Analiza futures na WIG20 - przed otwarciem
Nie ukrywam, że spodziewałem się wczoraj wyższego otwarcia kontraktów.
02.10.2008 08:24
Nie ukrywam, że spodziewałem się wczoraj wyższego otwarcia kontraktów. Okazało się jednak, że sceptycyzm rynków azjatyckich w połączeniu z czerwonym kolorem na kontraktach amerykańskich skutecznie ostudziły zapał do kupowania akcji w Europie (dzisiaj mamy zresztą do czynienia z identyczną sytuacją). Wtorkowe, spektakularne wzrosty za oceanem zrobiły jednak wrażenie na naszych inwestorach, gdyż po niemrawym początku kupujący przystąpili dość szybko do zapełniania swych portfeli akcjami (warto nadmienić, że wbrew ogólnym tendencjom panującym wówczas na wiodących rynkach Eurolandu).
Gwałtowny wzrost indeksu WIG20 wywołał naturalnie identyczny ruchu cenowy na kontraktach, w wyniku czego kupującym bardzo szybko udało się doprowadzić do przełamania ważnej bariery podażowej: 2417 - 2422 pkt., wzmocnionej linią Pitchforka. W swych wcześniejszych opracowaniach sugerowałem, by potraktować taką okoliczność jako krótkoterminowy sygnał kupna. Rozpędzonych byków nie powstrzymał nawet ważny obszar oporu: 2456 - 2467 pkt., skonstruowany na bazie wykresu dziennego. Warto jednak nadmienić, że po naruszeniu wymienionego zakresu rynek wszedł w fazę ruchu bocznego i przez znaczną część sesji notowania kontraktów przebiegały powyżej tej strefy, która zaczęła spełniać funkcję krótkoterminowej zapory popytowej. Niemniej jednak warto było zachować szczególną ostrożność, gdyż wspomniane przełamanie powinno wyzwolić wśród kupujących dodatkową energię i ruch wzrostowy winien być kontynuowany. Z drugiej strony sukcesem byków było na pewno to, że po wykreowaniu silnego ruchu udawało im się cały czas utrzymywać na
tak wysokiej półce cenowej.
Podażowy początek sesji na rynkach amerykańskich doprowadził jednak w końcowym fragmencie naszych notowań do niewielkiej korekty spadkowej, w wyniku czego zamknięcie kontraktów wypadło na poziomie: 2450 pkt., co i tak stanowiło ponad półtoraprocentowy wzrost w stosunku do wtorkowej ceny odniesienia.
Przez znaczną część wczorajszej sesji notowania kontraktów, po zainicjowanym wcześniej przez kupujących silnym ruchu wzrostowym, utrzymywały się powyżej ważnej strefy oporu Fibonacciego: 2456 - 2467 pkt. Taka okoliczność z kolei zwiastowała kontynuację ruchu wzrostowego i w konsekwencji test kolejnej bariery podażowej: 2511 - 2521 pkt. Jak wiemy jednak, końcówka wczorajszej sesji należała do niedźwiedzi i bykom nie udało się ostatecznie wprowadzić w życie wspomnianego przed momentem scenariusza. Niemniej jednak, zgodnie z sugestiami przedstawionymi we wczorajszych komentarzach online, utrzymywałbym w tej chwili niewielką ilość długich pozycji, z którymi „rozstałbym się” z chwilą przełamania intradayowej strefy wsparcia: 2417 - 2422 pkt. Jak wiadomo część pozycji zamknąłbym również w znanym nam już obszarze cenowym: 2456 - 2467 pkt., realizując kilkudziesięciopunktowy zysk (w swoim wczorajszym, końcowym komentarzu online wyjaśniłem pokrótce przesłanki, którymi kierowałbym się w tej chwili podejmując decyzje
inwestycyjne).
Podsumowując ten wątek, skupiłbym się w tej chwili na obserwacji dwóch stref cenowych: 2456 - 2467 pkt. (bariera podażowa) i 2417 - 2422 pkt. (obszar wsparcia). Ponowne przedostanie się kontraktów powyżej zakresu: 2456 - 2467 pkt. byłoby sygnałem siły rynku i mogłoby teoretycznie doprowadzić (wczoraj niestety nie doprowadziło) do kontynuacji ruchu wzrostowego. Natomiast przełamanie zakresu: 2417 - 2422 pkt. powinno wyzwolić dodatkową podaż, dlatego wolałbym wówczas nie posiadać długich pozycji.
Martwi jednak dzisiejszy przebieg sesji na rynkach azjatyckich, a także silny spadek kontraktów na indeksy amerykańskie. To oczywiście może skutkować tym, że otwarcie wypadnie dzisiaj poniżej wczorajszej ceny odniesienia. Nie można jednak wykluczyć, że strona popytowa (podobnie jak wczoraj) spróbuje szybko opanować sytuację i ostatecznie poranny spadek zostanie błyskawicznie zniwelowany. Takie zachowanie rynków azjatyckich jest o tyle dziwne, że Senat USA przyjął wczoraj plan ratunkowy Paulsona i najprawdopodobniej już w piątek dojdzie do ponownego głosowania nad nim w Izbie Reprezentantów. Wydaje się, że tym razem obejdzie się bez niespodzianki i plan zostanie uchwalony. Jakaś niepewność jednak zawsze istnieje. Najgorszym dla byków wariantem byłoby jednak to, gdyby okazało się, że niedawny ruch odreagowujący zdyskontował już przyjęcie tego planu, i po jego piątkowym uchwaleniu na rynkach ponownie zagościłyby spadki. To oznaczałoby bowiem, że inwestorzy są bardzo sceptycznie nastawieni do możliwości i szans
szybkiego uzdrowienia amerykańskiego systemu finansowego, jakie rzekomo istnieją po wprowadzeniu w życie planu Paulsona.
Paweł Danielewicz
analityk
Dom Maklerski BZ WBK S.A.
| Dane prezentowane w niniejszym raporcie zostały uzyskane lub zaczerpnięte ze źródeł uznanych przez DM BZ WBK S.A. za wiarygodne, jednakże DM BZ WBK S.A. nie może zagwarantować ich dokładności i pełności. Niniejsze opracowanie i zawarte w nim komentarze są wyrazem wiedzy oraz poglądów autora i nie powinny być inaczej interpretowane. Dom Maklerski BZ WBK S.A. nie ponosi odpowiedzialności za szkody poniesione w wyniku decyzji podjętych na postawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu. Powielanie bądź publikowanie niniejszego opracowania lub jego części bez pisemnej zgody DM BZ WBK S.A. jest zabronione. |
| --- |