Sądny czas dla sadowników. Ważą się losy czereśni
Przymrozki przetoczyły się przez polskie sady. Na razie wciąż nie wiadomo, jak duże szkody wyrządziły w uprawach czereśni. W tym roku konsumenci mogą mocniej złapać się za kieszeń, bo nawet turecki import ich nie uratuje. Tam rolnicy walczą z rekordowym chłodem, a sady dosłownie zamarzły.
Czereśnie nie są produktem pierwszej potrzeby wśród płodów ziemi. Nie można jednak nie docenić ich walorów smakowych i faktu, że co roku dziwi nas ich wysoka cena. W tym roku może się jednak okazać, że bardziej niż o tym, jak drogie są, będziemy więcej czytać i pisać na temat tego, że czereśni po prostu brakuje.
Mróz skuł tureckie sady
Tym bardziej że przymrozki dotknęły nie tylko Polski, ale także inne kraje europejskie, a w Turcji dosłownie zdemolowały sady. Minister rolnictwa tego kraju Ibrahim Yumaklı określił to wydarzenie jako jedno z największych w historii kraju.
W niektórych regionach temperatura spadła do -17 stopni Celsjusza, co spowodowało poważne uszkodzenia w sadach i winnicach. W Malatyi, znanej z produkcji, moreli straty są ogromne, a rolnicy obawiają się o przyszłość swoich upraw. Ten kraj jest jednym z liderów w produkcji tych owoców.
W Polsce straty będą, tylko jakie
W Polsce pierwsza połowa kwietnia przyniosła powrót zimy, śnieg i nie tylko przymrozki, lecz także lokalnie mróz - i to nie tylko nad ranem.
Krzysztof Czarnecki, sadownik spod Mszczonowa w woj. mazowieckim, wiceprezes Związku Sadowników RP, który w swoich sadach ma czereśnie i śliwki, tydzień temu mówił WP Finanse, że w nocy z soboty na niedzielę (5-6 kwietnia) temperatura spadła maksymalnie do -1,5 st. C, ale było bardzo wietrznie.
Jak wygląda sytuacja teraz u pana Krzysztofa? Sadownik mówi nam, że skalę będzie można ocenić najwcześniej za dwa tygodnie.
Jeszcze nie wiadomo, czy to już koniec przymrozków - nie chciałbym niczego wyrokować. Z tego, co słyszę, sytuacja jest bardzo zróżnicowana. W niektórych miejscach, gdzie mróz był silniejszy, uszkodzenia są większe, w innych mniejsze, a zdarzają się też lokalizacje, gdzie nie zmarzło praktycznie wcale. Cała Europa zmaga się z przymrozkami, to już się zaczęło wcześniej. W Polsce pewnie plonów będzie mniej, ale na ten moment nie da się oszacować skali strat - mówi nam Czarnecki.
Jak dodaje, w przypadku czereśni wszystko rozbija się o słupek i podstawę pąka. Jeśli słupek w kwiecie został uszkodzony, nie ma szans na owoc. Kwiaty mogą wyglądać normalnie, ale różnica tkwi w środku - w przemarzniętym kwiecie po prostu brakuje słupka.
Czereśnie nigdy nie należały do tanich owoców na początku sezonu - tym bardziej, że "okienko zakupowe" dla nich jest dość krótkie i trwa mniej więcej od kwietnia (kiedy są najdroższe) do sierpnia (kiedy jest ich najwięcej i kosztują najmniej). Ale czy w tym roku może ich zabraknąć?
- Nie mam pojęcia, wszystko zależy od skali strat. Mróz ma to do siebie, że nie kosi wszystkich po równo. Podczas przymrozków w rejonie grójeckim temperatura spadła do -6 st. C, a w okolicach Tarczyna było -2 st. C. Zagłębie czereśniowe to nie tylko okolice Grójca, to także zagłębie sandomierskie, poznańskie, wrocławskie i pilskie - mówi WP Finanse Maciej Kmera, ekspert rynku hurtowego Bronisze pod Warszawą.
I dodaje, że kluczowe jest także to, w jakiej fazie rozwoju były wówczas czereśnie - czy już kwitły, czy miały jedynie pąki przedkwitnieniowe.
Trudno też na razie ocenić, czy przymrozki, które przetoczyły się przez Stary Kontynent, znacząco wpłyną na zbiory w innych krajach znanych z uprawy czereśni, z których owoce trafiają do Polski.
- Import czereśni z południa Europy przypada na maj. To wtedy sprowadzamy te owoce z Grecji, Bałkanów, Serbii, Macedonii i Mołdawii - podsumowuje Maciej Kmera.
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl