ANR liczy na ok 2,5 mln euro z tegorocznej Pride of Poland

53 klacze i jeden ogier czystej krwi arabskiej zostały wybrane do aukcji Pride of Poland w Janowie Podlaskim. Terminy nie są zagrożone, organizatorzy spodziewają się, że konie uda się sprzedać za sumy podobne do tych z lat ubiegłych, czyli 2,5 - 2,7 mln euro - przekonuje ANR.

06.05.2016 14:35

Podczas piątkowej konferencji prasowej wiceprezes Agencji Nieruchomości Rolnych Karol Tylenda przedstawił katalog koni, które zostały wybrane do aukcji Pride of Poland, która odbędzie się 14 sierpnia br. w stadninie w Janowie Podlaskim. Jak powiedział, konie zostały podzielone na cztery grupy; pochodzące ze stadnin państwowych w Janowie, Michałowie i Białce oraz ze stadnin prywatnych.

W ub.tygodniu ANR poinformowała, że współorganizatorem tegorocznej aukcji koni arabskich "Pride of Poland" będą Międzynarodowe Targi Poznańskie. Umowa z dotychczasowym organizatorem - Polturfem - została rozwiązana.

Tylenda dodał, że w przyszłym tygodniu rozpoczną się sesje zdjęciowe koni w ich macierzystych stadninach, obecnie trwają tłumaczenia opisów, które zostaną umieszczone w specjalnym katalogu. Jak podkreślił katalog będzie gotowy 25 maja, tak by mógł zostać zaprezentowany uczestnikom odbywającej się w dniach 24-29 maja w Rzymie konferencji World Arabian Horse Racing oraz jako wkładka do gazety "Tutto Arabi".

Monika Szpura z zespołu nadzoru właścicielskiego ANR zaprzeczyła pojawiającym się w mediach informacjom, że z udziału w Pride of Poland wycofują się klienci. "Nikt się nie wycofuje, klienci dzwonią, umawiają wizyty na miejscu. Pierwsze terminy wizyt zostały ustalone na przyszły tydzień" - zapewniła.

Jak dodała, koszty tegorocznej imprezy są "doprecyzowywane" i do udziału w janowskiej aukcji zgłaszają się "poważni sponsorzy". Przedstawiciele ANR nie chcieli opowiedzieć na pytanie, ile zażyczyły sobie Targi Poznańskie za współorganizację aukcji. "To umowa handlowa między stadniną a Targami" - zaznaczył Tylenda.

Wśród zgłoszonych do aukcji koni, poważne wątpliwości części ekspertów budzi jedenastoletni Alert, jedyny ogier, jaki znalazł się na tej liście. Marek Szewczyk, b. redaktor naczelny miesięcznika "Koń Polski" i autor branżowego bloga HipoLogika. pl, powiedział podczas piątkowej konferencji, że wystawienie Alerta może wręcz zagrozić zniknięciem z Polski jednej z tzw. męskich linii koni arabskich.

W jego opinii wystawienie tego ogiera do aukcji, to "poważny błąd". Dopytywał, czy wpisanie go na listę było konsultowane z powołaną niedawno Radą ds. Hodowli Koni w Polsce przy Ministrze Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Powołanie Rady zapowiedział minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel na początku kwietnia.

Tylenda przypomniał, że formalnie Rada została powołana w ubiegłym tygodniu i jeszcze się nie zebrała. Jak mówił, zapewne nastąpi to na początku przyszłego tygodnia i jeśli będzie się chciała na ten temat wypowiedzieć, to ANR " bardzo chętnie wysłucha tej opinii". Przedstawiciele Agencji zaznaczyli jednak, że to spółki w pierwszej kolejności odpowiadają za przygotowanie koni przeznaczonych do aukcji i ANR "nie do końca ma wpływ na to jakie konie są wystawiane".

Jak powiedział PAP Szewczyk, w hodowli koni trzeba przede wszystkim dbać o pulę genetyczną, a nie względy ekonomiczne. "To niebezpieczna decyzja" - zaznaczył.

Tylenda poinformował ponadto, że nie ma żadnego pozwu jaki - według mediów - miała przeciwko janowskiej stadninie wszcząć znana hodowczyni koni arabskich i żona perkusisty The Rolling Stones, Shirley Watts, która straciła w Janowie dwie cenne klacze.

"Sprawdzaliśmy sądy, do samego Janowa też żaden wniosek nie wpłynął - dodał.

W środę Watts poinformowała dziennikarza RMF FM o wszczęciu już postępowanie prawne przeciwko stadninie w Janowie Podlaskim. Nie ujawniła czego będzie domagać się w sądzie, ale zdaniem RMF FM niewykluczone, że w grę wchodzą spore pieniądze. Klacze Amra i Preria, które padły w Janowie były warte w sumie około pół miliona euro.

Zamieszanie wokół stadnin rozpoczęło się od odwołania w lutym przez prezesa ANR prezesów stadnin koni arabskich: Marka Treli z Janowa Podlaskiego i Jerzego Białoboka z Michałowa oraz inspektor ds. hodowli koni Anny Stojanowskiej, co spotkało się z oburzeniem środowiska w kraju i za granicą, wiele krytycznych głosów padło ze strony polityków opozycji i mediów.

W marcu w stadninie w Janowie padły dwie klacze - Preria i Amra - należące do stadniny koni Halsdon Arabians, której właścicielką jest Shirley Watts, stała bywalczyni dorocznej aukcji koni arabskich Pride of Poland. Oba konie zostały niegdyś kupione przez Watts właśnie na aukcjach w Janowie. Konie padły prawdopodobnie z powodu skrętu jelit.

W październiku 2015 roku w podobnych okolicznościach, z powodu skrętu jelit, padła inna utytułowana klacz janowskiej stadniny - Pianissima - co było jednym z powodów odwołania ze stanowiska długoletniego szefa stadniny Marka Treli.

Zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa ws. nieprawidłowości w stadninach koni arabskich w Janowie Podlaskim i Michałowie złożyła w marcu Agencja Nieruchomości Rolnych. Śledztwo dotyczące niegospodarności, jakiego miały się dopuścić odwołane w lutym władze stadnin, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie.

Trwa obecnie ogłoszone przez ANR postępowanie kwalifikacyjne na stanowisko prezesa Stadniny Koni Arabskich w Janowie Podlaskim. Nabór potrwa do 30 maja.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)