Trwa ładowanie...

Boss mnie nie ceni - czyli syndrom Marcina Gortata

Uważasz, że jesteś skazany na pracę poniżej swoich możliwości? Wytłumaczenia mogą być dwa: albo firma cię nie docenia, albo ty wyolbrzymiasz swoje talenty i możliwości

Boss mnie nie ceni - czyli syndrom Marcina GortataŹródło: PAP/Wojciech Pacewicz
d1vo0k1
d1vo0k1

„U trenera Gentry’ego już chyba nie jestem żadną opcją ofensywną. Nie bierze mnie w ogóle pod uwagę. Sytuacja jest krytyczna” – zwierza się „Przeglądowi Sportowemu” Marcin Gortat. Jego dni w Phoenix Suns wydają się policzone, skoro nie skorzystał z opcji przedłużenia kontraktu do 2014 roku, a do tego otwarcie atakuje swego klubowego trenera.

Czy warto zmieniać szeregi, gdy osoba kluczowa dla naszej kariery w danym miejscu już w nas nie wierzy?

- Polski koszykarz sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jego słabsza niż w zeszłym sezonie forma to tendencja trwała, czy tylko chwilowa, i wynikła z błędnych decyzji trenera – uważa Andrzej Zawado, psycholog biznesu. – Jeśli prawdziwa jest druga opcja, warto, by porozmawiał z Alvinem Gentry’m, a gdy to nie pomoże, niech poszuka sobie nowego klubu, bo nic gorszego od frustracji.

Podobnie powinien postąpić pracownik, który nie jest zadowolony ze swoich wyników. Albo który wyrywa się na pierwszą linię, chociaż ciągle jest ściągany przez szefa z powrotem na głębokie zaplecze.

d1vo0k1

- Jeśli powodem wyznaczania pracownika do pośledniejszych zadań jest jego niski potencjał, złożenie wypowiedzenia byłoby błędem – twierdzi Zawado. – Biorąc pod uwagę spowolnienie gospodarcze i dzisiejszą niechęć przedsiębiorstw do zatrudniania, ktoś taki może wiele następnych miesięcy spędzić na bezrobociu. Jeżeli jednak sfrustrowany człowiek ma potencjał, a pracuje poniżej swoich możliwości tylko dlatego, że zwierzchnik nie powierza mu określonych obowiązków, hamuje jego rozwój? Wtedy najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie się zwolnić.

Ujeżdżanie rumaka arogancji

Sęk w tym, że ludzie generalnie wyolbrzymiają swoje możliwości. W związku z tym np. nazbyt optymistycznie zakładają, że będą się o nich bili łowcy głów. Widzą się na stanowiskach prezesów, w togach profesorskich lub na okładkach pism plotkarskich obok innych sław i celebrytów. Prawda bywa bardzo rozczarowująca, o czym świadczą różne badania.

„Studenci college’u znacznie przeceniają swoje szanse na zdobycie w dorosłym życiu bardzo dobrze płatnej pracy, podróże zagraniczne i powodzenie w małżeństwie. Podczas zakupów ludzie w średnim wieku wybierają ubrania zbyt ciasne, wierząc, że uda im się zgubić parę kilogramów, chociaż większość ich równolatków z roku na rok przybiera na wadze. Golfiści uczestniczący w cyklu spotkań PGA szacują, że siedemdziesiąt procent ich uderzeń z odległości metra osiemdziesięciu trafia do dołka, gdy w rzeczywistości odsetek celnych uderzeń z tego dystansu wynosi pięćdziesiąt cztery procent” – pisze David Brooks w książce „Projekt życie” (wydawnictwo Znak).

d1vo0k1

Może i Marcina Gortata cechuje nadmierna pewność siebie? Zwłaszcza że mógł ulec typowo amerykańskiej kulturze zwycięzców, która wręcz każe człowiekowi eksponować swoje atuty, chełpić się sukcesami i ujeżdżać rumaka arogancji.

– Miałem okazję zobaczyć, jak zachowują się Amerykanie na rozmowie kwalifikacyjnej w Polsce. Byli w stanie, który określiłbym jako hipomaniakalny – opowiada dr Marek Suchar, prezes firmy doradczej IPK. – Myślałem, że mam do czynienia z ludźmi zaburzonymi, którzy nie dali sobie rady za Oceanem, więc próbują szczęścia w kraju, w którym karierę robi się łatwiej. Dopiero później się dowiedziałem, że ten przesadny optymizm, żywiołowe reakcje, mówienie o sobie w samych superlatywach, to zachowanie standardowe w Stanach Zjednoczonych. Tam powściągliwość i skromność byłyby wręcz nie na miejscu.

d1vo0k1

Niektórzy polscy internauci, choć są dumni z „naszego człowieka w NBA”, zdają się brać stronę Alvina Gentry’ego. „Gortat naturalnym atakującym nie jest i nie powinien wymagać, żeby opierali na nim całą ofensywę” – pisze jeden z nich. „Marcin ma w miarę rzut z półdystansu i dobrze biega jak na wysokiego, to są jego atuty. Ale nie oszukujmy się, do dobrych centrów offensywnych nie ma co startować” – komentuje drugi.

Błędem byłoby ignorować takie opinie. Warto również, by zawodnik zapytał o zdanie na swój temat ludzi z branży – koszykarzy, trenerów, dziennikarzy sportowych. Tak samo pracownik bijący się z myślami „odejść z firmy czy zostać” powinien najpierw posłuchać innych, swoich przyjaciół, rodzinę. Może się z bliskimi nie zgadzać, ale przynajmniej dowie się, jak postrzegają go ludzie wokół, zwłaszcza ci życzliwi.

d1vo0k1

Wewnętrzna propaganda sukcesu

- Często inni oceniają nas dużo trafniej niż my samych siebie – tłumaczy psycholog Andrzej Zawado. – Dlatego im więcej osób poprosimy o wyrażenie zdania na temat naszej osoby, talentów, zalet i wad, tym lepiej. Szczere wypowiedzi mogą zaboleć, ale uchronią nas przed głupim uporem i ośmieszeniem.

Wiąże się z tym problem, na który zwraca uwagę wspomniany David Brooks. Otóż, mamy psychologiczny system immunologiczny, który wyolbrzymia informacje świadczące o naszych zaletach i ignoruje te, które podają te cechy w wątpliwość. W pewnym eksperymencie ludzie, którzy osiągnęli niski wynik testu badającego poziom inteligencji, poświęcili znacznie więcej czasu na lekturę artykułów prasowych traktujących o wadach takich testów.

Czy to nie przypadek Gortata? Otrzymuje od trenera negatywny feedback. Więc może ma powód, by swojemu coachowi sugerować brak profesjonalizmu, krótkowzroczność, niesprawiedliwe traktowanie, złą wolę i inne rzeczy podważające słuszność jego ocen i decyzji.

mk/JK

d1vo0k1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1vo0k1