Ambitne plany KE: gospodarka bez emisji CO2

Obniżenie unijnych emisji CO2 o zaplanowane 80 proc. w 2050 r. wymaga ich redukcji o 25 proc. do 2020 r. To z kolei będzie możliwe, jeśli UE zrealizuje zapowiedź zwiększenia efektywności energetycznej o 20 proc. do 2020 r. - wskazuje KE w dokumencie, do którego dotarła PAP.

Ambitne plany KE: gospodarka bez emisji CO2
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

03.03.2011 | aktual.: 03.03.2011 17:42

Chodzi o strategiczny dokument zwany mapą drogową, który Komisja Europejska ma przyjąć w najbliższy wtorek. Ogłosi on ścieżkę dojścia do niskoemisyjnej gospodarki UE w 2050 roku. UE ma do tego czasu obniżyć emisję gazów cieplarnianych o 80-95 proc. w porównaniu z 1990 r. - do czego się zobowiązała na szczycie w październiku 2009 r. Proponowane pułapy chwalą "zieloni", krytykuje przemysł.

Mapa określa tzw. kroki milowe na drodze ograniczenia emisji o 80 proc. w 2050 r. KE wskazuje, że unijna gospodarka może efektywnie pod względem kosztów zredukować emisje o 40 proc. już w 2030 roku i o 60 proc. w 2040 r. "Taka ścieżka wymaga rocznej redukcji w stosunku do 1990 r. o ok. 1 punkt procentowy do 2020 r. i o ok. 1,5 pkt proc. w następnej dekadzie do 2030, a następnie o 2 pkt proc. rocznie aż do 2050" - napisano w dokumencie, który może jeszcze ulec zmianie. W ostatnich dwóch dekadach - zdaniem KE - powinny być już bardziej dostępne i rentowne niskoemisyjne technologie.

Obniżanie emisji wymaga inwestycji na badania i rozwój niskoemisyjnych technologii głównie w energetyce i transporcie. Chodzi m.in. o wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, wyłapywanie i składowanie CO2 (technologie CCS), inteligentne sieci przesyłowe, samochody hybrydowe i elektryczne. KE oszacowała, że średnio w ciągu 40 lat wymaga to dodatkowych inwestycji do 270 mld euro rocznie, co oznacza wzrost ogólnych wydatków inwestycyjnych do poziomu sprzed kryzysu. KE wyliczyła, że oznacza to dodatkowe 1,5 pkt proc. unijnego PKB ponad obecne inwestycje rzędu 19 proc. PKB.

KE przestudiowała też możliwości redukcji emisji w poszczególnych sektorach i doszła do wniosku, że sektor wytwarzania energii elektrycznej "może prawie zupełnie (w 93-99 proc.) wyeliminować emisje dwutlenku węgla do 2050 r.". KE szacuje, że udział niskoemisyjnych źródeł wytwarzania w bilansie energetycznym, czyli odnawialnych źródeł energii (OZE), elektrowni jądrowych oraz elektrowni gazowych i węglowych wykorzystujących technologie CCS ma wzrosnąć z obecnych 45 do 60 proc. w 2020 r. oraz do 75-80 proc. w 2030 i blisko 100 proc. w 2050 r.

Ponadto 80 proc. redukcji unijnych emisji gazów cieplarnianych do 2050 r. oznacza 83-87 proc. redukcji emisji przemysłowych, 54-67 proc. w transporcie, 88-91 proc. w budownictwie mieszkaniowym i usługach, 42-49 proc. w rolnictwie oraz 70-78 proc. w innych sektorach emitujących inne gazy cieplarniane niż CO2.

KE uważa, że dwa energochłonne sektory: transport i ciepłownictwo mogą częściowo przejść z paliw kopalnych na OZE, czyli używać ogrzewania słonecznego, biogazu i biomasy. "Pozwoli to ochronić konsumentów przed wzrostem cen paliw kopalnych (węgla, ropy i gazu - PAP) i przyniesie korzyści zdrowotne" - napisano.

Zrzeszenie unijnych przedsiębiorców sektorów energochłonnych w liście przesłanym PAP krytykuje wyznaczanie sztywnych celów redukcji emisji w tak odległej perspektywie.

- Wskazywanie i jednostronne narzucanie długoterminowych celów ze sztywno określonymi krokami milowymi byłoby nierealistyczne ze strony unijnych decydentów - uważają przedstawiciele przemysłu. Podkreślają, że obecnie nie wiadomo, czy UE będzie w stanie rozwinąć niskoemisyjne technologie i czy znajdzie na to pieniądze, a także jaka będzie sytuacja gospodarcza i społeczna w 2050 roku. Przemysł stanowczo też zaznacza, że nie zaakceptuje podwyższania aktualnego celu 20-procentowej redukcji emisji do 2020 roku. Ich zdaniem, przejście na 30 proc. zaszkodzi konkurencyjności unijnej gospodarki i jest możliwe wyłącznie pod warunkiem równie ambitnych zobowiązań pozostałych potęg gospodarczych świata.

Przygotowaną przez Komisję mapę drogową chwali natomiast Greenpeace Polska. - Jest ona kolejnym dowodem na to, że unijna polityka klimatyczna konsekwentnie będzie zmierzać w kierunku redukcji emisji. Jest to proces nieunikniony, a Polska zamiast walczyć z faktami dokonanymi, musi zacząć szukać w nim szans, a nie zagrożeń - powiedziała PAP koordynator kampanii Klimat i Energia Julia Michalak. Jej zdaniem, Polska powinna wesprzeć zwiększenie unijnego celu redukcji emisji do 30 proc., jednocześnie domagając się finansowego wsparcia dla działań na rzecz poprawy efektywności energetycznej i rozwoju odnawialnych źródeł energii.

KE spodziewa się, że wzrost efektywności energetycznej oraz przestawienie się na własne niskoemisyjne źródła wytwarzania energii pozwoli UE na roczne oszczędności na kosztach paliwa (głównie ropy i gazu, które teraz importuje) rzędu od 175 do 320 mld euro. Największe oszczędności powstaną, gdy także reszta świata postawi na zielone źródła energii i zmniejszanie zużycia. W 2050 r., jak prognozuje KE, unijna konsumpcja energii może spaść o 40 proc. względem 2005 r.

Chociaż cel 20-procentowego zwiększenia efektywności energetycznej w 2020 r. znalazł się w pakiecie klimatyczno-energetycznym uzgodnionym w 2008 r., KE ocenia, że w obecnym tempie, bez dodatkowych środków uda się osiągnąć tylko 10 proc. wzrostu wydajności energetycznej w UE. Komisarz ds. energii Guenther Oettinger zapowiedział w środę środki zaostrzające oszczędzanie energii w UE.

Z Brukseli Julita Żylińska

Źródło artykułu:PAP
keemisjaco2
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)