Byki rozniesione na szablach
Dzisiejsza sesja rozpoczęła się dość niepozornie z optymistycznymi wzrostami rzędu jednego procenta. Szybko okazało się jednak, że paliwa do wzrostów nie ma ani kropli. Rynek siłą bezwładności opadał coraz niżej.
22.01.2009 17:24
Wyraźnie było widać, że wczorajsza sesja zamiast jaskółką przynoszącą dobre wieści, okazała się „fałszywym świtem”. Dzięki zwyżkom wskaźniki techniczne się uspokoiły, a więc niedźwiedzie mogły ponownie rozpocząć swą pogoń na południe. Pogoń w rytm złych wieści z krajowych spółek. Dzisiejszą gwiazdą był KGHM. Spółka, która w zeszłym roku mogła osiągnąć prawie 3 mld złotych zysku w tym prawdopodobnie poszczyci się wynikiem rzędu kilkudziesięciu milionów.
Ponad dwuprocentowa skala przeceny wyraźnie się zwiększyła, gdy nadeszły dane zza wielkiej wody. Może nie były one katastroficzne, ale wciąż bardzo złe i historycznie patrząc rekordowo niskie. Dowiedzieliśmy się bowiem, że w grudniu liczba rozpoczętych budów domów spadła do poziomu najniższego od 1959 roku, czyli czasu kiedy zaczęto zbierać te dane. Patrząc na rynek pracy podano cotygodniową informację o liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Nietrudno się domyśleć, że ujawniona ilość była gorsza od oczekiwań. W takiej atmosferze również nastroje na europejskich rynkach wyraźnie się popsuły, ale to Warszawa grała pierwsze skrzypce jeżeli chodzi o skalę przeceny. WIG20 spadał już o 5 procent.
Sama końcówka notowań przyniosła wytchnienie. Ostatecznie bowiem indeks najważniejszych spółek spadł o trzy i pół procent. Warto również spojrzeć na indeks szerokiego rynku. Otóż mało brakowało, aby WIG ustanowił w swoich cenach zamknięcia minimum obecnej bessy. Oznacza to mniej więcej tyle, że stoimy nad przepaścią eskalacji spadków. Już jutro możemy się dowiedzieć czy przypadkiem nie uczynimy kroku na przód.
Na rynku walutowym tak złych dzień na parkiecie nie mógł przejść bez echa. Wyraźnie widać było jak złoty słabnie w rytm taniejących akcji. Po wczorajszych rewelacjach na temat budżetu dzisiaj mieliśmy dyskusję o dacie wejścia do systemu ERM2. Minister Rostowski stwierdził, że może się ona opóźnić do II połowy bieżącego roku. Widać więc wyraźnie, że nasza waluta znajduje się pod ciągłą presją. Aż strach pomyśleć do jakich poziomów dojdziemy gdyby giełdowe byki ostatecznie skapitulowały.
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi