CBA nie bada donosów na księży. Oszukują fiskusa biorąc "lewe" darowizny?
CBA nie wyjaśniło podejrzeń o wielkie oszustwo podatkowe, którego mieli wspólnie dokonać ksiądz proboszcz z Pomorza i wielkopolski przedsiębiorca. Powód? - Sprawę przekazaliśmy do poznańskiego urzędu skarbowego - mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA.
- Nie zajmujemy się doniesieniami, które nie dotyczą funkcjonariuszy publicznych. Gdyby ksiądz był na przykład posłem albo radnym, wtedy mielibyśmy formalne podstawy do zbadania sprawy. Stanowisko proboszcza nie jest funkcją publiczną - dodaje.
CBA przekazało zawiadomienie do poznańskiego urzędu skarbowego. Ten jednak od kilku tygodni nie odpowiada nam, co się dzieje w sprawie. A ta ciągnie się już od roku.
Zeszłej wiosny do poznańskiego CBA zgłosił się jeden z biznesmenów. Poinformował biuro, że proboszcz z jednej z pomorskich parafii przyjmuje fikcyjne darowizny oraz uczestniczy w fikcyjnym obrocie stalą.
- Jego kościół od wielu lat (od lat 90. - dop. red.) jest w wiecznej budowie i jest to znakomita okazja do oszustw podatkowych oraz wyłudzeń na szkodę państwa - napisał w zawiadomieniu biznesmen.
Oszustwo miało polegać na wykorzystaniu preferencji podatkowych, które w Polsce ma Kościół.
Ksiądz miał przyjmować fikcyjne darowizny od spółki z Wielkopolski oraz od innych podmiotów gospodarczych. Pieniądze darczyńców wpływały na konto parafii, ale potem, "pod stołem", były oddawane wpłacającym. Zysk księdza miał polegać na tym, że zatrzymywał dla siebie część darowizny. Ale korzyść miał też darczyńca - wartość całej darowizny na kościół mógł sobie odliczyć od podatku.
W doniesieniu pojawił się również inny zarzut. Ksiądz z Pomorza miał fikcyjnie sprzedawać olbrzymie ilości stali, którą nabył w związku z budową kościoła. Te działania także miały mieć na celu oszukanie fiskusa. - Mówiłem agentom, żeby sprawdzili, skąd ksiądz ma aż tyle stali. Bo z tego, co wiem, miał ją tylko na papierze. Jednak CBA nie zajęło się sprawą i do dziś nikt do mnie nie zadzwonił - mówi nam biznesmen, który pojawił się w CBA.
Sprawa fikcyjnych darowizn jest znana od dawna. W internecie można znaleźć wiele wpisów dotyczących "numeru na księdza". W komentarzach pojawiają się stwierdzenia, że oszustwo jest bardzo trudne do wykrycia. Nikt nie odważy się sprawdzić instytucji kościelnych, a poza tym duchowny może usprawiedliwić się, że pieniądze z darowizny rozdał potrzebującym.