Absurdalna oferta. 22 tys. za metr kw. mieszkania z PRL

Nie od dziś wiadomo, że życie w stolicy nie należy do najtańszych w kraju. Zarówno koszty utrzymania, jak i kupna lub wynajęcia mieszkania są najwyższe w Polsce. Okazuje się jednak, że ceny mogą być nie tylko wysokie, ale wręcz powalać z nóg.

Absurdalna oferta. 22 tys. za metr kw. mieszkania z PRL
Źródło zdjęć: © WP.PL | WP.PL

10.03.2018 | aktual.: 05.04.2018 07:39

Jak wynika z danych opublikowanych niedawno przez Narodowy Bank Polski, ceny mieszkań w Polsce są niższe niż 10 lat temu. Na rynku pojawiają się jednak oferty, które mogą przyprawić o zawrót głowy.

W serwisie otodom.pl pojawiło się ogłoszenie, które szokuje swoją ceną. Właściciel 2-pokojowego mieszkania w centrum Warszawy (w dzielnicy Śródmieście Północne, przy ulicy Królewskiej) oferuje je za 1,1 mln złotych. To oznacza, że za metr kwadratowy kupujący musi zapłacić aż 22 tys. złotych, przy czym średnia cena za metr kwadratowy w stolicy to ok. 6890 zł.

Oczywiste, że w centrum, gdzie najbliżej do najważniejszych punktów komunikacyjnych, wartość lokalu rośnie. W tym przypadku jednak cena wydaje się mocno przesadzona.

Mieszkanie za ponad milion złotych ma powierzchnię jedynie 50 mkw. i znajduje się na parterze. Osiedle ma być pod stałym nadzorem ochrony oraz monitoringu. Właściciel zachwala, że mieszkanie jest "po kapitalnym remoncie, wykończone materiałami i wyposażone sprzętem najwyższej klasy". W mieszkaniu mają być wymienione wszystkie instalacje, wykonano nowe tynki oraz wylano nowe posadzki. Zaznacza także, że "całość została zaprojektowana i wykończona z dbałością o najmniejsze szczegóły. Świetna lokalizacja pod każdym względem".

Lokalizacja rzeczywiście jest dobra: 500 metrów od stacji metro Świętokrzyska, 800 metrów od placu Defilad oraz 1 km od galerii Złote Tarasy.
Ogłoszeniodawca zaznacza, że „cena podlega negocjacji”.

Mieszkaniowy boom
Z niedawno opublikowanych danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że ceny mieszkań w Polsce są niższe niż 10 lat temu. Dlaczego? Wszystkiemu winna ma być demografia.
W 2017 roku bowiem w większości miast ceny były nadal niższe niż w 2008 roku, kiedy mieliśmy do czynienia z końcem mieszkaniowego boomu. Wtedy ceny były wyjątkowo wysokie, ponieważ mieszkania kupowały dzieci urodzone na początku lat 80. Wysoki popyt sprawiał, że ceny rosły do bardzo wysokich poziomów. Obecnie w porównaniu do tamtego okresu, na początku lat 90. rodziło się o 1/5 mniej dzieci. To one obecnie rozglądają się za własnym lokum.
Następne lata przyniosą kolejna spadki cen, spowodowane niżem demograficznym. W ostatnich czasie budowano także również mieszkań, co oznacza, że podaż była w stanie zaspokoić popyt. To z kolei ustabilizowało ceny.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (209)