Branża chemiczna: koszty rozporządzenia REACH zbyt wysokie dla firm

Koszty związane z unijnym rozporządzeniem REACH, dotyczącym rejestracji i autoryzacji chemikaliów w celu ich bezpiecznego stosowania, są zbyt wysokie dla przedsiębiorstw, szczególnie tych małych i średnich - uznali w poniedziałek w Warszawie przedstawiciele branży chemicznej.

09.03.2015 16:40

W kontekście negocjowanej między Unią Europejską a USA umowy o Transatlantyckim Partnerstwie Handlowo-Inwestycyjnym (TTIP) nazwali rozporządzenie "zabójczym", gdyż ich zdaniem europejski przemysł chemiczny obłożony dużą liczbą regulacji i kosztami sięgającymi nawet 1 mln euro za wprowadzenie na rynek nowej substancji chemicznej nie będzie w stanie sprostać amerykańskiej konkurencji.

Konferencję nt. REACH otworzył minister gospodarki Janusz Piechociński. Przypomniał, że już w 2002 roku podczas Szczytu Ziemi w Johannesburgu UE postawiła sobie za cel ograniczenie do 2020 roku negatywnego wpływu chemikaliów na ludzkie zdrowie i środowisko. W ramach REACH w 2008 roku producenci i importerzy stanęli przed obowiązkiem dokonywania stosownej rejestracji wstępnej, a później - co minister nazwał "jednym z największych wyzwań w historii europejskiej legislacji" - obowiązkową rejestracją produkowanych i importowanych substancji chemicznych.

REACH (z ang. Registration, Evaluation and Authorisation of Chemicals, czyli rejestracja, ocena, autoryzacja chemikaliów) to rozporządzenie Parlamentu Europejskiego z 2006 roku, dotyczące bezpiecznego stosowania substancji chemicznych. Wprowadza ona wymóg rejestracji, oceny, oraz - w niektórych przypadkach - zezwolenia na stosowania niektórych z nich. Celem rozporządzenia jest wyeliminowanie zagrożeń dla zdrowia ludzi i środowiska.

Polska dotychczas przedłożyła Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA) 1063 zbiory dokumentów dla 457 produktów chemicznych, w tym 332 pełnych substancji i 167 półproduktów - poinformował Andrzej Krześlak, szef Centrum ds. REACH w Instytucie Chemii Przemysłowej. Polski przemysł w ramach REACH rejestrował najwięcej etanolu (103 wnioski, 25 proc. z całej UE) oraz popiołów (88 wniosków - 40 proc. w całej UE). Do rejestracji zgłaszano jeszcze m.in. siarczan wapnia, węgiel drzewny, wodorotlenek wapnia, czy olej napędowy.

Popioły i żużle - odpady ze spalania węgla w przemyśle energetycznym - REACH definiuje jako substancje chemiczne.

Krześlak wskazał, że koszty pozyskiwania danych dotyczących substancji chemicznych wahały się od kilku tysięcy do kilkuset tysięcy euro. Najniższe były związane z frakcjami ropy naftowej (do 10 tys. euro), najwyższe - z manganem (powyżej 380 tys. euro). "Z naszych doświadczeń niestety wynika, że (...) te koszty absolutnie nie były sprawiedliwe, absolutnie nie były przejrzyste i wielu przypadkach były dyskryminujące" - podkreślił. Zauważył też, że dla małych i mikro przedsiębiorstw okazywały się niemalże niemożliwe do poniesienia.

Szef Centrum ds. REACH wskazywał również, że przedsiębiorcy oprócz kosztów skarżyli się na barierę językową (dokumentacja jest po angielsku), niejednoznaczność przepisów, czy zawiłość i obszerność informacji oraz procedur. Ostrzegł, że w Polsce w konsekwencji REACH może dojść do zaniku części chemikaliów, gdyż w porównaniu z resztą Unii Europejskiej, w większości, są one produkowane przez małe i średnie przedsiębiorstwa.

Pełnomocnik Zarządu ds. REACH z Grupy Azoty S.A. Joanna Pokora powiedziała, że już w czasie rejestracji firma napotkała na wiele barier, w tym również prawnych. Podkreśliła, że system okazał się o wiele bardziej skomplikowany, niż przewidywano, natomiast koszty, które miały maleć, wzrastają.

Izabela Zarzycka, kierowniczka projektu REACH Grupy LOTOS S.A. zauważyła, że rozporządzenie w jej firmie wymaga zaangażowania całego interdyscyplinarnego zespołu, przepisy się zmieniają, a wszystkie koszty dodatkowe nie są jasno nazwane.

Inspektor ds. Substancji Chemicznych Jerzy Majka wskazał natomiast, że REACH wymusił na producentach gwarancje dotyczące bezpieczeństwa wytwarzanych przez nich substancji chemicznych, że nie zagrażają one zdrowiu i środowisku, wyrównał też wymagania dla producentów i importerów. Jego zdaniem rozporządzenie dokonało postępu w świadomości firm i dał podstawy do rozbudowy wiedzy o chemikaliach. Zauważył, że w Polsce w przeciwieństwie do Europy Zachodniej wciąż decydujące są względy ekonomiczne, jednak - jak dodał - to zacznie się zmieniać i ciężar przeniesie się na dbałość o ludzi i ich otoczenie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)