Cały czas w rejonie wsparcia

Ważnym wydarzeniem technicznym minionego tygodnia było czwartkowe dotarcie indeksu WIG20 w okolice wsparcia Fibonacciego: 2289 – 2294 pkt. Wymienioną strefę można było zakwalifikować jako potencjalnie istotną, gdyż między innymi koncentrowały się tutaj projekcje symetrycznej formacji ABCD (gdy indeks zbliżał się do w/w zakresu, kontrakty przetestowały z kolei zaporę popytową: 2325 – 2329 pkt).

27.02.2012 08:22

Ważnym wydarzeniem technicznym minionego tygodnia było czwartkowe dotarcie indeksu WIG20 w okolice wsparcia Fibonacciego: 2289 – 2294 pkt. Wymienioną strefę można było zakwalifikować jako potencjalnie istotną, gdyż między innymi koncentrowały się tutaj projekcje symetrycznej formacji ABCD (gdy indeks zbliżał się do w/w zakresu, kontrakty przetestowały z kolei zaporę popytową: 2325 – 2329 pkt).

Wydawało się, że skoro wymienione walory znalazły się w tak newralgicznych rejonach cenowych, obóz byków zaatakuje ze zdecydowanie większym impetem, co automatycznie oddali zagrożenie związane z możliwym wyłamaniem.

Czy piątkowy, przedpołudniowy atak popytu wyglądał na wiarygodną próbę przeciwstawienia się presji kreowanej przez obóz sprzedających już od tygodnia? Można wstępnie przyjąć, że gdyby na FW20H12 doszło przynajmniej do przełamania pierwszej zapory podażowej Fibonacciego: 2343 – 2345 pkt. inicjatywę byków należałoby zacząć traktować bardzo poważnie.

Niestety ruch odreagowujący dość szybko wytracił swój impet, po czym na rynku ponownie dało się odczuć większe zainteresowaniem wyzbywaniem się walorów wchodzących w skład indeksu WIG20, niż ich nabywaniem. Kontrakty po raz kolejny powróciły zatem w okolice strefy cenowej: 2325 – 2329 pkt., gdzie zaczął rozwijać się ruch boczny.

Trzeba zatem obiektywnie przyznać, że sesja nie była zbyt pasjonującym widowiskiem (inicjowane ruchy cenowe bardzo szybko wytracały po prostu swój impet i przez znaczną część notowań rynek był tak naprawdę pogrążony w marazmie).

Obraz
© (fot. DM BZ WBK)

W końcówce sesji niedźwiedziom udało się doprowadzić do naruszenia strefy: 2325 – 2329 pkt., jednak jak się okazało był to jedynie krótkotrwały incydent podażowy. W wyniku szybkiej reakcji popytu zamknięcie marcowej serii kontraktów uplasowało się na poziomie 2323 pkt. Stanowiło to symboliczny spadek wartości FW20H12 w relacji do czwartkowej ceny odniesienia wynoszący 0.04%.

Już od kilku sesji transakcje na FW20H12 są zawierane w rejonie zapory popytowej: 2325 – 2329 pkt. Faktem pozostaje to, że pomimo dotarcia kontraktów do wspomnianego obszaru cenowego obóz byków w dość powściągliwy i raczej mało wyrazisty sposób kreuje działania obronne. Wizualnym odzwierciedleniem tej okoliczność jest między innymi to, że analizowany przedział został już naruszony, choć zaistniałe wyłamanie nie doprowadziło jak na razie do wzrostu presji podażowej.

Uważam, że w obecnej sytuacji większe znaczenie powinniśmy przypisać zaporze popytowej: 2298 – 2303 pkt. i powiązać jej obserwację z analogicznym węzłem cenowym na WIG-u 20: 2289 – 2294 pkt. Warto w tym kontekście podkreślić, że mamy tutaj do czynienia ze strefami cenowymi, w których wypadają między innymi projekcje symetrycznej formacji ABCD. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że dopiero zanegowanie w/w układu fal stworzyłoby realne zagrożenie pogłębienia się tendencji spadkowej.

W przypadku kontraktów nadal jednak zwracałbym także uwagę na znany nam już obszar Fibonacciego: 2325 – 2329 pkt. Co prawda w porannej fazie dzisiejszego handlu transakcje nadal będą prawdopodobnie zawierane poniżej poziomu 2325 pkt., niemniej jeśli zamknięcie FW20H12 wypadłoby ostatecznie ponad wskazanym obszarem cenowym, to niejako automatycznie wzrosłoby prawdopodobieństwo ukształtowania się na wykresie ruchu odreagowującego.

Podsumowując, trudno w tym momencie napisać coś nowego o sytuacji technicznej FW20H12. Niepokojącym czynnikiem jest na pewno to, że już od dłuższego czasu warszawski parkiet zachowuje się relatywnie słabiej na tle wiodących (głównie amerykańskich) rynków akcyjnych. To z pewnością utrudnia formułowanie jakichkolwiek prognoz. Nie wiemy bowiem, czy jest to tylko krótkotrwała tendencja, czy też słabość GPW ma jakieś głębsze podstawy. Wśród części inwestorów panuje także przekonanie, że obecne zwyżki w Eurolandzie i USA, to nic innego jak proces dyskontowania pozytywnych w skutkach wyników aukcji LTRO, która odbędzie się 29.02.
Istotnym pytaniem pozostaje z pewnością to, jaka (globalnie ujmując) kwota kredytu zostanie zaciągnięta przez banki? Niemniej po tym wydarzeniu rynki rzeczywiście mogą wejść w fazę ruchu korekcyjnego, a nasz parkiet już od pewnego czasu stara się po prostu „uwzględnić” taki właśnie bieg wydarzeń.

Paweł Danielewicz
Analityk Techniczny

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)