Amerykanie wykorzystują każdy pretekst
We wtorek amerykańskie rynki potwierdziły całkiem jednoznacznie, że obóz byków ma zdecydowaną przewagę. Azja i Europa pokazała, że obniżenie przez Moody’s ratingu dla Grecji nie ma istotnego znaczenia i to już na starcie niezwykle mocno pomagało amerykańskim bykom. Pamiętać trzeba, że w poniedziałek, wtedy, kiedy na rynek trafiła informacja o decyzji Moody’s, indeks S&P 500 rósł już 1,5 procent. Sesja skończyła się neutralnie, więc we wtorek indeks musiał niejako odzyskać te 1,5 procent.
16.06.2010 09:32
Opublikowane we wtorek dane makro były (jak to się często zdarza) niejednoznaczne. Dane o cenach w eksporcie/imporcie nie miały większego znaczenia, bo inflacja nie jest w centrum uwagi. Z tych istotnych raportów interesujący był indeks NY Empire State (sytuacja gospodarcza w regionie) - wzrósł z 19,11 na 19,60 pkt., czyli mniej niż oczekiwano, ale był to jedenasty, kolejny wzrost tego indeksu. Od wielu miesięcy rynki nie reagowały na dane regionalne, ale tym razem we wszystkich komentarzach ten właśnie raport jawi się, jako czynnik podnoszący indeksy. Z pewnością nieco pomagał, ale nie przesadnie.
Fatalne były jednak dane z rynku nieruchomości. Indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB spadł z 22 na 17 pkt. (oczekiwano 21 pkt.). Był to najmocniejszy spadek od listopada 2008 (szczyt kryzysu). Oczywiste było, że wygaśnięcie programu dopłaty do kupna domów powinno szkodzić rynkowi nieruchomości, ale tak duży spadek był jednak bardzo niepokojący. Rynki się tym nie przejęły potwierdzając znowu, że trwa „bycza” faza handlu.
Rynek akcji dosłownie oszalał. Zdecydowanym minusem była dla niego prezentacja raportu kwartalnego sieci sprzedaży detalicznej Best Buy – wyniki były poniżej oczekiwań. Jednak i tam znaleziono pozytyw, bo spółka poinformowała o dobrej sprzedaży komputerów, co pomogło indeksowi NASDAQ. Indeksy giełdowe od początku sesji gwałtownie rosły i już na dwie godziny przed końcem sesji indeks S&P 500 pokonał średnią 200. sesyjną, z której pokonaniem miał od 3 tygodni problemy. Szaleństwo (bo inaczej nie można tego określić) trwało do końca sesji. Indeksy wzrosły ponad dwa procent, średnia 200. sesyjna padła, a z nią koncepcja małej, odwróconej RGR. Obóz byków się umocnił, ale mała korekta tych wzrostów jest już blisko.
GPW rozpoczęła sesję od ponad jednoprocentowego spadku WIG20, ale pozostałe indeksy trzymały się na neutralnych poziomach. Cały lub prawie cały spadek WIG20 wynikał z odjęcia prawa do dywidendy od ceny akcji TPSA (1,5 zł.) i KGHM (3 zł.). Przed południem również WIG20 szybko podążał w kierunku zielonego obszaru (WIG już tam był). To była reakcja na nadal utrzymujący się w Europie optymizm. Przekonania jednak w tym ruchu (znowu, tak jak w poniedziałek) nie było, Rynek trwał w uśpieniu i w uśpieniu zakończył dzień (spadkiem WIG20 o 0,8 proc.). Obrót był śmiesznie mały.
Jeśli wzrosty indeksów na giełdach zagranicznych nie potrafią rozruszać naszego rynku to może zbliżanie się piątkowego wygasania czerwcowej linii kontraktów wprowadzi dzisiaj lub jutro nieco emocji. Być może zresztą nie tylko czekanie na korektę w USA oraz na IPO Taurona osłabia nasz rynek, ale właśnie tydzień z wygasaniem kontraktów też nie pomaga bykom. Jest jednak jeden plus: inwestorzy indywidualni mieli wczoraj ostatnią szansę na sprzedanie akcji po to, żeby mieć na 18.06 pieniądze na kupno Taurona. Fundusze mogły na ten moment czekać.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi