Chile nie podpisało konwencji o bezpieczeństwie górników
Chile od 12 lat zwleka z podpisaniem międzynarodowej konwencji w sprawie bezpieczeństwa górniczego - przypomniał w dniu pomyślnego zakończenia akcji ratowania 33 górników w kopalni San Jose ich związek zawodowy.
14.10.2010 | aktual.: 14.10.2010 19:55
Sekretarz generalny związku Javier Castillo przypomniał, że w Ameryce Łacińskiej tylko Brazylia i Peru ratyfikowały tę konwencję Międzynarodowej Organizacji Pracy z 1995 roku, która weszła w życie trzy lata później.
Konwencja nakazuje natychmiastowe zaprzestanie eksploatacji kopalni niewyposażonych w odpowiednie systemy bezpieczeństwa, m.in. dwie niezależne od siebie drogi ewakuacyjne górników pracujących pod ziemią.
Kopalnia San Jose, która została zamknięta z powodu katastrofy górniczej w 2007 roku - była to 88. katastrofa w historii tej kopalni - wznowiła wydobycie mimo niewybudowania szybu ewakuacyjnego, które nakazała jej państwowa komisja.
- Podpisanie konwencji byłby najlepszym sposobem rzeczywistego potwierdzenia deklarowanych przez polityków intencji poprawy warunków pracy w kopalniach - oświadczył Javier Castillo.
Dodał, że jak dotąd, ratyfikowanie konwencji MOP nie figuruje wśród inicjatyw mających polepszyć bezpieczeństwo w kopalniach, zapowiedzianych przez prezydenta Chile Sebastiana Pinerę.
Opisywany przez półtora tysiąca dziennikarzy przybyłych z całego świata bezprecedensowy sukces akcji ratowniczej w kopalni San Jose, zorganizowanej wielkim nakładem sił i środków przez rząd chilijski, wzbudził na świecie nie tylko podziw.
79% uczestników ankiety przeprowadzonej przez Uniwersytet Centralny Chile uznało, że tamtejsze media "zinstrumentalizowały" przebieg akcji ratowniczej, a górnicy stali się chwilowymi "gwiazdami" mediów.
Inną refleksję świetnie przeprowadzona w Chile akcja ratownicza wzbudziła wśród meksykańskich dziennikarzy, którzy relacjonowali dokładnie jej przebieg i starania rządu chilijskiego o uratowanie górników.
Znany meksykański dziennikarz Diego Enrique Osorio, który w lutym 2006 r opisywał tragedię 65 górników w kopalni Pasta de Canchos w stanie Coahuila w północnym Meksyku, powiedział w czwartek, komentując sukces chilijskich ratowników: - Nasi zginęli. Kiedy patrzę na chilijskiego prezydenta, jak wita uratowanych górników, przypominam sobie, że ówczesny prezydent Meksyku Vicente Fox nawet nie pojechał do kopalni. Rząd podjął próby ratowania górników "na pokaz, ale trwało to tylko kilka dni", a minister pracy "zbagatelizował całą tragedię" - dodał Osorio.
Jak przypomniał, minister Francisco Salazar usprawiedliwiał się, że górnicy zjeżdżali pod ziemię "pijani i pod wpływem narkotyków", więc sami są sobie winni.