Chińczycy bagatelizują wyciek ropy do morza
Zagraniczni eksperci uważają, że Chiny bagatelizują sprawę wycieku ropy naftowej do Morza Żółtego. Plama ropy jest kilkadziesiąt razy większa niż podają chińskie władze - uważa Amerykanin Rick Steiner, który ponad dwie dekady temu pracował jako specjalista przy usuwaniu skutków wycieku z tankowca Exxon Valdez. Jego zdaniem, plama ropy na Morzu Żółtym jest nawet większa od tej spowodowanej wyciekiem z tankowca u wybrzeży Alaski, który doprowadził do katastrofy ekologicznej.
Dwa tygodnie temu w porcie Dalian doszło do wybuchu dwóch rurociągów, którymi ropę naftową przesyłano z tankowców do magazynów. Chińskie władze utrzymują, że do morza przedostało się 1500 ton ropy naftowej. Rick Steiner - specjalista do spraw ochrony środowiska morskiego, który wcześniej pracował na Uniwersytecie Alaska uważa, że do morza trafiło od 60 000 do 90 000 ton ropy.
Władze miasta Dalian tymczasem ogłosiły już sukces w walce ze skutkami wycieku. W akcji zbierania ropy brało udział ponad 40 specjalistycznych jednostek i 1200 kutrów rybackich. Rick Steiner zwraca uwagę, że ropa zebrana przez nie do tej pory znacznie przewyższa wartości, podawane przez chińskich oficjeli. Greenpeace informowała wcześniej o przypadkach, kiedy wolontariusze usuwali plamę ropy gołymi rękoma, a nawet pałeczkami.