świecie odczuwają już negatywne konsekwencje słabego złotego względem dolara. Tu również każdorazowe rozliczenia w amerykańskiej walucie są coraz bardziej kosztowne.
Podobnych przykładów można wymienić jeszcze wiele, ale też, gdy ktoś traci, są tacy, co zyskują. Wygrana Trumpa i związane z tym konsekwencje na rynkach są korzystne między innymi dla eksporterów, których także w naszym kraju nie brakuje. Skoro importerzy w rok na wymianie kursów stracili 20 proc., to w podobnej skali zyskali sprzedający towary do innych krajów. W tym przypadku jednak przełożenie na sytuację Kowalskiego jest niewielkie. No, chyba że pracuje w takiej firmie, to może liczyć w związku z tym na podwyżkę pensji z rosnących zysków.
Dolar utrzyma się na fali wzrostowej?
Polityka nowej administracji powinna wypaść pozytywnie dla gospodarki i dolara. Przynajmniej patrząc przez pryzmat zapowiedzi z kampanii, gdzie była mowa m.in. o obniżaniu podatków i pobudzaniu inwestycji.
- Rynek założył, że działania Trumpa będą przypominały agendę Reagana i zapoczątkują boom w gospodarce USA, wywołany zwiększonymi wydatkami fiskalnymi, a także obniżonymi podatkami, zwłaszcza dla firm, co miałoby się przełożyć na wzrost inwestycji - wskazuje John Hardy, strateg rynków walutowych w Saxo Banku.
Ekspert zwraca jednak uwagę na wiele różnic między Reaganomics z początku lat 80., a Trumpnomics w 2017 r.
- Wtedy zadłużenie publiczne i prywatne odpowiadało połowie obecnego poziomu, a stopy procentowe dopiero zaczynały spadać. A teraz? Stopy znajdują się na rekordowo niskich poziomach, a zadłużenie gospodarki jest największe w historii - podkreśla Hardy.
Czeka nas więc nowa jakość, czy Trump okaże się tylko mocny w słowach, a w czynach już niekoniecznie?
- Będzie rewolucja w polityce gospodarczej, tylko kwestia na jaką skalę, bo rynek bardzo dużo już wycenił, jeśli chodzi o plany rozluźnienia polityki fiskalnej i rewizji umów handlowych - uważa Grzegorz Ogonek, analityk XTB.
Ekspert zwraca jednak uwagę na to, że współpraca z Kongresem może nie iść zupełnie gładko, bo Trumpowi jednak nie podoba się reforma podatkowa republikanów. Poza tym podczas przesłuchania 19 stycznia w senacie wybrany przez Trumpa kandydat na sekretarza skarbu próbował tonować wypowiedzi prezydenta elekta odnośnie do m.in. zbyt dużej siły dolara.
- Ta sytuacja rodzi domysły, że otoczenie nowego prezydenta może próbować łagodzić jego radykalne pomysły. Długookresowo widzimy jednak prezydenturę Trumpa jako czynnik prodolarowy, ale jej początek może obfitować w nagłe zwroty akcji na amerykańskiej walucie - ostrzega Ogonek.