Biedronka i Lidl dają podwyżki. Zapłacą za nie klienci?

"Nie bylibyśmy zaskoczeni, gdyby branża handlowa poszła w kierunku wzrostu marży na swoich produktach" - napisali w raporcie analitycy Haitong Banku.

Biedronka i Lidl dają podwyżki. Zapłacą za nie klienci?
Źródło zdjęć: © Eastnews
Jakub Ceglarz

01.02.2017 | aktual.: 01.02.2017 12:11

Powód? Podwyżki dla pracowników. A to oznacza wzrost cen. Jaki? - Klienci mogą tego nawet nie zauważyć, przy tej skali sprzedaży to będą naprawdę minimalne podwyżki - mówi WP money Andrzej Faliński, ekspert rynku handlowego.

W ostatnich miesiącach niemal wszystkie sieci handlowe podniosły płace swoim pracownikom. A te, które jeszcze tego nie zrobiły, ogłosiły takie plany. Powód? Coraz mniejsze bezrobocie i rosnące wynagrodzenia w całej gospodarce.

Analitycy Haitong Banku, którzy opublikowali pod koniec stycznia raport dotyczący Jeronimo Martins, twierdzą, że podwyżki dla pracowników to automatycznie wzrost cen. W ten sposób sieci będą próbowały sobie "odbić" poniesione koszty.

W najlepszej sytuacji jest ich zdaniem Biedronka, która nie tylko sprzedaje zdecydowanie najwięcej (pod tym względem jest 3 razy większa niż druga sieć pod tym względem), ale ma też jeden z najniższych poziomów kosztów pracowniczych. Na pensje w portugalskiej sieci wydaje się bowiem 38 proc. przychodów. Mniejszy udział zanotowano tylko w Lidlu.

Klienci tego nie zauważą

Zdaniem Falińskiego, to informacje o wzroście marż, czyli cen to jedynie częściowo dobry wniosek. - Nie ma ruchu za darmo w biznesie, a w handlu tym bardziej - twierdzi. - Jednak sprowadzanie tego tylko do marży jest uproszczeniem. Jest wiele innych sposobów na rekompensatę.

Wśród nich wymienia m.in. na asortymencie, kosztach wynajmu czy liście zakupowej. - Głupotą byłaby próba obniżenia jakości. Ten numer na pewno nie przejdzie - zastrzega ekspert. - Może się też zdarzyć, że z półek będą spadali mniejsi dostawcy, którzy nie są w stanie zapewnić dobrej ceny.

Największy problem mogą mieć według Falińskiego hipermarkety. One mają bowiem mniejsze pole manewru niż dyskonty czy dobrze sprofilowane franczyzy, które "stać na oszczędności w innych obszarach".

Bez wzrostu cen się jednak nie obędzie. Klienci jednak prawie go nie zauważą. - Przy takiej skali to nie odbije się jakoś mocno. Wystarczy, że firma wybierze część produktów i jak do tej pory płaciło się za coś 5,20 zł, to teraz będzie 5,30 zł - komentuje Andrzej Faliński.

Wszyscy podnoszą pensję

Ostatnie miesiące to podwyżki dla pracowników niemal wszystkich sieci handlowych. W 2016 roku Biedronka podnosiła pensje dwukrotnie. Najpierw w kwietniu kasjerzy zamiast 2000 otrzymali 2250 złotych miesięcznie, a w październiku pracodawca dołożył kolejne 50 złotych.

Z kolei już po nowym roku o zmianach w wynagrodzeniach poinformowały inne sklepy. Od początku marca Lidl da swoim pracownikom od 2550 do 3300 zł brutto, a po roku o 200 zł więcej. Z kolei dwa lata stażu to pensja na poziomie od 3000 do 3800 zł.

Z kolei wynagrodzenie menadżera sklepu dla osób rozpoczynających pracę na tym stanowisku wynosi 4400 – 5000 zł. Z czasem może jednak wzrosnąć, by po dwóch latach osiągnąć 6300-6800 zł brutto.

Nieco gorzej zarabia się w Kauflandzie. Sieć hipermarketów poinformowała dwa tygodnie temu, że również od marca na początek daje swoim pracownikom 2600 zł. Po pół roku można liczyć na 100 zł podwyżki, a po roku - kolejną stówkę. Dwuletni staż oznacza z kolei pensję na poziomie 2900 zł brutto.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (104)