Amerykanie wywołają nowy kryzys?
Prezes Rezerwy Federalnej (Fed) czyli banku centralnego USA Ben Bernanke ostrzegł we wtorek, że bez zwiększenia wynoszącego 14,3 bilionów dolarów limitu długu publicznego Stanom Zjednoczonym grozi katastrofalny spadek wiarygodności kredytowej.
14.06.2011 | aktual.: 15.06.2011 14:52
Według Bernankego, brak szybkiego rozstrzygnięcia batalii o limit, jaką prowadzi opowiadający się za jego podniesieniem prezydent Barack Obama z niechętnymi temu republikańskimi kongresmenami, może spowodować zarówno utratę przez USA najwyższego ratingu kredytowego AAA, jak też osłabienie pozycji dolara jako waluty światowej.
"Nawet krótkie zawieszenie spłat nominałów i odsetek obligacji skarbu państwa może spowodować poważne zaburzenia na rynkach finansowych i w systemie płatności" - głoszą opublikowane wcześniej uwagi, które Bernanke ma wygłosić na imprezie sponsorowanej przez Komitet na Rzecz Odpowiedzialnego Budżetu.
Zdaniem szefa Fed, utrzymanie dotychczasowego limitu może również "wywołać zasadnicze wątpliwości co do wiarygodności kredytowej Stanów Zjednoczonych oraz w dłuższej perspektywie zaszkodzić specjalnej roli dolara i obligacji skarbowych USA na globalnych rynkach".
W podobnym duchu wypowiadał się we wtorek prezydent Barack Obama. W wywiadzie dla programu "Today" telewizji NBC, Obama zaznaczył, że "trzyma za słowo" przywódców republikańskich na Kapitolu, którzy oświadczyli, iż pragną uniknąć negatywnych konsekwencji dalszego sporu o limit zadłużenia. Wyraził jednocześnie nadzieję, że porozumienie w sprawie wzrostu tego limitu zostanie osiągnięte "w rozsądny sposób".
- Pełna wiarygodność Stanów Zjednoczonych jest nie tylko podstawą naszego dobrobytu, ale także podstawą globalnego systemu finansowego. Możemy mieć do czynienia z powtórką kryzysu finansowego, jeśli wiarygodność ta będzie stawką w grze.Dlatego zamierzamy ciężko pracować w najbliższym miesiącu na rzecz porozumienia - powiedział prezydent.
Republikańska większość w Izbie Reprezentantów uzależnia zgodę na podniesienie limitu zadłużenia od wprowadzenia drastycznych cięć wydatków rządowych.
Zapytany o perspektywy poprawy sytuacji na rynku pracy, gdzie ponad 9 procent Amerykanów jest bezrobotnych, Obama odpowiedział, że trzeba rozwijać nowe sektory gospodarki, np. w dziedzinie alternatywnych źródeł energii. Tradycyjny przemysł - przypomniał - ogranicza bowiem zatrudnienie z powodu zmian sposobu produkcji.
Prezydent odrzucił kierowany czasem ku niemu zarzut, że nie okazuje dostatecznej empatii wobec ludzi nie mogących znaleźć pracy i innych, którzy wskutek kryzysu i recesji znaleźli się w złej sytuacji materialnej.
- To nonsens mówić, że jestem zbyt spokojny w obliczu problemów gospodarczych - oświadczył.
W rozmowie z NBC przekornie zaprezentował także stoicką postawę wobec perspektyw swojej reelekcji w 2012 r.
- Są takie dni, kiedy mówię sobie: jedna kadencja wystarczy - powiedział. Dodał, że jego żona Michelle i dwie córki z łatwością pogodziłyby się z ewentualną porażką w przyszłorocznych wyborach.
- Gdybym miał robić coś innego, one by to z łatwością zaakceptowały - oświadczył.